Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomne koty zadomowiły się w nowym azylu. Mają luksus!

Martin Nowak
Martin Nowak
Szpitalik dla Kociąt Małgosi i Artura zmienił adres. Znajduje się kilkanaście kilometrów za Piłą, w Pleceminie

Bezdomni podopieczni Szpitalika dla Kociąt Małgosi i Artura zamieszkali już w nowym azylu, w którym - można powiedzieć - opływają w luksusy. Niezmiennie czekają jednak na nowych właścicieli.

Po 6-latach działalności Szpitalik dla Kociąt musiał opuścić lokal, który znajdował się przy ul. Królowej Jadwigi w Pile. Ten, przypomnijmy, miał zostać zburzony, dlatego potrzebny był nowy azyl, którego nie łatwo było poszukać.
Wolontariusze, którzy prowadzą szpitalik i na czele których stoi Małgorzata Kuberka nigdzie nie mogli znaleźć lokalu zastępczego.

Z pomocą pośpieszyli inni ludzie, którzy poradzili im zakup mobilnego domku holenderskiego.
Po kilku dniach trwania zbiórki na ten cel na konto szpitalika wpłynęło ponad 50 tys. zł. Niedługo potem, przywieziono nowy azyl dla kotów. Nie znajduje się on już jednak w samej Pile, ale kilkanaście kilometrów od miasta. Dokładnie, we wsi Plecemin.

- Nie było nas stać na zakup działki, więc postawiliśmy domek na własnej działce, którą kupiliśmy lata temu z myślą o zbudowaniu tam profesjonalnej lecznicy dla kotów - opowiada Małgorzata Kuberka, która nie wyobraża sobie życia bez kotów. Nie zawsze jednak tak było.

- Pochodzę z Poznania. Wychowywałam się w domu, w którym moja mama nigdy nie pozwoliłaby mi mieć kota. Uważała, że ich miejsce jest na podwórzu - mówi kobieta.

Pierwszy kot, który trafił pod jej dach był własnością jej koleżanki.

- Wyjeżdżała na wakacje i dała mi go na przechowanie. Skończyło się na tym, że już jej go nie oddałam. Leon został ze mną na 14 lat - opowiada.

Od tego czasu zaangażowała się w pomoc bezdomnym kotom, którym zapewniała dom zastępczy.
Gdy wraz z mężem Arturem zamieszkali w okolicach Piły koty znalazły ich same.

- Mam to szczęście, że bezdomne koty wszędzie mnie znajdą. Gdy w domu mieliśmy już 20 postanowiliśmy otworzyć szpitalik - mówi.

Szpitalik przyjmuje rocznie ponad 100 kotów, z czego do adopcji trafia około 70 procent z nich. Obecnie, w szpitaliku i domach zastępczych jest około 30 kotów. Są to m.in. Krzychu, Rozalia, Małgosia i nowa w rodzinie Marysia.

- Marysia przyszła do nas w dzień przeprowadzki. Przyczepiła się do nas jak lep - mówi Małgorzata Kuberka.
Wszystkie koty mają jakąś historię. Dwa zostały znalezione przy potrąconej przez samochód matce, przy której leżały dwa dni. Siódemkę innych młodych znaleziono zaś w worku na wysypisku śmieci.

- Pięć z nich udało nam się uratować. To była długa i ciężka walka - mówi Kuberka, którą wspierają: mąż Artur oraz inni wolontariusze m.in. Marzena i Krystian, którzy mają dom w sąsiedztwie szpitalika. Jest w nim luksusowo: mieści się tu kuchnia i trzy pokoje - w jednym jest kominek. W największym przebywają koty dorosłe, z pozostałych zrobiono miejsce dla młodych i izolatkę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto