Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych - mówi Jerzy Karowski, który wraz z żoną Mirosławą, prowadzą duże i bardzo zadbane gospodarstwo rolne w Nieżychowie, w gminie Białośliwie. Ostatnio, brali oni udział w gali finałowej konkursu Wielkopolski Rolnik Roku 2018.
- Przeszliśmy przez dwa pierwsze etapy i szczęśliwie trafiliśmy do finału. Bardzo się cieszymy z tego powodu i czujemy się wyróżnieni - mówią państwo Karowscy.
Do konkursu - jak się okazuje - zgłosiła ich sołtys Nieżychowa Krystyna Brągiel.
- Dziękujemy pani sołtys, a także wójtowi naszej gminy Krzysztofowi Rutkowskiemu za wsparcie, którym nas darzą - podkreślają państwo Karowscy, którzy gospodarstwo prowadzą od 1991 roku. Wcześniej, oboje pracowali w innych zawodach.
- Po śmierci mojego ojca zdecydowaliśmy, że przejmiemy gospodarstwo i zostaniemy tu na stałe - mówi Jerzy Karowski.
Gospodarstwo z 1990 roku nie przypomina tego obecnego. Wówczas, jego powierzchnia wynosiła zaledwie 4 hektary. Znajdowały się w nim m.in. cztery krowy i koń.
- Początki były bardzo trudne, ale nigdy się nie poddawaliśmy. W moim słowniku nie ma bowiem takich słów jak ,,nie da się” czy ,,to niemożliwe” - mówi Jerzy Karowski.
Rolnicy z czasem dokupowali kolejne hektary ziemi. Obecnie mają ich aż 80. Uprawiają na nich przede wszystkim kukurydzę i buraki.Oprócz produkcji roślinnej zajmują się także hodowlą bydła opasowego i sprzedażą mleka.
- Mamy 150 krów dojnych i rocznie sprzedajemy ponad 1 mln litrów mleka. Oprócz tego mamy także 150 sztuk młodego bydła tzw. młodzieży - tłumaczy Jerzy Karowski.
Mleko, które sprzedają rolnicy jest najwyższej jakości, bo nie zawiera GMO. Oznacza to, że krowy są karmione bez użycia pasz genetycznie modyfikowanych. Taka hodowla nie jest tania, a od marca cena za mleko - jak zauważa gospodarz - zaczęła spadać.
- Cena za litr spadła, a to nie koniec spadków. Obecnie wynosi w granicach 1,40 zł za litr netto.
Państwo Karowscy mają nadzieję, że takie zawirowania nie potrwają zbyt długo i cena znów będzie wyższa. Przy krowach spędzają mnóstwo czasu.
- Na samo dojenie tracimy osiem godzin dziennie - mówią Mirosława i Jerzy Karowscy.
Na szczęście, do pomocy mają dwóch pracowników, których zatrudniają w pełnym wymiarze godzin, a także mogą liczyć na wsparcie swoich już dorosłych dzieci: syna i dwóch córek.
- Nasze dzieci pomagają nam przy pracy jak tylko mogą i motywują nas do działania - podkreśla pani Mirosława, która wraz z mężem stanowią świetnie dobrany duet. Są energiczni i uśmiechnięci. Mówią, że lubią to co robią i to widać .
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?