Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dalej z azbestowymi drogami? Wszyscy czekają teraz na NSA

TR
Nie widać na razie rozwiązania problemu dróg z azbestem w gminie Lubasz. W sprawę zaangażowany jest nawet NSA

Afera azbestowa w Lubaszu wybuchła wiosną ubiegłego roku, kiedy to kontrola przeprowadzona przez pilską delegaturę Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, potwierdziła obecność eternitu na gminnych drogach. Został użyty jako kruszywo przy utwardzaniu gruntowych nawierzchni.

- Przeprowadziliśmy taką kontrolę po zgłoszeniu, które otrzymaliśmy od jednego z mieszkańców. Twierdził on, że gmina wiedziała o wysypaniu eternitu na drogi, podczas gdy ta broni się, że o sprawie nie miała pojęcia. My jednak nie badaliśmy, kto jest odpowiedzialny, tylko czy niebezpieczne materiały rzeczywiście znajdują się na drogach i odpowiedź jest pozytywna - tłumaczył wtedy Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury.

Nie ma tymczasem bezpiecznej ilości azbestu, która mogłaby być użyta jako kruszywo bez zagrożenia dla zdrowia i życia mogłaby.

- Każda ilość jest niebezpieczna. Nie ma progu poniżej którego azbest jest bezpieczny- mówi Marek Duraj. -Azbestoza czyli choroba spowodowana wdychaniem wraz z powietrzem włókien azbestowych może się ujawnić nawet po 20 latach od momentu ekspozycji.

Tymczasem azbest był nie tylko na drogach. Został także na wysypisku. To reszta z 2700 ton pokruszonego gruzu, z którego 600 ton wykorzystano jako kruszywo na drogi. Została do dalszego wykorzystania. Jak oddzielić teraz azbest od reszty gruzu? Najlepszym, ale też najdroższym rozwiązaniem byłoby zutylizowanie całości. Chodzi jednak o ponad 2 tysiące ton, które z minimalną nawet ilością azbestu podpadają już pod kategorię odpadów niebezpiecznych. Czyli wyjątkowa kosztowna utylizacja.

- Gmina twierdzi, że sam azbest nie wystarcza by uznać odpad za niebezpieczny - mówi Marek Duraj. - My twierdzimy odwrotnie. Sprawę rozstrzygnie Naczelny Sąd Administracyjny, gdyż gmina odwołała się od zarządzenia pokontrolnego, w którym nakazaliśmy jej uprzątnięcie azbestu ze składowiska. Wciąż otwarta kwestia to drogi, na których użyto kruszywa z azbestem. Gmina w każdej chwili może powołać biegłego, który nie tylko oszacuje ile tego azbestu jest, ale także podsunie jej rozwiązanie tego problemu.

Marcin Filoda, wójt gminy nie ukrywa, że w sprawie rozwiązania problemu liczył nie tyle na biegłego, którego gmina jeszcze nie powołała, co na sam pilski WIOŚ.

- Kiedy przyjechały inspektorki z WIOŚ, nie było tak, że ten eternit leżał na drogach - mówi wójt Marcin Filoda. - Trzeba było koparką zrywać warstwę po warstwie, żeby się do niego dokopać. WIOŚ ma rację. Jeżeli chodzi o drogi to nie ma przepisu, który dopuszcza cokolwiek. Nie może być tam azbestu. Mam jednak żal do inspekcji, że nie pomogła nam rozwiązać tego problemu. Sami znaleźliśmy możliwość pozyskania na ten cel środków unijnych, o które będziemy wnioskować. W przypadku azbestu, które został na składowisku, ilości są minimalne. Przeprowadziliśmy komisyjnie kontrolę. Pobraliśmy z dziesięć próbek. Azbest był w jednej czy z dwóch, w dodatku były to wartości z najniższego przedziału. Wyszło nam, że w jednej tonie może być około 500 gramów azbestu.

Podobne proporcje zdaniem wójta mogą być również w kruszywie, którym utwardzono drogi. Bez opinii biegłego żadne szacunki nie będą jednak wiarygodne. Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Trzciance prowadzi postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez urzędników, w tym wójta.

- W ciągu ostatnich trzech lat przekazaliśmy do utylizacji 115 ton azbestu. Także ten z dzikiego wysypiska w Stajkowie, który rzekomo miałem kazać przewieźć na składowisko i skruszyć. Jaki ja miałbym cel, żeby jedną czy dwie tony tu przewozić i kruszyć? - mówi wójt Marcin Filoda. - Nie miałem świadomości, że wśród gruzu może być azbest.Gdybym wiedział, co tam się znajduje, nie dopuściłbym do tego. Nie było żadnych zamierzonych działań z mojej strony. Nie podejrzewam też urzędników. Chcieliśmy uporządkować składowisko, a nie przysparzać gminie kłopotów. Ani firma, która kruszyła gruz, ani firma, która utwardzała drogi, nie zgłaszała niczego niepokojącego. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

- Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - potwierdza Radosław Gorczyński, prokurator rejonowy w Trzciance. - Na razie nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów.

To już drugie postępowanie w tej sprawie. Wcześniej trzcianecka prokuratura umorzyła sprawę. Po zażaleniu złożonym m.in. przez WIOŚ Sąd Rejonowy w Trzciance nakazał jej ponowne zajęcie się nią. Sąd również uznał, że do sprawy powinien zostać powołany biegły, który oceni skalę azbestowego zagrożenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto