Zderzenie dwóch tirów pod Piłą [NOWE FAKTY]

Tragiczny wypadek dwóch tirów pod Piłą. W niedzielę w płomieniach zginął 33-letni kierowca tira. Jego córkę w ostatniej chwili z płonącej kabiny wyciągnął świadek zdarzenia.

W niedzielę, około godziny 11.30, 33-latek jechał ciężarowym dafem od strony Wałcza. Mężczyzna przewoził w przyczepach akumulatory. W podróży towarzyszyła mu 9-letnia córka. Nagle 33-latek na jezdni zobaczył idącą pieszą.

- Kierowca chciał ominąć kobietę. Wtedy jego samochód prawdopodobnie wpadł w poślizg, obrócił się i stanął w poprzek drogi - informuje kom. Andrzej Latosiński z Komendy Powiatowej Policji w Pile.

Tir, który jechał od strony Piły, nie zdążył wyhamować, wjechał w stojący już samochód. Auto przewróciło się na bok, a tir 33-latka stanął w płomieniach. Mężczyzna zginął na miejscu. Dziewczynkę w ostatnim momencie wyciągnął z auta kierowca osobówki, który był świadkiem wypadku. Mężczyzna i dziecko zostali poparzeni. Pogotowie zabrało ich do szpitala.

Do szpitala trafiła też 55-letnia kobieta, która szła bokiem jezdni. Jej stan był ciężki. Pogotowie zabrało także 28-letniego kierowcę tira, który jechał od strony Piły oraz pasażerów osobówki, którzy ucierpieli na skutek gwałtownego hamowania auta.

Akcja ratunkowa trwała kilkanaście godzin. Strażacy mieli problem, by ugasić płonące akumulatory, które się stopiły i stworzyły kulę. Ratownicy musieli założyć kwaso i ługoodporne ubrania oraz używać aparatów tlenowych. Na miejscu obecny był również Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

>>> Zobacz też: Zderzenie dwóch tirów pod Piłą: pierwsze informacje

W poniedziałek specjaliści z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oglądali jezdnię i oceniali, czy nadaje się ona do użytku. Kierowcy kierowani są przez Jastrowie.

ZDERZENIE DWÓCH TIRÓW POD PIŁĄ: o wypadku przeczytasz też w Tygodniku Pilskim już 5 listopada.