Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Czarna Dąbrówka: Spór o molestowanie

Mateusz Węsierski
W tym domku myśliwskim 3 lata temu Czesław Jakubek miał więzić i molestować 17-latkę
W tym domku myśliwskim 3 lata temu Czesław Jakubek miał więzić i molestować 17-latkę Marcin Pacyno
Ona twierdzi, że leśnik z Czarnej Dąbrówki uwięził ją i molestował. On – skazany przez sąd – uważa, że jest ofiarą „mody na molestowanie”

Po trzyletnim procesie skazano podleśniczego z Czarnej Dąbrówki – na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata – za molestowanie i uwięzienie 17-letniej dziewczyny, do którego miało dojść we wrześniu 2006 r. w domku myśliwskim w Kostrodze (gm. Czarna Dąbrówka). Leśnik, któremu grozi teraz zwolnienie z pracy, twierdzi, że nie jest katem, a ofiarą 17-latki. Z kolei pokrzywdzona, dziś już 20-letnia kobieta, uważa, że wyrok jest zbyt łagodny. – On kłamie, mówiąc, że mnie nie dotykał. Robił to, a poza tym jeszcze mnie całował i ściągał ciuchy. Gdy odchodził powiedział, że jak wróci, to będzie coś więcej. Do dziś nie mogę spać z tego powodu – opowiada ofiara.
Postawą leśnika są także oburzeni rodzice dziewczyny.
– On nie ma wstydu, że chce się jeszcze bronić. Powinien być już dawno zamknięty – grzmi matka pokrrzwdzonej.
Adwokat leśnika próbuje wskazać słabe strony ostatniego wyroku. – Mojego klienta dwukrotnie skazywano za uwięzienie. O molestowaniu mowy nie było. Dopiero za trzecim razem inny sędzia w Lęborku zdecydował, że jest winny również molestowania. Po decyzji Sądu Okręgowego taki wyrok się uprawomocnił – mówi mecenas Paweł Skowroński.
– Dziwi mnie to, bo ta dziewczyna plątała się w swoich zeznaniach. Początkowo mówiła, że groził jej nawet zabójstwem i gwałtem. Później się wycofała. Opowiadała też, że siłą wciągnął ją do samochodu. Później i te zeznania wycofała. Tak samo było z rzekomym siłowym ściąganiem ubrania. Powiedziała, że się nie broniła, bo się go bała. W trakcie procesu powiedziała też, że była molestowana przez ojca i brata.
Mecenas zastanawia się, dlaczego prokuratura nie poszła tym tropem. – Faktycznie zeznała tak, ale chodzi o sprawę, która raz już zakończyła się niepotwierdzeniem winy członków jej rodziny. Ponadto chodziło o zdarzenie, które miało zaistnieć nie na naszym terenie działania – wyjaśnia Jadwiga Rokicka-Ostapko, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lęborku.
Sama pokrzywdzona przyznaje, że złożyła kiedyś skargę na ojca i brata. – Takie miałam towarzystwo. Zrobiłam to w latach młodości. Teraz rozumiem, że źle uczyniłam, bo to była nieprawda. Kocham swojego ojca, brata i matkę – podkreśla.
– Myślał, że trafił na szarą dziewczynę i zwykłą rodzinę. Sądził, że nas pokona. Przez to nawet w sądzie się nigdy nie pokazywał, bo zawsze wysyłał adwokata. Prawda wygrała – komentuje ojciec dziewczyny.
Leśnik nie zamierza się poddać. – Chcę walczyć do końca – zapowiada.

Podleśniczy z Czarnej Dąbrówki nie zgadza się z niekorzystnym dla niego wyrokiem za molestowanie. Ofiara mówi, że mężczyzna nie ma wstydu, bo powinien zamilknąć na wieki
Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Słupsku Czesław Jakubek (zgodził się na podawanie nazwiska), podleśniczy z Czarnej Dąbrówki, jest przestępcą seksualnym. Po trzyletnim procesie został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata za uwięzienie i molestowanie 17-letniej wówczas autostopowiczki z Bytowa.
Leśnik jest załamany, bo twierdzi, że jest niewinny. Dziewczyna, która go oskarżyła, jest innego zdania i z chęcią widziałaby go za kratkami. Wiadomo też, że czekają go spore problemy w pracy.
– W służbie leśnej nie może pracować osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwo z niskich pobudek. Tego człowieka czeka albo zwolnienie, albo degradacja do stanowiska np. robotnika leśnego – oznajmia Czesław Jereczek, nadleśniczy z Łupawy (pow. słupski), któremu podlega leśnictwo Flisów (gm. Czarna Dąbrówka), gdzie pracuje Jakubek.
Swoją linię obrony podleśniczy przedstawia w wywiadzie, który drukujemy poniżej. Nieco inny przebieg wydarzeń, zgodnie z zeznaniami pokrzywdzonej, został zawarty w wyroku. Do molestowania miało dojść w osadzie leśnej Kostroga. Trzy lata temu dziewczyna została zamknięta w domku myśliwskim. Z prokuratorskich akt dowiadujemy się, że mężczyzna używając siły częściowo rozebrał 17-latkę. Zaczął ją całować i obmacywać. W końcu odszedł zamykają drzwi i kratę na kłódkę. Nastolatkę uwolnili przypadkowo przejeżdżający ludzie. Przestraszona początkowo zeznała, że czeka na znajomego. Dopiero policji powiedziała prawdę. Podleśniczy na miesiąc trafił do aresztu. Później wyroki lęborskiego sądu dwukrotnie uchylał słupski Sąd Okręgowy. Aż do ubiegłego tygodnia, gdy w końcu skazano podleśniczego. Zarzucono mu nie tylko molestowanie, ale i uwięzienie ofiary.
– Jestem rozbity. Jeśli stracę pracę, to nie wiem co zrobię, bo ta dziewczyna zrujnowała mi życie – rozpacza Czesław Jakubek i zapowiada złożenie wniosku o kasację wyroku w Sądzie Najwyższym podpierając się sprzecznymi zeznaniami nastolatki.
– Początkowo poplątałam się w zeznaniach, bo miałam zszargane nerwy. On nie powinien tego faktu przeciągać na swoją korzyść, a jeśli to robi, to wiadomo jakim jest człowiekiem – komentuje 20-letnia dziś dziewczyna, która jest byłą podopieczną bytowskiego Domu Dziecka.
– Jednak w czasie, gdy to się stało miała stałe urlopowanie do pełnoletności. Z własnego rozeznania wiem, że ten wyrok całkiem bezpodstawny nie jest, ale mogła go też..., bo wie Pan co może zrobić dziewczyna w takim wieku – komentuje niepewnie Janina Badowska, dyrektor bytowskiego Domu Dziecka. – Z drugiej strony wyrok jest wyrokiem. Nie można wykorzystać dziewczyny, która popadła w poważne problemy – dodaje.
Nieoficjalnie, po rozmowie z funkcjonariuszami zaznajomionymi z tą sprawą, dowiadujemy się, że częściowo wątpią w niewinność Czesława Jakubka.
– Różnie mogło być, ale pozbawienie wolności na ten krótki czas nie pozostawia wątpliwości. Kłódka sama nie mogła się zatrzasnąć, jak twierdził, bo trzeba było wsadzić do niej klucz i przekręcić. Tak była zbudowana, więc mowy o przypadkowym zamknięciu nie ma – komentuje funkcjonariusz policji.
Co do wydarzeń, które miały dziać się w środku, znawcy tematu stawiają znaki zapytania.
– Wprawdzie zapadł wyrok niekorzystny dla tego człowieka, ale nikt trzeci nie może jednoznacznie ocenić, co zaszło. Prawdę zna tylko ten leśnik i ta dziewczyna – komentuje osoba, która bardzo dobrze zna szczegóły tej sprawy.

Z Czesławem Jakubkiem, skazanym prawomocnie podleśniczym leśnictwa Flisów (gm. Czarna Dąbrówka), rozmawia Mateusz Węsierski
Jak doszło do spotkania z 17-latką, która doprowadziła do skazania Pana za molestowanie?
Jechałem z Czarnej Dąbrówki do Maszewa (pow. lęborski), by oddać dzika na skup. W Kozinie na „stopa” zatrzymała mnie dziewczyna. Powiedziała mi, że chce dojechać do Lęborka. W drodze opowiedziała mi historię całego życia. Mówiła, że uciekła z domu i że po 2 dniach poza domem jest głodna i niewyspana. Wspominała, że molestował ją ojciec i brat. Chciała dojechać do Sopotu, by pomogła jej ciocia. Gdy dojechałem do Cewic, musiałem skręcać w lewo. Powiedziałem jej, że dalej w stronę Lęborka nie jadę. Odpowiedziała, że nie wysiada, bo chce bym jej pomógł. Powiedziałem, że pozwolę jej przespać się w domku myśliwskim. Zostawiłem ją tam, gdy wracaliśmy ze skupu dziczyzny. Powiedziałem, że najpierw pojadę do domu, bo miałem do załatwienia wiele spraw. Było to ok. 7 dni po śmierci mojego ojca. Obiecałem, że jak wrócę, to pomogę jej dostać się do Sopotu.
Dlaczego zawiózł ją Pan akurat do tego domku myśliwskiego, a nie do swojego domu?
Takie pytanie zadał mi już prokurator. Otóż po śmierci ojca w domu była tragedia. Ona twierdziła, że ściga ją policja. Chciała się ukryć. Na przykład, gdy w Cewicach zobaczyła radiowóz, to schowała się pod siedzeniem. Pytałem co naprawdę „zmalowała”, a ona upierała się, że tylko uciekła z domu i chce dotrzeć do Sopotu. Później dałem jej parę groszy. Kupiła sobie jakieś bułki. Dałem jej też trzy papierosy.
Gdy dotarliśmy do domku myśliwskiego w Kostrodze, a jest on 7 metrów od drogi wojewódzkiej, a nie gdzieś na odludziu, zaprowadziłem ją do środka. Pokazałem miejsce do spania. Powiedziałem, że wrócę gdy tylko załatwię sprawy w domu.
Skąd miał Pan klucze do tego domku?
To nieruchomość należąca do koła łowieckiego Słonka Gdańsk. Jako myśliwy jestem jego członkiem. Nie raz spali tam myśliwi. Niektórzy nawet przez dwa tygodnie.
Co było dalej?
Powiedziała, że chce się przespać i poprosiła o trzy papierosy. Zostawiłem jej i odszedłem. Na zewnątrz powiesiłem na kracie kłódki by wyglądało, że domek jest zamknięty. Moje nieszczęście tkwi w tym, że zamykając kratę jedną kłódkę powiesiłem na skoblu, a drugą... nie wiem, wydawało mi się, że nie została zamknięta. Później faktycznie okazało się, że zatrzasnęła się. Nie zrobiłem tego celowo, ale jestem w stanie ponieść odpowiedzialność za to, że pozbawiłem ją wolności. Niechcący, ale pozbawiłem.
I co potem się wydarzyło?
Gdy zorientowała się, od razu wszczęła alarm. Otworzyła okno i kiwała ręką. Któryś z samochodów się zatrzymał.
Przed wyjściem molestował ją Pan?
Nie molestowałem. Nie „dobierałem się” do niej. Byłem brudny, śmierdzący. Wie Pan jak to jest, gdy się wypatroszy dzika? Na rękach miałem krew. Gdybym to zrobił, to musiałaby być brudna od krwi. Inaczej by się nie dało. Miałaby też poszarpane ubranie, a nie miała.
Długo przebywała w zamknięciu?
Około godziny, a może nawet krócej. Osoba, którą ją zauważyła, zadzwoniła na policję, a ta wezwała kolegę łowczego, który otworzył domek. Początkowo nie wspominała, że była molestowana. Twierdziła, że przyjedzie Pan, który odwiezie ją do Sopotu. Dopiero gdy przyjechała policja, zaczęła płakać i rozpaczać. Zresztą w trakcie postępowania sądowego płacz był zawsze jej argumentem, choć kilkakrotnie zmieniała zeznania.
Co się z nią stało?
Policjanci zabrali ją na przesłuchanie i odwieźli do Domu Dziecka. Dopiero tam zaczęła mówić o molestowaniu, groźbie gwałtu, a nawet morderstwa. Skoro by tak było, to przecież powiedziałaby o tym od razu po uwolnieniu. Ta sprawa to „słowo przeciw słowu”, bez żadnych dowodów.
Kiedy został Pan aresztowany?
Przyjechałem do tego domku parę minut po 17. Po drodze mijałem się z radiowozem, ale nie skojarzyłem tego faktu. W domku nikogo nie zastałem. Myślałem, że złapała „stopa” i pojechała dalej. Przestałem się tym interesować. Dopiero w niedzielę, 3 dni później, zostałem zatrzymany. Przesłuchano mnie na posterunku w Czarnej Dąbrówce i przewieziono na tzw. dołek. Spędziłem tam noc, a rano zawieziono mnie do Lęborka. Po 15 minutach są zdecydował o 3 miesiącach aresztu, ale po wpłaceniu 5 tys. zł kaucji wyszedłem po 21 dniach.
O co Pana oskarżono?
Były 3 zarzuty. W sumie opiewały na 12 lat. Byłem oskarżony o groźbę zabójstwa i gwałtu, molestowanie i uwięzienie. Po pierwszej sprawie sędzina skazała mnie za uwięzienie tej dziewczyny. W międzyczasie ona wycofała się z groźby gwałtu. Dostałem 420 zł kary pieniężnej. Gdy sprawa po raz trzeci trafiła na wokandę w Lęborku, sędzia w ciągu 15 minut stwierdził, że molestowałem. To było jak polowanie na czarownice. Zostałem skaza-ny za molestowanie i uwię-zienie. Odwołałem się, ale Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok, który jest już prawomocny.
I co teraz Pan zamierza?
Chcę walczyć do końca, więc złożę wniosek o kasację tego wyroku w Sądzie Najwyższym. Jeśli i to nie pomoże, to chcę, by ludzie wiedzieli, że nie molestowałem tej dziewczyny. Niestety po 36 latach pracy w Lasach Państwowych grozi mi zwolnienie. Nie mogę też polować, bo chcą mi odebrać pozwolenie na broń. Las to dla mnie całe życie. Boję się co będzie dalej i przestałem wierzyć w wymiar sprawiedliwości. Teraz każda przebiegła dziewczyna może „załatwić” każdego przypadkowego faceta.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gmina Czarna Dąbrówka: Spór o molestowanie - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto