Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gostyń - Prezes i księgowa na ławie oskarżonych

Daniel Andruszkiewicz
Były prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Gawrony” Andrzej P. nie przyznaje się do winy
Były prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Gawrony” Andrzej P. nie przyznaje się do winy FOT. DANIEL ANDRUSZKIEWICZ
Zakończyło się trwające ponad dwa i pół roku prokuratorskie śledztwo w sprawie afery w spółdzielni mieszkaniowej „Gawrony” w Gostyniu, z kasy której wyprowadzono prawie milion złotych. Śledczy oskarżają o to przestępstwo byłego prezesa Andrzeja P. oraz główną księgową Małgorzatę J. Poza defraudacją tak znacznej kwoty odpowiedzą oni również za liczne nadużycia i nieprawidłowe zarządzanie spółdzielnią.

Prokuratura Rejonowa w Gostyniu zajmowała się sprawą spółdzielni „Gawrony” od połowy 2008 roku. W trakcie prowadzonego postępowania śledczy ustalili, że pieniądze były z niej wyprowadzane od stycznia 2002 roku, aż do marca 2007. Kilka miesięcy później pojawiły się problemy finansowe i afera wyszła na jaw. Miał ją wykryć były prezes Andrzej P., który w marcu 2007 roku dowiedział się w gostyńskim magistracie, że spółdzielnia zalega z wpłatą 42 tysięcy złotych na poczet wykupu gruntów. Wyjaśniał, że konsultował to z księgową, ale ta zaręczała, że wpłaciła już pieniądze na konto Urzędu Miasta. Andrzej P. polecił jej więc, by następnego dnia przygotowała do jego wglądu ksero dowodu wpłaty. Tego Małgorzata J. już nie zrobiła. Nie pojawiła się w pracy. Zdaniem jej przełożonego, jest jedyną osobą, która dopuściła się w „Gawronach” malwersacji. Taką właśnie linię obrony przyjął prezes, który od początku postępowania do dzisiaj, nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Twierdził, że przepływy pieniężne były ściśle powiązane z kasą spółdzielni. Wszystkie wpłaty i wypłaty musiały znaleźć odzwierciedlenie w raportach kasowych. Pod koniec każdego roku sporządzany był bilans spółdzielni, który opracowywała również księgowa. Dokument podpisywali trzej członkowie zarządu spółdzielni, a następnie na walnym zgromadzeniu bilans był zatwierdzany i wysyłany do Krajowego Rejestru Sądowego. Zdaniem prezesa Andrzeja P., księgowa mogła przez lata niepostrzeżenie wyprowadzać z kasy znaczne ilości gotówki.

– Małgorzata J. pełniła dwie funkcje: była główną księgową i nadzorowała prowadzenie kasy. Przyjmowała dowody wpłaty, księgowała faktury i mogła manipulować pieniędzmi przeznaczonymi na spłatę kredytów mieszkaniowych. Chodzi o specyficzne kredyty udzielane przez spółdzielnię „Gawrony”. Te środki finansowe powinny poprzez naszą kasę wpływać na konto bankowe. Dziś już wiemy, że nie zawsze wpływały – tłumaczył Andrzej P.

Początkowo prokuratura skłaniała się ku takiej wersji. Księgową obciążono nawet winą za zdefraudowanie całej brakującej kwoty, sporządzanie nierzetelnych sprawozdań finansowych i ukrywanie dokumentów, faktur, dowodów wpłaty oraz wezwań do zapłaty w celu zatajenia faktu przywłaszczenia pieniędzy. Wyznaczona przez prokuraturę biegła z zakresu księgowości i rachunkowości przez dziesięć miesięcy analizowała zabezpieczone dokumenty. Na podstawie jej wyliczeń stwierdzono, że w kasie spółdzielni brakuje dokładnie 930 tysięcy złotych. Księgowa przyznawała się do przywłaszczenia jedynie 200 tysięcy złotych i jako odpowiedzialnego za kradzież pozostałej części, wskazała prezesa spółdzielni. Dalsze śledztwo wykazało, że nie tylko księgowa ponosi odpowiedzialność za malwersacje. Nowe władze zleciły przeprowadzenie lustracji, która ujawniła szereg innych nieprawidłowości. Prezes miał szkodzić spółdzielni nie stosując się do regulaminu i umów, nie wykonywał i nie realizował żadnych planów. Posługiwał się również sfałszowanymi dokumentami, na których widniały podpisy nieżyjącego członka zarządu „Gawronów”. Stwierdził to biegły z zakresu grafologii.

Ostatecznie dowody zebrane przez gostyńską prokuraturę pozwoliły na postawienie zarzutów zarówno byłemu prezesowi, jak i księgowej. Oskarżeni są o dopuszczenie się szeregu nieprawidłowości wynikających z ustawy o rachunkowości. Małgorzata J. odpowie między innymi za ukrywanie dokumentów księgowych i podawanie nieprawdziwych danych. Andrzej P. za posługiwanie się podrobionymi dokumentami oraz działanie na szkodę spółdzielni. Oboje zostali też oskarżeni o defraudację 930 tysięcy złotych.

Z uwagi na wysokość kwoty, która została przywłaszczona, sprawę będzie prowadził Sąd Okręgowy w Poznaniu. Trafił tam już akt oskarżenia. Jeśli sąd stwierdzi winę byłego prezesa oraz księgowej spółdzielni „Gawrony”, będzie im groziła kara do 10 lat pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto