Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak trzeba, to pójdziemy z Legią na noże. Rozmowa z Hubertem Wołąkiewiczem.

Redakcja
M. Zakrzewski
Z Hubertem Wołąkiewiczem, obrońcą Lecha, przed finałem Pucharu Polski rozmawia Hubert Maćkowiak

To dla Pana pierwszy finał Pucharu Polski w karierze. Czy czuje Pan dodatkowe emocje?

To rzeczywiście mój pierwszy raz. Bardzo zależy mi na występie, bo to byłoby wielkie wyróżnienie. Mam nadzieję, że będzie mi dane zagrać i przyczynić się do zwycięstwa Kolejorza. Wiem, że nie każdy może liczyć na czynny udział w tak istotnym wydarzeniu.

To właśnie w Pucharze Polski zadebiutował Pan w Lechu. Jakie ma Pan związane z tym wspomnienia?

Ćwierćfinałowy mecz z Polonią Warszawa ułożył się dla mnie niezbyt dobrze, bo przytrafiła mi się kontuzja, ale na szczęście lekka. Niestety, przegraliśmy 0:1. Można więc powiedzieć, że nie będę szczególnie dobrze wspominał tamtego spotkania. Pamiętam, że zagrałem wtedy na prawej obronie.

Zobacz też: Lech gra o Puchar Polski z Legią

Z drugiej strony te rozgrywki nie muszą się Panu źle kojarzyć, bo w zeszłym sezonie razem z Lechią Gdańsk dotarł Pan aż do półfinału.

Po drodze udało nam się wyeliminować Wisłę Kraków, wygrywając na wyjeździe 3:1. Nasza przygoda zakończyła się na meczu półfinałowym z Jagiellonią Białystok, czyli końcowym zwycięzcą. Mieliśmy trochę pecha, bo w Gdańsku przegraliśmy 1:2. Strzeliłem wtedy gola, ale odpadliśmy, ponieważ w rewanżu było 1:1. Tym razem już z moim nowym zespołem dotarłem do finału. Chcę sobie powetować ubiegłoroczną porażkę i wygrać.

Dzięki finałowi Pucharu Polski może Pan dać trenerowi jasny sygnał, że należy się miejsce w pierwszym składzie.

Jestem już taki, że zawsze chcę grać jak najwięcej. Po przejściu do Lecha zdecydowanie ciężej o regularne występy w pierwszej jedenastce. Powiem szczerze, że moje pierwsze pół roku w Lechu, które trwa, to dla mnie taki czas próby. Chcę dobrze wejść do zespołu i na każdym treningu pokazywać, że trener może mnie obdarzyć zaufaniem.

A jak oceni Pan swoją postawę w tych spotkaniach, w których przyszło grać?

W meczu ze Śląskiem było wszystko: czerwona kartka, a wcześniej prawie strzeliłbym gola. Było dużo pracy, więc miałem okazję, żeby się wykazać. Obrońca zazwyczaj rzuca się w oczy kibicom, kiedy pod bramką jest gorąco. Mecz z GKS Bełchatów chyba wypadł trochę gorzej. Na pewno nie ocenię go negatywnie, bo przecież obrona nie popełniła większych błędów i zachowaliśmy czyste konto. Niestety, nie udało się to w piątek przeciwko Zagłębiu, choć długo gospodarze nie mieli wiele do powiedzenia.

Czytaj także: Lech gra z Legią o Puchar Polski

W Pucharze Polski Lech przysparza swoim kibicom wiele emocji, ale i dumy. Czy to odskocznia od ligowej rzeczywistości?

Puchar zawsze rządzi się swoimi prawami. Tutaj nie ma kalkulacji. Wychodzisz na boisko i chcesz wygrać, bo inaczej można odpaść, a wtedy już nic nie da się naprawić. W lidze zawsze istnieje szansa, żeby odrobić straty, a w rozgrywkach pucharowych takiej możliwości nie ma. Do pucharu zawsze trzeba podejść bardziej odważnie i nie uznawać kompromisów.

Dotyczy to także meczu finałowego. Kiedyś stratę można było odrobić w rewanżowym starciu. Teraz jest tylko jeden mecz, który zdecyduje o być albo nie być w europejskich pucharach.

Właśnie dlatego trzeba się spiąć i zagrać na maksa. Niech zagrają najlepsi, bo tylko wtedy będzie można myśleć o końcowym zwycięstwie. Trener na pewno nas odpowiednio umotywuje i przygotuje.

Droga do finału nie była usłana różami. Który moment był najtrudniejszy? Były chwile zwątpienia?

Zawsze trudnymi przeciwnikami są drużyny z I i II ligi, ponieważ niesamowicie mobilizują się na spotkania z zespołami występującymi w ekstraklasie. Często to dla nich mecz sezonu: przychodzi wielu kibiców, a piłkarze dadzą się pokroić za to, żeby wyeliminować faworyta. Poza tym w tych pierwszych rundach jest jeden mecz i łatwo o potknięcie. Z kolei dwumecze z takimi rywalami, jak Polonia Warszawa czy Podbeskidzie pokazały, że każdy liczy na triumf w tym Pucharze. W obu przypadkach musieliśmy odrabiać straty, ale pokazaliśmy charakter. Drużyna z Bielska-Białej była czarnym koniem rozgrywek, eliminując Wisłę Kraków i GKS Bełchatów. Nam już nie dali rady.

Finałowy mecz z Legią może wzbudzić jeszcze więcej emocji niż ostatnie starcie na Bułgarskiej. Czy dzięki wygranej, Lech ma przewagę nad rywalem?

Spodziewamy się ostrej walki. Jak będzie trzeba, to pójdziemy z Legią na noże. Obie jedenastki chcą pokazać, że wiele znaczą w polskiej piłce i się nie poddadzą. Legia już nie imponuje zgraniem tak jak w poprzednich latach. Ma na koncie wiele porażek. Na pewno postawią wszystko na jedną kartę. Sytuacja w klubie z Łazienkowskiej jest trudna, a zawodnicy czują presję, muszą sobie z nią radzić. Lech wygrał z Legią kilkanaście dni temu i będziemy o tym pamiętać. Legia nas nie postraszyła nawet wygraną 4:0 nad Lechią. Chcemy ich przewyższyć wolą zwycięstwa.

Zdobycie Pucharu Polski pozwoli odbudować zaufanie kibiców. Czujecie, że ostatnio trochę nadszarpnęliście wizerunek klubu?

Wiemy, że w meczu z Bełchatowem nie stanęliśmy na wysokości zadania. Ostatnio Lech rozstrzygał losy rywalizacji w końcówkach, a w Wielką Sobotę to się nie udało. Kibice czują wielkie rozczarowanie. Chcemy zdobyć Puchar Polski także dlatego, że to jeden z przedsezonowych planów Lecha. Musimy wszystko zrobić, żeby przywieźć trofeum do Poznania.

Czytaj także: Bajor: Lech musi zagrać ofensywnie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto