Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarosław Głowacki: Kłamstwem jest twierdzenie, że gmina Międzybórz bankrutuje. Gminie nie grozi też żaden komisarz, to bujda!

Beata Hadas-Haustein
Beata Hadas-Haustein
Z burmistrzem Międzyborza Jarosławem Głowackim o sytuacji finansowej gminy, inwestycjach wykonanych i planowanych, kilkudziesięciu milionach złotych pozyskanych na zadania gminne, obligacjach i kłamstwach kontrkandydata w wyborach, a także o planach zmiany formuły święta gminy i dożynek rozmawia Beata Samulska. Publikujemy cały wywiad. W Gazecie Sycowskiej 17 października ukazał się jego fragment.

Jak podsumujesz swoją pracę po drugiej kadencji?
Kończę ją z podniesioną głową i z zupełnie czystym sumieniem. Z rzeczy, których nie udało mi się zrealizować także w drugiej kadencji, jest adaptacja budynku przy ośrodku zdrowia na ulicy Sycowskiej na część poświęconą osobom niepełnosprawnym i społecznie wykluczonym. Nie było takich możliwości finansowych i dopiero w tym roku pojawiła się taka szansa. Natomiast z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że realizujemy to wszystko, co było zaplanowane i większość zadań udało się zrealizować. Kontynuujemy budowę kanalizacji i pewno byśmy ją dawno skończyli, gdyby nie dwuletnie przesunięcie programowania środków unijnych z RPO, co nam przesunęło termin realizacji przedostatniego etapu. Pozostał nam jeszcze jeden etap i gmina zapewne będzie wnioskować na przyszłoroczny budżet o dofinansowanie zadania z Regionalnego Programu Operacyjnego.

Ostatni etap będzie obejmował jaki obszar?
Przede wszystkim ulicę Sycowską i boczne, osiedle wokół ulicy Słonecznej i planowane jest zakończenie całości kanalizacji aglomeracji miejskiej Międzyborza.

Jak oceniasz obecną sytuację finansową miasta i gminy? Na jakim poziomie gmina jest zadłużona? Czy możecie pozwolić sobie jeszcze na zaciąganie pożyczek, kredytów? Na jakim etapie jesteście ze spłacaniem zobowiązań? Pamiętamy czasy sprzed ośmiu lat, czyli sprzed Twoich kadencji, gdy gmina bała się jak ognia kredytów i w zasadzie nic się przez osiem lat tutaj nie działo.

Życzę wszystkim gminom, żeby miały tak dobrą jak my kondycję finansową. Każde ruchy finansowe gminy są bardzo szczegółowo analizowane przez potężną instytucję, jaką jest Regionalna Izba Obrachunkowa we Wrocławiu. Analiza odbywa się poprzez kontrole celowe, masowe, trwające od 3 do 4 miesięcy. Jakakolwiek miana w budżecie musi być wysyłana każdorazowo do RIO w celu analizy. Jeśli jest właściwa, dopiero wtedy możemy ją wykonywać. Każde działanie związane z zaciągnięciem kredytu, nawet jeśli ono jest w uchwale budżetowej zaplanowane i ocenione przez RIO na początku roku budżetowego, to i tak każdorazowo w momencie przystąpienia do przetargu kredytowego musimy uzyskać zgodę RIO na zaciągnięcie takiego kredytu, jest przez RIO analizowane. W związku z tym obecne zadłużenie gminy, planowane na koniec roku 2018, wynosi nieco powyżej 7 mln zł, co powoduje, że jest to na poziomie 30,7 procenta, a nie, jak ktoś kłamie – na poziomie 60 procent, i mamy to na piśmie od RIO. Mamy pełną zgodę na zaciąganie planowanych kredytów i finansowanie deficytu budżetowego. Budżet mamy w gigantycznej wysokości. Na poziomie 28 mln zł dochody i na poziomie 30 mln zł wydatki. W 2014 roku dochody wynosiły 19 mln zł. O około 8 mln zł zwiększyliśmy dochody gminy, przy czym przez ostatnie lata nie podnosiliśmy żadnych podatków. Wspomniane środki pochodzą z zewnętrznych źródeł finansowania – unijnych i krajowych.

Czy tej kwoty nie podnoszą pieniądze z tytułu 500+?
Nie. Na te wydatki pieniądze trafiają do budżetu przez opiekę społeczną. My patrzymy realnie. Nasze środki inwestycyjne rosną o ponad 4 mln zł między 2014 a 2018 rokiem. Budżet na 500+ to jest około 3 mln zł. To środki znaczone i tych środków nie możemy wykorzystywać na inwestycje. Gmina dysponuje kwotą około 5 mln zł na inwestycje.

Dlaczego nie podnosiliście podatków od transportu i nieruchomości?

Sytuację w kraju mamy na tyle trudną, że podniesienie podatków powodowałoby trudniejszą ściągalność. Chcieliśmy umożliwić przedsiębiorcom zaaklimatyzowanie się w nowej rzeczywistości w kraju. Planujemy podniesienie podatków od przyszłego roku o 1 procent. Jeśli chodzi o wydatki inwestycyjne, wydatki majątkowe, to w ciągu tego roku jest to kwota w granicach 8 mln zł. Mamy też drobne wydatki bazowe.

Podczas spotkania z wyborcami Twojego kontrkandydata w wyborach Roberta Ostrowskiego padło stwierdzenie, że gmina jest w tak tragicznej kondycji finansowej, iż po tej kadencji grozi jej bankructwo. Jak się do tych „rewelacji ” odniesiesz? Czy to prawda?
To bardzo ciekawe stwierdzenie i nie bardzo wiem, na czym oparte, tym bardziej, że wszystkie materiały finansowe są publikowane na bieżąco i łatwo się z nimi zapoznać, łącznie z ocenami kontroli odpowiednich instytucji. Jeżeli jako gmina mamy jeszcze możliwość powiększenia o połowę poziomu zadłużenia, to jak można mówić o grożącym bankructwie? Mam rezerwę około 30 procent do maksymalnego poziomu zadłużenia i nie mamy potrzeby, by ją wykorzystywać. Co więcej, w roku 2017 spłaciliśmy część kredytu z roku 2018 wcześniej, gdyż dysponowaliśmy nadwyżkami budżetowymi. Na 2017 rok zaplanowaliśmy nadwyżkę budżetową ponad 700 tys. zł, nie było mowy o deficycie. Po to właśnie to zrobiliśmy, by, realizując wszystkie inwestycje, spłacić raty kredytów nas obciążających i uniknąć płacenia odsetek. Mamy również spłacone wszystkie raty, jakie zobowiązani byliśmy zapłacić w tym roku. Po to tak postąpiliśmy, by mieć spokój. Wiedząc, że uzyskamy jakieś oszczędności budżetowe, np. z tytułu podatków, możemy spokojnie wykorzystać te pieniądze na cele inwestycyjne. Gmina, która ma problemy finansowe, nie nadpłaca kredytów, bo nie ma z czego. Dementuję to jako nieprawdę. Jest to wynik albo totalnego braku wiedzy, a to wstyd, albo jest zwykłym kłamstwem, a to jeszcze większy wstyd.

Jest kłamstwem propagandowym, które ma zaszkodzić Tobie podczas tej kampanii wyborczej?
Tak. Sprawa jest prosta. W posiadaniu dokumentów dotyczących budżetu gminy i jej zadłużenia jest każdy mieszkaniec tej gminy, każdy obywatel i łatwo sprawdzić, jak jest naprawdę. Odsyłam pana Ostrowskiego do Biuletynu Informacji Publicznej. Tam wszystkie dokumenty są jawne. Raz w miesiącu jesteśmy zobowiązani wysyłać do RIO sprawozdanie z działalności finansowej. Poza tym każda gminna złotówka, każda zmiana w budżecie jest przez RIO kontrolowana.

Odnieśmy się teraz do sprawy kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w urzędzie. Czy była taka kontrola i z jakiego powodu?
W 2017 roku jeden z mieszkańców gminy skierował do CBA swoje podejrzenia o rzekomą możliwość uzyskania korzyści w wyniku przetargu na obecnie zakończony etap budowy kanalizacji w mieście. Sprawa ta była przez tę instytucje badana i skierowała ją także do drugiej dużej instytucji, jaką jest Urząd Zamówień Publicznych, kontrolujący z marszu wszystkie nasze zamówienia, łącznie z procedurami i postępowaniem. UZP zwrócił się do nas przed blisko 9 miesiącami o przekazanie im kompletu dokumentów ze spornego postępowania, informując nas, że uczynił to na wniosek CBA. To nie była dla nas żadna tajemnica. Przekazaliśmy wszystkie dokumenty i przed niecałym miesiącem zadzwoniliśmy do UZP prosząc o poinformowanie nas, choć tego nie muszą robić, jaki jest wynik postępowania. W sposób naturalny chcieliśmy to wiedzieć. W piśmie dowiedzieliśmy się, że postępowanie zostało zakończone i w jego wyniku nie występują żadne wskazania do wszczęcia kontroli szczegółowej, w związku z tym temat jest zamknięty.

Przypomnijmy, o co chodziło w tej sprawie?
Chodziło o przetarg na budowę kanalizacji unieważniony w wyniku pomyłki pracownicy urzędu. Musieliśmy to uczynić, gdyż doszło do błędu proceduralnego. Informację o każdym postępowaniu zamieszczamy w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie urzędu miasta i gminy i dodatkowo w ogólnopolskim Biuletynie Zamówień Publicznych. Mój adwersarz sugeruje mi, że nie trzeba było tego błędu korygować wywołaniem kolejnego przetargu. Było to absolutnie niezbędne, gdyż mieliśmy tam dofinansowanie w wysokości około 3,7 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego. Jakiekolwiek naruszenie jakiejkolwiek procedury w wyborze oferenta, w postępowaniu, groziło całkowitym pozbawieniem tych środków łącznie z odsetkami. Pracownica, która akurat pełniła zastępstwo za innego pracownika, który tym się zajmuje, nieświadomie zamieściła informacje o zamiarze przetargu prawidłowo w BIP-ie, natomiast w Biuletynie Zamówień Publicznych są dwie zakładki: pierwsza o zamiarze udzielenia zamówienia – czyli miejsce, gdzie się ogłasza przetarg, i druga zakładka o udzieleniu zamówienia, czyli o rozstrzygnięciu. Pracownica przez pomyłkę zamieściła informację o zamiarze przystąpienia do przetargu w zakładce o udzieleniu zamówienia, co każdy potencjalny oferent mógł odebrać jako rozstrzygnięcie i zrezygnować z udziału w przetargu. Dokumentacja każdego zamówienia publicznego, łącznie z wydrukami z tych portali, na których jest zamieszczone zamówienie, musi być wysłana do instytucji pośredniczącej, w tym przypadku do Urzędu Marszałkowskiego. Kompletując te dokumenty zauważyliśmy, że ogłoszenie trafiło do niewłaściwej zakładki. W związku z tym skonsultowaliśmy to z Urzędem Marszałkowskim i zespołem prawników. Otrzymaliśmy pełną akceptację na unieważnienie tego przetargu, na co posiadamy pełną dokumentację. Każdy ruch związany z zamówieniem publicznym musi mieć ślad na BIP-ie. I tam to wszystko jest. W BIP-ie obowiązuje zasada, że nie wolno usuwać rzeczy, które wcześniej zostały zamieszczone, nawet jeśli coś było błędnie zamieszczone. Tak nakazuje prawo. Wszystko tam jest do wglądu. Unieważniliśmy przetarg, rozpisaliśmy go od nowa, nie ponieśliśmy z tytułu unieważnienia żadnych strat, ponieważ firma, która wygrała pierwszy przetarg, zgodziła się na wycofanie oferty bez ponoszenia przez gminę konsekwencji. Firma również nie poniosła żadnych kosztów z tytułu unieważnienia przetargu i nie mogła wnosić żadnych roszczeń. Przetarg odbył się po raz drugi. Informacja o drugim postępowaniu dotarła do szerokiego grona odbiorców. W drugim przetargu mieliśmy do wyboru dwie oferty. Wrocławska firma zaproponowała wyższą cenę, firma z Oleśnicy – niższą. Najważniejsze w przetargu, jak wiemy, jest kryterium cenowe, dlatego musieliśmy wyłonić firmę z Oleśnicy. Jesteśmy w okresie drastycznego podnoszenia cen, a mimo wszystko udało się nam zmieścić w pierwotnej, kosztorysowej kwocie. Druga oferta oleśnickiej firmy była o ponad 700 tys. zł wyższa od pierwszej. Gmina nie straciła nic na tym, ponieważ w budżecie i planie kosztowym miała przewidzianą wartość pełnego kosztorysu i ta zwyżka mieściła się w tym planie. Z kwoty, na którą składała się różnica między pierwszym a drugim wynikiem postępowania przetargowego 85 procent to są środku Urzędu Marszałkowskiego. Jeśli mówimy o zwyżce między pierwszym a drugim postępowaniem, to jest to wartość 15 procent tej kwoty. Wciąż mieścimy się w postępowaniu oraz wysokości kosztorysu zaakceptowanego przez Urząd Marszałkowski i dofinansowanego kwotą 3,7 mln zł. Niestety, kolejne przetargi, jakie ogłaszamy wraz z okolicznymi gminami, musimy częstokroć unieważniać z uwagi na przekroczenie kosztorysów.

Krótko mówiąc: wiele hałasu o nic?
To jest czysty populizm. W tej sytuacji nie było innej możliwości, to była troska o to, by nie stracić dofinansowania na poziomie 3,7 mln zł. Nawet gdyby to był przetarg na 150 tys. zł, procedura byłaby taka sama. Takie postępowanie było niezbędne także z uwagi na to, że dotyczyło dofinansowania. Na etapie kontroli dokumentów mogło to wyjść i groziło utratą dofinansowania – to trzeba wyraźnie powiedzieć!

Czy ta pracownica poniosła jakieś konsekwencje w związku z tym błędem?

Nie, bo działała nieświadomie. Potraktowałem to jako zwykłą pomyłkę osoby, która nie czuła się aż tak mocno w tej sytuacji. Chcąc dobrze, naruszyła procedury, nie informując we właściwej zakładce.

Nieprawdą jest, że ta osoba została zwolniona?

Tak, nieprawdą. Tej osobie zmieniła się sytuacja życiowa i wyjechała z miasta.

U Twego kontrkandydata na ulotkach czytamy wiele populistycznych haseł, typu: to ludzie decydują o tym, co w gminie jest robione, inwestycje oparte na środkach zewnętrznych, skierowane na potrzeby mieszkańców itd. Czy w ciągu swojej kadencji uczyniłeś coś, co było niezgodne z potrzebami mieszkańców?
Realizacja wyłącznie własnych pomysłów jest absurdalna. Każda inwestycje muszą być zasadne i mieć cel publiczny. Narzuca to Ustawa o samorządzie. Pomysły głosowane są przez 15-osobową radę wybraną przez mieszkańców. Mieszkańcy korzystają z możliwości wnoszenia pytać, a radni mają obowiązek dociekać, jakie mieszkańcy mają potrzeby. Wszystkie decyzje zapadają w wyniku głosowania. Burmistrz nie decyduje, tylko sugeruje pewne rozwiązania. Burmistrz oblicza możliwości finansowe i przygotowuje projekty uchwał. Rada kieruje się też przepisami, które nie pozwalają jej przyjąć uchwał o inwestycjach, na które nie ma źródeł finansowania. Pytanie, czy kanalizacja sanitarna, która jest największym obciążeniem dla gminy, jest potrzebna – uważam za niezasadne, trudno się nad tym w ogóle zastanawiać. To nie ulega wątpliwości. Grożą nam kary finansowe, jeśli tego nie zrobimy. Program wyborczy oparty na haśle „Ty decydujesz, ja to zrobię” to nie jest program, to zwykły slogan. Wraz z moimi radnymi oferujemy program wyborczy oparty na konkretnych zadaniach: musimy rozbudować przedszkole, by było w jednej lokalizacji, musimy dobudować dwie sale przy szkołach po to, by poprawić komfort zajęć lekcyjnych. Międzybórz nie potrzebuje wielkiej hali sportowej, która by generowała koszty. Mierzymy siły na zamiary. Otrzymaliśmy dofinansowanie do budowy dwóch świetlic wiejskich w Kraszowie i Bukowinie Sycowskiej. Otrzymaliśmy stosowną uchwałę z Urzędu Marszałkowskiego, z której wynika, że nasze inwestycje uzyskają dofinansowanie maksymalne, czyli pół miliona złotych. Czekamy na podpisanie umowy z Urzędem Marszałkowskim i ruszamy z realizacją zadania. Rozpisaliśmy jeden wniosek o dofinansowanie budowy świetlicy na urząd, a drugi na ośrodek kultury, by nie utracić ewentualnego dofinansowania do obu zadań.

Kontrkandydat twierdzi, że w minionych latach nie było żadnych inwestycji w gminie. Przypomnisz, jakie to rzekome inwestycje-widma były „nie wykonane”?

Na przykład budowa oczyszczalni ścieków, której koszt wyniósł 6 mln zł - temat zrealizowaliśmy w ciągu półtora roku, gdy poprzednik ciągnął go przez lat osiem. Budowa świetlicy wiejskiej w Niwkach Książęcych, budowa świetlicy i remont remizy w Ose. Świetlice budowaliśmy w miejscowościach, które nie dysponowały żadnym lokum dla mieszkańców. W Kraszowie i Bukowinie Sycowskiej takimi miejscami są szkoły, dlatego budowę świetlic w tych miejscowościach zostawiliśmy na koniec. W planach mamy zapewnienie różnych formy animacji w tych miejscach. Największą inwestycją w gminie jest budowa kanalizacji. Nie jest może efektowna i jest uciążliwa dla mieszkańców, ale to jednak konieczność. W tej chwili mamy skanalizowane miasto w 80 procentach. Priorytetem dla miasta jest zakończenie tej inwestycji. Dla wiosek priorytetem jest budowa świetlic i sali gimnastycznej przy szkole w Bukowinie Sycowskiej. Na remont ośrodka kultury pozyskaliśmy 800 tys. zł. Udało się nam to zrealizować dzięki programom unijnym. Wszystkie inwestycje wykonywane są przy pozyskaniu krajowych i unijnych środków zewnętrznych. W ciągu ośmiu lat pozyskaliśmy z zewnątrz na kilkadziesiąt inwestycji mniejszych i większych kwotę kilkudziesięciu milionów złotych. W stu procentach ze środków własnych wykonaliśmy tylko ulicę Zielonkę do oczyszczalni. Wybudowaliśmy kilkanaście kilometrów dróg asfaltowych, dużo więcej niż wybudował cały powiat oleśnicki. W tym roku budujemy kolejną drogę w Niwkach Książęcych. To 1,7 km drogi w asfalcie do domostw i do pól. Dostajemy dofinansowania przynajmniej raz w roku do budowy dróg. Budujemy aleje spacerowe, wykonujemy modernizację cmentarzy, ogrodzeń, wymieniamy kostki brukowe. Remontujemy obiekty sportowe. Już zapomina się o tym, że odremontowaliśmy budynek przy stadionie – najpierw część dla organizacji pozarządowych a niedawno – część dla sportowców. Kończymy inwestycję z wydzielaniem boiska od części publicznej z piłkochwytami. Pozostanie nam dokończenie modernizacji ostatniej trybuny. Nie pamięta mój kontrkandydat modernizacji parków miejskich ani skweru w rejonie Rynku, ani remontu dróg i chodników w mieście? Sporo inwestycji wykonaliśmy w szkołach. W tym roku założyliśmy w szkole w Międzyborzu aż 30 kamer i mamy tam pełen monitoring. Dzięki dobrej współpracy z pastorem Rafałem Millerem planujemy założenie monitoringu na kościele ewangelickim, co rozwiąże nam problem dewastacji Rynku, gdyż wandale będą jak na widelcu. Na środowej sesji rady gminy powołaliśmy Izbę Pamięci w kościele ewangelickim. Realizujemy programy i projekty ze środków LGD Dobra Widawa. W tym roku rozpoczynamy rewitalizację terenu wkoło basenu w Międzyborzu. Gwarantuję, że niepokój wywołany ruchem na krajówce szybko zamieni się w tamtym miejscu w spokój, bo nie wytniemy roślinności osłaniającej ten teren. Tworzymy tam strefę bezpiecznego wypoczynku. Z tego rejonu i tak korzystają i będą korzystać nasi mieszkańcy, czy to wędkarze, czy spacerowicze. Chcemy im jedynie ułatwić i uprzyjemnić pobyt na tym terenie. Otrzymaliśmy aż dwa dofinansowania na modernizację tego miejsca z dwóch projektów LGD, czyli ponad 600 tys. zł. Koszt całego projektu oscyluje w granicach miliona zł. Będzie to miejsce monitorowane. Jest to inwestycja ewidentnie skierowana na potrzeby mieszkańców.

Czy gmina pomaga mieszkańcom w pozyskiwaniu środków?
Ależ oczywiście. Jesteśmy jedną z pierwszych gmin, w których indywidualne podmioty poprzez środki pomocowe dedykowane za pośrednictwem Lokalnej Grupy Działania uzyskały środki na rozwój własnej działalności gospodarczej. By było ciekawiej, podmiot, który uzyskał taką pomoc, wspiera teraz inne firmy w pozyskiwaniu pieniędzy z zewnątrz. Wszyscy przedsiębiorcy mogą liczyć na naszą pomoc w pozyskiwaniu środków, w urzędzie mamy punkt konsultacyjny. Jeden z przedsiębiorców z Międzyborza pozyskał kwotę 200 tys. zł, drugi przynajmniej 100 tys. zł. Także parafia rzymsko-katolicka w Międzyborzu pozyskała takie środki na realizację swoich zadań. Poprzedni proboszcz pozyskał pieniądze na rewitalizację muru i wejścia do kościoła. Te projekty jako gmina pilotowaliśmy. Zamierzam ten trend kontynuować. Osobiście byłem zaangażowany w pomoc przy uzyskaniu dofinansowania rewitalizacji najstarszego w gminie kościoła w Dziesławicach. Tam mowa o kwocie około miliona złotych ze środków krajowych na renowację wnętrza i poszycia świątyni.

Na jaką pomoc może liczyć straż pożarna w gminie?

Jestem strażakiem-ochotnikiem zrzeszonym w OSP Królewska Wola i wiceprezesem gminnego zarządu OSP. Udało się nam zrewitalizować wszystkie cztery remizy w gminie. Trwają ostatnie prace związane z termomodernizacją remizy w Królewskiej Woli, z wymianą parapetów. Na ten cel pozyskaliśmy oczywiście środki z Małej Odnowy Wsi Dolnośląskiej. Zakupiliśmy nowy ciężki wóz bojowy dla OSP Międzybórz. Złożyliśmy deklarację dofinansowania i prośbę o zakup auta dla Królewskiej Woli. W kolejnych latach będziemy wnioskować o auta dla pozostałych dwóch jednostek – w Dziesławicach i Ose. Dzięki zaangażowaniu strażaków z Międzyborza, mamy odremontowaną remizę w mieście. Mamy założone w niej ogrzewanie gazowe, kończymy ocieplanie budynku.

Stowarzyszenia gminne to poniekąd Twój konik.
Od tego właśnie zacząłem moją pracę w gminie osiem lat temu: od integrowania społeczności. Niestety, istniejące organizacje błąkały się nam po gminie, nie mając własnego lokum. Postanowiłem znaleźć dla nich miejsce w mieście. W tej chwili przy odremontowanym budynku przy stadionie współistnieje ze sobą kilka organizacji. Stowarzyszenia to jedna z najważniejszych społecznych form działalności miasta i gminy. Gmina dedykuje tym organizacjom środki na działania własne. Wszystkie organizacje z gminy Międzybórz, oprócz Zbójnika, korzystają ze środków budżetowych gminy. W zarządzie Zbójnika zasiadają radni, dlatego ta organizacja nie otrzymuje takich środków. W całości finansujemy jako gmina opłaty związane z lokalami, z których korzystają organizacje. To kwota kilkudziesięciu tysięcy złotych. Około 100 tys. zł to kwota przeznaczona na projekty realizowane przez te organizacje. Wspieramy z tych środków także naszych sportowców: Akademię Przedszkolaka Piłki Nożnej, Klub Zenit i Klub Tenisa Stołowego. Akademia jest prężnie działającą organizacją, która już korzysta ze środków pozyskanych z zewnątrz. Ponadto nieodpłatnie udostępniamy dzieciom boisko wielofunkcyjne. Jestem zdania, że gmina powinna wspierać wszystkie inicjatywy, nawet te prywatne, indywidualne.

Jak wygląda Twoja współpraca z sołectwami?
Oby było tak dalej. Mamy ustalony fundusz sołecki w wysokości powyżej 200 tys. zł. Zamierzam nadal wspierać sołectwa w tym zakresie. Ponadto zamierzam starać się o założenie systemu monitoringu w sołectwach i kontynuować budowę chodników. Środki z funduszu wykorzystywane są do współfinansowania remontu dróg, oświetlenia ulicznego, modernizacji placów zabaw. Ich niewielka część wykorzystywana jest przy realizacji kulturalnych zadań.

Jak wspierasz inicjatywy społeczne?
Kiedy pojawia się taka inicjatywa, natychmiast ją podejmujemy, wspierając organizację. Takim przykładem jest akcja zorganizowana na rzecz małej Hani, podczas której udało się nam zebrać dla międzyborzanki około 44 tys. zł na leczenie. Takim projektem wspartym przez gminę była akcja zagospodarowania przestrzeni publicznej z inicjatywy mieszkanki Międzyborza Ani Kamzol. Powstał kącik paletowy i służy naszej młodzieży. Podjęliśmy wiele takich inicjatyw. Jedną w większych inicjatyw był pomysł na to, by właśnie wszelkie inicjatywy mieszkańców zebrać w formie modelowego projektu konsultacji społecznych. Ten projekt realizowaliśmy jako pilotażowy na terenie Dolnego Śląska. Zrealizowaliśmy kilkanaście konsultacji w terenie, w różnych miejscach gminy. Były to konsultacje dotyczące równych tematów, np. związanych z formą organizacji święta miasta, z organizacją imprez kulturalnych, sportowych. W konsultacje zaangażowało się kilkaset osób. Na realizację projektu udało się nam uzyskać stuprocentowe dofinansowanie z Regionalnego Centrum Inicjatyw Społecznych. Wyniki konsultacji stały się podstawą do nakreślenia strategii rozwoju Międzyborza, która w tej chwili jest wdrażana.

Konsultacje pozwoliły m.in. na wprowadzenie zmian w organizacji Dni Międzyborza. Ta formuła się już chyba wyczerpała. Czy planujesz ponowne zmiany w sposobie organizacji święta gminy?

Jeśli będę miał możliwość kontynuowania mojej pracy na rzecz gminy, będę chciał zmienić formułę tego święta. Podkreślę, że formuła organizowania święta wspólnie z Okręgową Spółdzielnią Mleczarską przyjęła się i zdała egzamin pozytywnie. Naturalnie jednak zainteresowanie i zaangażowanie ludzi ewoluuje i pewne rzeczy po jakimś czasie nudzą się. Chcielibyśmy zatem wrócić do danych sprawdzonych elementów, ale przy okazji pewne rzeczy zmienić. Być może należy powrócić do zmiany lokalizacji na stadion, gdyż mamy tam dużo większy teren, obiekt jest bezpieczny, po remoncie, stwarza więcej możliwości. Moim zdaniem trzeba wrócić do dwudniowych obchodów święta miasta. Rozpocząłbym imprezę w sobotę po południu, a w niedzielę zorganizowałbym tzw. dzień rodzinny. Chodzi o skoncentrowanie działań w jednym miejscu. Chcielibyśmy zrezygnować z organizacji jarmarku rękodzielników. Widzimy, że to się już ludziom przejadło. Być może po jakimś czasie wróci potrzeba organizacji kiermaszu. Nadal nie zamierzamy ściągać drogich gwiazd, gdyż nas na to nie stać. Jeśli mamy wydać kilkadziesiąt tysięcy na dwugodzinny występ jednej gwiazdy, na który najczęściej przyjeżdża większość ludzi z zewnątrz, to te pieniądze lepiej włożyć w coś trwałego i dla naszych mieszkańców. Koszt organizacji naszego święta zamyka się najczęściej w kwocie około 40 tys. zł i nie chcielibyśmy jej przekraczać, jeśli mieszkańcy obdarzą nas ponownie zaufaniem. Nie mamy wielkich sponsorów, choć zawsze możemy liczyć na wsparcie naszych lokalnych firm.

Możecie wykorzystać strategię stosowaną przez Paulinę Syposz-Ciemny, dyrektorkę Centrum Kultury w Sycowie, która tak organizuje Dni Sycowa, iż bilans wydatków i dochodów wychodzi na zero. Ten genialny sposób polega na tym, iż dzięki dochodom uzyskanym od dzierżawców terenu w postaci firm gastronomicznych, wesołego miasteczka, a także wielu innych firm oraz datkom sponsorów, uzyskane pieniądze pokrywają w całości koszt związany z wynajęciem gwiazd i sceny.
To jest jeden z powodów, dla których chcemy powrócić na stadion, gdzie jest więcej miejsca dla gastronomii, stoisk rękodzielników i wesołego miasteczka, oraz do dwudniowych obchodów, gdyż dzierżawcy mają więcej możliwości zarobkowych, a co za tym idzie, mogą nam zapłacić. Rozważam jeszcze wraz z pracownikami ośrodka kultury połączenie święta gminy z dożynkami. Nie jesteśmy wielką gminą, a żeby przygotować porządną imprezę, trzeba zaangażować duże pieniądze, zebrać ludzi i poprosić, by się w organizację zaangażowali.

To oznacza, że przemyślałeś sprawę organizacji tegorocznych dożynek w gminie?
Cóż, chodzi o to, by z błędów wyciągać wnioski. Życie pokazuje, że coraz mniej sołectwa angażują się w organizację święta. Widać, że wolą grupować się w małe społeczności, np. społeczność parafialną, małą społeczność wiejską. Dlatego planujemy, by dożynki gminne były organizowane zawsze w centrum gminy, czyli w samym Międzyborzu, z ewentualnym wsparciem poszczególnych sołectw. Pomysł trzeba dokładnie przedyskutować. Widziałbym zawsze jedno sołectwo czuwające nad organizacją takiego święta. Być może wtedy warto by było połączyć dożynki ze świętem gminy, a co za tym idzie, przenieść to święto na końcówkę sierpnia. Mamy przykład Święta Pyra czy Święta Grzyba – przy organizacji pracuje zawsze tylko garstka osób wspierana przez gminę, a korzystają mieszkańcy z całej gminy. Na dłuższą metę ci organizatorzy zniechęcają się tym, że są sami. Połączenie dożynek ze świętem gminy to najprostszy sposób odciążenia małych społeczności. Na pewno będzie ten pomysł będzie konsultowany z mieszkańcami, jeśli dane mi będzie dalej pracować na rzecz gminy.

Czy gdybyś mógł cofnąć czas, to zorganizowałbyś gminne dożynki w Bukowinie Sycowskiej wspólnie z parafią? Jaka jest Twoja wizja współpracy z kościołem?
Nie spodziewałem się, że powierzenie organizacji dożynek gminnych parafii wywoła takie kontrowersje. Chciałem dobrze. Ta sytuacja spowodowała dysonans i niepotrzebne nieporozumienia. Nie ukrywam, że jednym z argumentów optującym za taką formą organizacji dożynek w Bukowinie Sycowskiej był fakt, że nie została tam podjęta rękawica organizacji święta plonu, dlatego włączyła się w to ambitnie parafia. Wieloletnie doświadczenie pokazało mi po tych dożynkach, że najbezpieczniej było, gdy organizowaliśmy dożynki gminne w mieście. Nikt nie miał pretensji do nikogo, wszyscy byli pogodzeni z tym, że impreza jest zlokalizowana w Międzyborzu. Chcielibyśmy jedynie, żeby cyklicznie poszczególne sołectwa włączały się w organizację tego święta. Życie pokazuje, że trzeba wyciągać wnioski. Nie było idealnie, ale tak naprawdę nic nie jest idealne. Czas na konkluzję i zmianę formuły. Współpraca gminy z kościołami wszystkich wyznań, w przypadku Międzyborza: z kościołem rzymsko-katolickim i ewangelicko augsburskim – z którym ta współpraca układa się cudownie, przebiega zawsze w oparciu o interes publiczny. Współpracować będziemy nadal. Urząd jest dla wszystkich. Pracownicy urzędu są dla wszystkich bez podziału na wierzących czy niewierzących, katolików czy ewangelików. Niech tak pozostanie. Mamy dobre relacje z parafiami, nie wchodzimy sobie w kompetencje, nie naruszamy swoich praw, nie ingerujemy sobie wzajemne w zasadność naszej działalności i zadania. Międzybórz od zarania wieków był tyglem kulturowym, narodowościowym i wyznaniowym.

Czy prawdą jest to wszystko, o czym w wywiadzie na temat Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej mówił Robert Ostrowski? Ponoć ma 2 mln zł straty?
Temat ZGKiM jest tematem dyżurnym. Spółka nigdy nie miała zysku, gdyż jest instytucją wykonującą wyłącznie zadania zlecone i jeżeli byłby super zyskowny, to wtedy na tym traciliby mieszkańcy Międzyborza, ponieważ większość usług komunalnych wykonuje za określeniem stawek przez gminę (już teraz jako spółka ma stawki komercyjne). Mamy jednak na nią wpływ, gdyż burmistrz jest jednoosobowym walnym zgromadzeniem i kontroluje działalność ZGK. Jeśli ktoś twierdzi, że ZGK powinien zarabiać i być mocno na plusie, to znaczy, że chciałby działać na niekorzyść mieszkańców, bo zysk ZGK będzie stratą mieszkańców, którzy odczują to w swoich portfelach, płacąc na przykład wyższe stawki z usługi komunalne. ZGK realizuje pewne zadania niszowe, za które musielibyśmy płacić ogromne pieniądze innym ewentualnym wykonawcom. Nie musimy w związku z tym mieć umów z firmami zewnętrznymi na remonty i awarie, dlatego że ZGK jest na tak zwany gwizdek. Mamy zimowe utrzymanie dróg we własnych rękach. Mamy dowóz dzieci szkolnych, a przede wszystkim pełną elastyczność w wykorzystywaniu autobusów na pozostałe, projektowe zadania szkolne. Robi to ZGK. Ten zakład nigdy nie będzie komercyjnym przedsiębiorstwem, musi stratę bilansować zyskiem z poprzednich lat. Nie ma straty w wysokości 2 mln zł. Spółka ma określoną dotację z budżetu i realizuje nasze gminne zadania. ZGK stracił dość spory dochód w gospodarce śmieciowej, dlatego, że Ustawa nakazała nam ogłosić przetarg, który wygrała firma z zewnątrz. ZGK nie mógł otrzymać zlecenia z ręki. Dzięki temu, że jest spółką, może stawać do przetargów na zewnątrz gminy. Zakład przystąpił do kilkunastu takich przetargów i wykonał kilkanaście zleceń.

Przystąpił też do przetargu w Kobylej Górze. Czy prawdą jest, że nie przystąpił do zadania i teraz płaci kary?
Nie jest prawdą. ZGKiM wykonał w całości inwestycję na drodze w gminie Kobyla Góra, inwestycja została odebrana, jednak zakład popłynął na kosztorysie. Podpisaliśmy ugodę z uwagi na wydłużenie terminu realizacji, co z kolei było efektem złych warunków atmosferycznych. ZGK z tego tytułu otrzymał mniejsze pieniądze. Przekształcaliśmy ZGK w spółkę dlatego, by mógł szukać zleceń na zewnątrz. Zmieniła się na szczęście Ustawa o zamówieniach publicznych i teraz możliwe będą sprzyjające samorządom mechanizmy in-housowe w zlecaniu zadań. Pojawiła się możliwość bezprzetargowego zlecenia spółkom gminnym takich zadań, jak gospodarowanie odpadami. Ustawa zakłada, że możemy naszej spółce z ręki powierzyć zadania gminne, jednak takie przedsiębiorstwo nie może w ogóle prowadzić działalności poza terenem gminy, A działalność na terenie gminy dla innych zleceń, niż gminne, może prowadzić tylko w zakresie 10 procent wszystkich obrotów. W związku z tym ZGK musiał wrócić do pracy tylko dla nas, ale ma to tez swoje plusy, ponieważ od przyszłego okresu programowania środków zewnętrznych, jeśli będzie miał korzystną ofertę, już możemy mu powierzyć gospodarkę śmieciową z ręki, bez przetargu. Zadania komunale możemy realizować bezprzetargowo przez własną spółkę. Firma Kosz, które wygrała przetarg na gospodarowanie odpadami, wycofuje się nam z usługi, skarżąc się na nieopłacalne koszty dojazdu z Milicza do Międzyborza, zapowiadając, że nie wystartuje w przetargu. Gospodarka śmieciowa na pewno podwyższy dochody naszej spółki. ZGK obsługuje ponadto: kanalizację, oczyszczalnię, wodociągi i ujęcia wewnętrzne. Cena za kanalizację i wody jest w Międzyborzu najtańsza w powiecie. To dlatego jest najtańsza, że dysponujemy własną spółką, na którą mamy wpływ. Naszym zadaniem jest dbać o mieszkańców, by nie musieli ponosić wysokich kosztów usług komunalnych. Oczywiście musimy dbać o zysk spółki i jest to kilkuprocentowy zysk. Dla małego Międzyborza to sytuacja komfortowa. Gminy w rejonie Wrocławia opanowane są przez duże holdingowe spółki, które narzucają koszty mieszkańcom. Oprócz tego przystąpiliśmy do modyfikacji przesyłu głównego wodociągu z Górzycy do Międzyborza. Wykonaliśmy dokumentację projektową, przeznaczając na to ponad 100 tys. zł. W przyszłym roku gmina powinna przystąpić do modyfikacji przesyłu i tam zaangażujemy naszą spółkę. Będziemy mieć wpływ na czas realizacji, podejście i, co najważniejsze: na cenę. Jeśli ZGK ma być spółką komunalną, nigdy nie będzie zarabiał nie wiadomo ile. Ma wyjść na swoje, pokryć koszty. W tym roku ZGK, który niby jest tak strasznie do tyłu, stać było na zakup autobusu do dowozu dzieci szkolnych. Co należy zrobić, by ta spółka była nasza, by istniała?

No właśnie wtrącę słowo: Twój adwersarz twierdzi, że chcesz doprowadzić ZGK do ruiny po to, by można go było łatwo przejąć.
Ustawa o samorządzie zabrania zatrudniania samorządowców w miejscach, na które mieli wpływ w czasie sprawowania funkcji przez rok. O tym, że ZGK ratowałem i ratuję, a nie doprowadzam do ruiny, świadczy fakt, że przekształciliśmy ten zakład w spółkę, by mógł zarabiać. Osiem lat temu też krążyły plotki, że ZGK chce przejąć jeden z naszych przedsiębiorców. To są zwykłe bzdury i kłamstwa. Zależy mi na tym, żeby ZGK istniał. Wdrożyliśmy program naprawczy w spółce, wykonaliśmy redukcję zatrudnienia. Obecnie pracują tam ludzie z kompetencjami. Obecnie spółka pracuje in-housowo, a mieszkańcy mają z tego tylko korzyści, bo w każdej chwili nasi pracownicy mogą podjąć interwencję, nie musimy robić czasochłonnych zapytań ofertowych.

W jaki sposób wspierasz przedsiębiorców?

W maksymalny, dopuszczalny przez Ustawę. W naszej gminie przedsiębiorcy mają przyjazną atmosferę do prowadzenia działalności. Mamy zarejestrowanych prawie 200 podmiotów gospodarczych. Wszystkie mają jednakowe warunki prowadzenia działalności. Firmy duże nie mają u nas forów. Jednakowe zasady obowiązują i małe, i duże przedsiębiorstwa. Jedną z takich form pomocy daje nam do ręki Ustawa o de minimis. Wprowadziliśmy ją w poprzedniej kadencji, w tej ponownie uchwaliliśmy możliwość takiej pomocy. Ulgi podatkowe otrzymał każdy, kto wybudował, rozbudował i zmodernizował obiekt swojego przedsiębiorstwa. Nie ukrywajmy, że gmina utrzymuje się z wpływów podatkowych przedsiębiorstw, a nie z rolnictwa, jednak podjęliśmy uchwałę o pomocy de minimis w formie sześcioletniego zwolnienia z podatku wszystkich inwestycji, o które złoży do nas wniosek inwestor, a które są przygotowane pod prowadzenie działalności gospodarczej. Warunkiem wybudowania na terenie gminy Międzybórz przez naszego największego przedsiębiorcę kolejnego obiektu przeznaczonego pod działalność, a nie poza gminą, było otrzymanie ulgi de minimis. Dzięki temu nasi mieszkańcy mają pracę na terenie gminy. Wspieramy naszych przedsiębiorców przy wnioskowaniu o środki zewnętrzne. Oprócz przyjaznej atmosfery wobec naszych przedsiębiorców, pomocy w postaci ulg oraz pomocy przy wnioskowaniu o środki, mamy do zaoferowania inwestorom ponad 5-hektarowy uzbrojony w prąd, drogi i niezbędne media teren inwestycyjny wokół oczyszczalni ścieków. Mamy warunki do inwestowania, gmina jest promowana, tereny inwestycyjne są wpisane w marszałkowski projekt inwestycji. Nikogo na siłę jednak nie ściągniemy. To się też wiąże z rynkiem pracownika, którego brakuje – bezrobocie w naszej gminie jest na poziomie 4 procent.

Oponenci zarzucają Ci, że nie jest aktualizowany plan zagospodarowania przestrzennego. Czy rzeczywiście obowiązkiem gminy jest zaktualizowanie takiego planu?

Wykonaliśmy badanie zgodności studium zagospodarowania przestrzennego z planami. Podczas środowej sesji podjęliśmy uchwałę o przystąpieniu do realizacji planów zagospodarowania przestrzennego we wszystkich obrębach. To pewien unikat, gdyż mówimy tutaj o 14 obrębach, czyli wszystkich sołectwach i mieście. Przystąpienie do sporządzenia planów musimy wykonać za pośrednictwem przetargów dla poszczególnych obrębów. Przytomnie myślący są w stanie zrozumieć, że jedna firma nie jest w stanie wykonać planów 14 obrębów w jednym terminie. Rozpoczniemy je na pewno w jednym momencie, a skupimy się głównie na tych obrębach, w których jest najwięcej wniosków o zmiany. Proces ten może trwać do dwóch lat dla kilku obrębów. Borykamy się w tej chwili z brakiem biur projektowych, które zechciałyby przystąpić do takich przetargów, gdyż większość jest obłożona ogromną ilością zleceń. Koszt tego zadania może wynieść od kilkuset tysięcy zł do miliona zł. Ustawa z lat dziewięćdziesiątych nakazywała zmianę starych planów zagospodarowania, a nasze zostały uchwalone w 2004 roku. Byliśmy jedną z nielicznych gmin, które takie plany dla całej gminy posiadały. Nie przypominam sobie żadnej późniejszej ustawy, która by nakazywała takie plany zmieniać. Postanowiliśmy zmienić te plany, gdyż w niektórych zapisy były rzeczywiście anachroniczne. Są gminy (np. Perzów – przyp. Red.), w których do tej pory nie ma uchwalonych planów zagospodarowania przestrzennego lub są uchwalone tylko na niektórych obrębach.

W czym pomaga plan zagospodarowania?
Rozjaśnia przepisy prawa.

Czego oczekuje od was jako urzędu człowiek, który od 10 lat bezskutecznie walczy z wami w sądach, a który grozi, że wyciągnie od gminy 2 mln zł odszkodowania i dożywotnią rentę, i który nie wykończy gminy pod warunkiem, że nie będziesz burmistrzem, jak poinformował Robert Ostrowski?
Ten człowiek kupił działkę o charakterze rolnym, bez prawa do zabudowy, w obrębie ściany lasu i, zgodnie z zapisami w obowiązującym planie, nie przewidziana tam była zabudowa. Sądy, które wielokrotnie rozpatrywały tę sprawę, przyznają nam rację, że w przypadku zabudowania działki bez prawa do zabudowy, my nie mamy prawa nadać numeru ewidencyjnego, o który wnioskuje ta osoba. Gdybyśmy to uczynili, złamalibyśmy prawo. Nie zdarzyło się nigdy, bym jakąkolwiek sprawę z tym panem przegrał, więc nie wiem, o czym Robert Ostrowski mówi. Raz zapłaciłem karę w wysokości 1000 zł, bo nie dostarczyłem w terminie dokumentów, a uczyniłem to z własnych pieniędzy – przekazując najpierw darowiznę w tej wysokości do urzędu. Na dniach otrzymałem informację, że kolejne żądanie o unieważnienie mojej decyzji w tej sprawie zostało przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze odrzucone. Mimo iż jestem poniewierany i włóczony po sądach i prokuraturach, nie ma takiej możliwości, bym na samowolę budowlaną nadać numer. Otrzymaliśmy też informację od Inspektora Nadzoru Budowlanego, że otrzymał ten pan nakaz rozbiórki dwóch budynków niezgodnie z przepisami postawionych. W momencie uchwalenia nowego planu zagospodarowania część wniosków tej osoby będzie uwzględniona. Żądania tego pana lokalizacji budynków pod lasem są niezgodne z obowiązującymi przepisami. Kolejnym kłamstwem pana Ostrowskiego jest głoszenie, że gminie grozi wypłacanie dożywotniej renty planistycznej i dwóch milionów zł odszkodowania z tego tytułu. Działania tego pana wyglądają na próbę wymuszenia i nacisków.

Jakie inwestycje planujesz wykonać, gdybyś ponownie został burmistrzem?
Chciałbym kontynuować wiele dotychczasowych zadań, m.in. budowę kanalizacji. Oczywiście wszystkie inwestycje, które planujemy na każdy rok budżetowy, nie są realizowane tylko w danym roku budżetowym, ale i w latach spłat kredytów, czyli do 2029 roku. W tym roku mieliśmy do spłaty kwotę około 750 tys. zł. Na pozostałe lata mamy rozpisaną spłatę na poziomie od 400 tys. zł do miliona zł. Sporo zyskujemy z tego tytułu, że spłacamy raty wcześniej. Zmniejszamy zadłużenie, zwiększamy zdolność inwestycyjną i spadają nam koszty odsetkowe. Na realizację wszelkich inwestycji szukamy zawsze środków pozabudżetowych. Musimy pamiętać, że w latach 2020-2022 kończyć się będzie programowanie środków. Uważam, że obecna kadencja to szansa na maksymalne pozyskanie środków po to, by jak najwięcej dofinansowania uzyskać z UE. Dlatego w planach mamy dobudowanie sali sportowej przy obiekcie Szkoły Podstawowej w Międzyborzu i sali przy szkole w Bukowinie Sycowskiej. Koszt pierwszej może wynieść od 3,5 do 5 mln zł, drugiej 1,5 do 2 mln zł z pełnym dofinansowaniem z Ministerstwa Sportu. Wreszcie pojawiła się też możliwość uruchomienia środowiskowego domu samopomocy dla osób niepełnosprawnych w wieku 15-60 lat przy ośrodku zdrowia w Międzyborzu. W środkach rządowych pojawił się program, dzięki któremu możemy sfinansować wykonanie takiego domu dziennego pobytu z pomocą medyczną, instruktorską, wychowawczą. Taki wniosek o dofinansowanie będziemy składać do Urzędu Wojewódzkiego. Uzyskalibyśmy kwotę od 1,5-2,5 mln zł. Te środki pozwoliłyby nam na wykończenie obiektu, dostosowanie do wymaganego standardu i wyposażenie w niezbędne pomoce. Od czterech miesięcy przygotowywana jest dokumentacja projektowa, gdyż budynek był postawiony 20 lat temu. Do dziś spełnia on wiele wymogów, m.in. przeciwpożarowych i sanitarnych, ale poprawiona powinna być np. szerokość klatki schodowej. Jeśli dane mi będzie pracować nadal dla gminy, jeszcze w tym roku złożymy wniosek o to właśnie dofinansowanie. W przypadku uzyskania tych środków, ogłaszamy przetarg i przystępujemy do przebudowy obiektu. Po dostosowaniu obiektu, przekazujemy go Ewangelickiemu Centrum Diakonii i Edukacji we Wrocławiu, z którym podpisaliśmy wstępne porozumienie na prowadzenie takiego ośrodka. Diakonia ma w tym zakresie ogromne doświadczenie. Koszty pobytu pensjonariusza finansuje wojewoda. W naszym obiekcie przewidziano miejsce dla 40 pensjonariuszy. Z obiektu mogą korzystać mieszkańcy innych gmin. Pracę w takim obiekcie uzyskałoby od 13 do 16 pracowników. Koszty może obniżyć fakt, że przy budynku znajduje się przychodnia. Z kadry medycznej przychodni może korzystać taki ośrodek. Muszę zdementować informację, że obiekt niszczeje i jest niezabezpieczony. Rokrocznie wykonujemy tam niezbędne remonty i zabezpieczenie, by nie ulegał dewastacji. Dziennik budowy jest cały czas aktywny, do dziś nie wygasło pozwolenie na budowę.

W planach masz też rewolucję, jeśli chodzi o przedszkole?
Nie udało się nam pozyskać z Urzędu Marszałkowskiego środków na rozbudowę przedszkola z uwagi na niewielkie pieniądze, jakimi dysponował Urząd. Musimy zatem budowę przedszkola wykonać z własnych środków. W planach mamy budowę nowego przedszkola w stylu norweskim dla wszystkich dzieci w ramach obiektu Szkoły Podstawowej w Międzyborzu, w jednej lokalizacji, na terenie wewnętrznego placu, łącząc ten obiekt z budynkiem szkoły. Koszt takiego przedsięwzięcia to 1,5 do 2 mln zł. Konsekwencją takiego zabiegu byłoby zwolnienie budynku przedszkola przy ul. Kościelnej, do którego moglibyśmy przenieść Bibliotekę Publiczną i utworzyć tam Kino za Rogiem na 25 miejsc. Na dostosowanie obiektu do potrzeb kina możemy pozyskać środki w wysokości około 110 tys. zł. Odbywałaby się tam projekcja filmów ambitniejszych, mielibyśmy dostęp do bazy takich filmów, można by było utworzyć tam DKF i udostępniać dzieciom na tzw. filmowe poranki w niedzielę. Obiekt można by było wykorzystywać także na spotkania z pisarzami, ludźmi kina, artystami. Konsekwencją wybudowania przedszkola przy szkole byłoby utworzenie Zespołu Szkół prowadzonego przez jednego dyrektora.

Odnieś się proszę do informacji o tym, że rzekomo obwodnica jest wykreślona ze studium.

Obwodnica jest wpisana w aktualne studium uwarunkowań, jednak nie jest uwzględniona w planach GDDKiA do 2027 roku i to jest niezależne od nas. Natomiast dzięki determinacji mieszkańców i naszym działaniom administracyjnym w planach tej instytucji w ramach Narodowego Programu Budowy Chodników są wpisane chodniki w Oskiej Pile, Ose i Granowie.

Wyprowadzenie ciężkiego i niebezpiecznego transportu z Międzyborza jest możliwe? Czy to zależy od gminy?

Nie jest możliwe, jako gmina nie mamy żadnego wpływu na to. To jest uregulowane odpowiednią ustawą. Dzięki naszej dobrej współpracy z zastępcą kierownika Rejonu Oleśnica GDDKiA Krzysztofem Balickim udało się w tym roku przeprowadzić kapitalny remont odcinka krajówki biegnącego od Ose przez nasze miasto do granicy gminy. Remont trwał miesiąc i kosztował ponad 1 mln zł. Udało się też ustalić, że doświetlone będzie przejście dla pieszych koło sklepu Eko, po drugiej stronie skrzyżowania, na ulicy Sycowskiej i Kolejowej.

Czy planujesz modernizację obiektu dworca kolejowego?
Obiekt za darmo przejęliśmy od PKP, udostępniając Kolejom dyżurkę i poczekalnię. W obiekcie wcześniej wykonany był remont dachu, a my jako gmina skupiliśmy się na modernizacji pięciu mieszkań komunalnych we współpracy z lokatorami. Koszt wyniósł kilkaset tysięcy zł. Przejęliśmy też cztery już istniejące mieszkania. Liczymy na możliwość pozyskania środków na modernizację obiektu na zewnątrz aż do peronów, które starać się będziemy przykryć kostką. Chcielibyśmy wykonać też w tym miejscu punkt przesiadkowy i parking dla kilkunastu aut.

Co chciałbyś powiedzieć mieszkańcom, którzy nie są zadowoleni z tego, iż ich spraw nie udało się pozytywnie załatwić w urzędzie?
Niektórych spraw niestety nie da się załatwić po myśli mieszkańców, gdyż na to nie pozwalają przepisy. To, co legalnie, zgodnie z prawem dało się załatwić, zostało pozytywnie załatwione. Uczciwie tłumaczę ludziom, że pewnych spraw nie da się przeskoczyć z powodu ograniczeń, jakie nakłada na nas prawo.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto