Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konserwatorzy Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przed sądem

Ewa Auer
Konserwatorzy przed sądem za to zdarzenie
Konserwatorzy przed sądem za to zdarzenie Ewa Auer
Ruszył proces trzech konserwatorów spółdzielni mieszkaniowej w Pile, którzy rok temu zrzucając z dachu rurę zabili kobietę. Konserwatorzy nadal obwiniają przełożonych.

Po ponad roku od tragicznego zdarzenia, jakie miało miejsce na ul. Tetmajera w Pile sprawcy śmierci 67-letniej mieszkanki osiedla Górnego Haliny S. zasiedli na ławie oskarżonych. Chodzi o trzech konserwatorów Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy w lipcu demontowali na budynku spółdzielczym starą antenę telewizji kablowej.

>>> Kliknij też: Piła: rura spadła na kobietę. O tym tragicznym zdarzeniu pisaliśmy tutaj

Jeden z mężczyzn stał na dole i miał obserwować teren, dwóch było na dachu, oni demontowali antenę. Około 8.30. rano zrzucili ją z dachu. Nie zauważyli jednak przechodzącej dołem kobiety, która wyszła zza rogu bloku. Skorodowana 5 - metrowa rura spadła prosto na głowę mieszkanki osiedla. Kobieta zginęła na miejscu.

Jak dowiodło śledztwo pilskiej prokuratury, w tym opinia biegłego, która była w tej sprawie kluczowa, konserwatorzy złamali wszelkie przepisy BHP.
Mimo że byli doświadczeni stażem (pracowali od 20 do 30 lat) , a na dachu znajdował się brygadzista który, nadzorował te prace, nie zabezpieczyli oni nawet terenu pod blokiem, co powinni bezwzględnie zrobić.

- Teren, gdzie zrzucali metalowe elementy nie był nawet ogrodzony. Nie postawili też tablicy ostrzegającej przed pracami na dachu - komentuje Magdalena Roman, szefowa prokuratury w Pile.

Ale to nie jedyne uchybienia. Jak dowiodła opinia biegłego, która stała się podstawą oskarżenia przełożony konserwatorów, czyli brygadzista powinien każdorazowo udzielić im szczegółowych instrukcji, a tego nie zrobił. Mężczyźni nie byli też zabezpieczeni pasami, a długą rurę powinni najpierw pociąć, a potem jej elementy albo znieść albo spuścić na linie, tym bardziej że prace były wykonywane w centrum osiedla.

Początkowo prokuratura nie wykluczała, że za ten wypadek odpowiedzą jeszcze pracownicy administracji spółdzielni, którzy zlecili prace konserwatorom. Zresztą ci utrzymują, że otrzymali zlecenie dzień wcześniej, a nie dostarczono im pełnego wyposażenia. Ten jednak wątek prokuratura umorzyła, bo postępowania wykazało, że konserwatorzy przechodzili regularne szkolenia BHP i mieli dostęp do sprzętu. Ale oskarżeni trzymają się swojej wersji. Dlatego nie wystąpili na ugodę z prokuratorem.

Na pierwszej rozprawie zostali przesłuchani zarówno konserwatorzy, jak i pracownicy spółdzielni oraz świadkowie zdarzenia, głównie lokatorzy bloków. Oskarżeni podtrzymali swoje wcześniejsze zeznania, twierdząc, że ich przełożeni odpowiednio do prac na dachu ich nie przygotowali. Twierdzą nadal, że nie byli odpowiednio przeszkoleni i nie byli wyposażeni w zabezpieczający sprzęt.

Kolejna rozprawa ma się odbyć 4 listopada, przesłuchani będą jeszcze tylko dwaj świadkowie, także lokatorzy. Niewykluczone że na niej zapadnie już wyrok. Konserwatorom za spowodowanie nieszczęśliwego wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

Dwóch zostało zwolnionych tuż po zdarzeniu, trzeci, który był na dole został przesunięty do innego działu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Konserwatorzy Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przed sądem - Piła Nasze Miasto

Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto