Z policyjnych danych wynika, że główną przyczyną utonięć w Polsce jest alkohol. Niestety, tragedia na pilskim Zalewie, która wydarzyła się w sobotę, 7 lipca, przed północą i kosztowała życie dwie osoby, potwierdza to.
Ze wstępnych ustaleń pilskiej prokuratury, która prowadzi postępowanie w tej sprawie wynika, że cała trójka bawiła się wcześniej na imprezie na Koszycach. Kiedy skończył się alkohol, ktoś zaproponował, żeby pojechać po niego samochodem. Ktoś inny zaprotestował, bo przecież wszyscy na imprezie pili alkohol. Kiedy pojawił się pomysł, żeby popłynąć po alkohol łódką, nikt już nie protestował.
Popłynęli we trójkę: ona, lat 30, on, lat 34 i on, lat 41. Tylko 34-latek przeżył nocną eskapadę. Do wypadku miało dojść kiedy 30-letnia kobieta i 41-letni mężczyzna na moment wstali. Łódka przechyliła się i cała trójka wpadła do wody. 34-latek popłynął w stronę brzegu będąc pewien, że tamci płyną za nim. Nie płynęli. Dopiero nurkowie wyciągnęli ich ciała.
34-latek tuż po tragedii miał we krwi 1,2 promila alkoholu. Ile miała tamta dwójka? Prokuratura będzie musiała poczekać na wyniki badań krwi. Może to potrwać nawet miesiąc. W tym czasie będą przesłuchiwani świadkowie i gromadzony materiał dowodowy.
- Musimy ustalić, co naprawdę wydarzyło się na łodzi. Znamy tylko jedną wersję. Mężczyzny, który przeżył. Trzeba ją zweryfikować - mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile.
WIĘCEJ W PIĄTKOWYM WYDANIU TYGODNIKA PILSKIEGO
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?