Odpowiedzialność za wydawanie publicznych pieniędzy jednak istnieje. Przekona się o tym Sławomir K. były dyrektor Pilskiego Domu Kultury, przeciwko któremu pilska prokuratura skierowała właśnie akt oskarżenia do sądu, zarzucając mu poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Poszło o remont ściany frontowej domu kultury z 2007 roku kiedy Sławomir K. był jeszcze jego dyrektorem. Remont obejmował nie tylko pomalowanie ściany, ale również jej docieplenie. Umowę podpisano we wrześniu, a główne prace zakończono już 23 października. Wtedy bowiem ówczesny dyrektor podpisał się pod protokołem odbiorczym z wykonanych prac. Te poszły szybko i wydawałoby się zgodnie z planem.
>>> Kliknij też: Czytaj więcej o remoncie w PDK-u
Ale kiedy w ubiegłym roku znowu wykonywano gruntowny remont ścian dawnego PDK-u okazało się, że frontowa nie była docieplona zgodnie z umową. Ta przewidywała położenie na niej 10-centymetrowej warstwy wełny mineralnej, tymczasem ocieplono ją jedynie 5-centymetrowym styropianem. Za cały remont, (obejmował on także dodatkowe prace zakończone w listopadzie), dyrektor zapłacił wykonawcy 160 tysięcy złotych, tyle co za docieplenie ścian warstwą mineralną, kiedy rzeczywisty remont był tańszy.
Ile na tym straciła miejska kasa? Władze Ratusza, które powiadomiły o nieprawidłowościach prokuraturę mówiły o około 10 tysiącach złotych. Jak było naprawdę? Tego prokuraturze nie udało się ustalić, podobnie jak znaleźć dowodów na to, ile i kto na tańszym remoncie zarobił. W aferę zamieszanych jest bowiem więcej osób, które też usłyszały te same zarzuty, co były dyrektor PDK-u i również odpowiedzą przed sądem: Paweł Ś, inspektor nadzoru inwestorskiego, Jerzy C., kierownik budowy i Waldemar P. właściciel firmy. Ich podpisy także widnieją pod protokołem odbiorczym z wykonanych prac.
- Tylko Paweł Ś, inspektor nadzoru przyznał się do winy i wystąpił o samoukaranie. Pozostali oskarżeni będą mieli normalny proces - tłumaczy Magdalena Roman, szefowa prokuratury.
Nie przyznają się bowiem do winy, podobnie jak Sławomir K.
- Owszem podpisałem się pod tym protokołem, ale skąd miałem wiedzieć, co jest pod warstwą tynku!? Zawierzyłem fachowcom, w tym inspektorowi nadzoru, który odebrał remont - tłumaczy były dyrektor.
Pozostali oskarżeni wyjaśnili, że wystąpiły trudności z remontem, a prace realizowali liczni podwykonawcy.
- Dlatego nie udało nam się zebrać dowodów, że działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Trudno jednak uwierzyć, że nie wiedzieli, iż remont nie jest wykonany zgodnie z umową - dodaje prokurator.
Oskarżonym grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?