Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła. 52-letni mężczyzna kolejną ofiarą nożowniczki z Piły. Poprzednia ofiara wykrwawiła się na śmierć

Agnieszka Świderska
Jolanta P. zadała cios kuchennym nożem
Jolanta P. zadała cios kuchennym nożem FOT. 123rf
Sąd Rejonowy w Pile aresztował na trzy miesiące 42-letnią Jolantę P., która ugodziła nożem w pierś swojego konkubina. Poprzedni partner nie przeżył jej ciosu...

Załatwię was tak jak tego z Witosa - miała wykrzykiwać Jolanta P., gdy policjanci próbowali zakuć ją w kajdanki, po tym jak ugodziła nożem swojego obecnego partnera, 52-letniego Adama N. Tamten z Witosa to był jej poprzedni konkubent, który miał mniej szczęścia. Zginął z jej ręki. Od ciosu nożem. On również nie był pierwszą ofiarą pilskiej nożowniczki.

PIERWSZY RAZ

Pobity i zakrwawiony mężczyzna uciekający przed trójką napastników, z których jeden ma w ręku nóż - te sceny niczym z thillera rozegrały się w Pile w sierpniu 2010 roku na ulicy Witosa. Napastnicy dorwali swoją ofiarę. Dwóch mężczyzn przewróciło go na ziemię i brutalnie skopało, a kobieta cięła nożem. Tą kobietą była 34-letnia wtedy Jolanta P., a krwawa libacja rozpoczęła się w kamienicy przy Witosa. 47-letni pokrzywdzony słabo znał swoich znajomych: dwóch mężczyzn i kobietę. Nie wiedział, że niebezpiecznie jest mieć w ich towarzystwie więcej pieniędzy niż na kolejną butelkę wódki. Oni musieli to zobaczyć, albo usłyszeć. Rzucili się na niego we trójkę. 47-latek zdołał jednak im się wyrwać i wybiec z mieszkania. Dorwali go na ulicy: przewrócili i brutalnie skopali, a 34-latka wielokrotnie raniła go nożem. Zabrali mu pieniądze i poszli pić dalej.

Jolanta P. była już wtedy recydywistką. Za pierwszy rozbój, jeszcze bez użycia noża, została skazana w 2006 roku na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności. W momencie gdy sięgnęła po nóż nie mogła już liczyć na łagodny wymiar kary. W kwietniu 2012 roku za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał ją na 5 lat więzienia. Gdy zapadał ten wyrok Jolanta P. była w areszcie, do którego trafiła w styczniu 2012 roku, po tym jak śmiertelnie ugodziła nożem swojego konkubenta. Uderzyła go pod kolanem przecinając tętnicę. Zostawiła, gdy wykrwawiał się na śmierć. Została oskarżona o spowodowanie ciężkich obrażeń skutkujących śmiercią. Scenerią była ta sama kamienica przy Witosa, w której dwa lata wcześniej doszło do rozboju.

- Nie mogliśmy oskarżyć jej o zabójstwo, bo nikt kto chce zabić nie celuje w kolano - mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile.

Tego samego zdania był Sąd Okręgowy w Poznaniu, który skazał nożowniczkę, ale nie zabójczynię, na pięć lat pozbawienia wolności. Wyrok zapadł w maju 2012 roku, czyli miesiąc po wyroku za rozbój. Jolanta P. łącznie powinna odsiedzieć dziesięć lat więzienia, ale obie kary jej połączono i w efekcie zmniejszono. Na wolność wyszła pod koniec września. Teraz znowu jest za kratkami na razie z zarzutem uszkodzenia ciała i grożenia policjantom.

SAM SIĘ NADZIAŁ

Co wydarzyło się w piątek tydzień temu w mieszkaniu przy Sikorskiego? To Jolanta P. wezwała policję przyznając, że ugodziła nożem konkubenta. Adam N. sam też to potwierdził. Byli pijani, kłócili się, ona była agresywna, sięgnęła po nóż i uderzyła go w pierś. Potem zmienił jednak zeznania. To prawda, że pili - we krwi 42-latki były prawie 3 promile, ale nikt specjalnie nie sięgał po nóż. Był taki jeden kuchenny z czerwoną rączką, który Jolanta P. miała tamtego wieczoru w ręku, ale robiła nim kanapki, a to przecież nic złego. To wszystko wina Adama. Podszedł do niej, ona się odwróciła i nadział się na nóż. To był tylko przypadek. Zły przypadek.

Jolanta P. na początku mówiła, że dźgnęła go nożem, bo ją dusił. Potem też zmieniła zeznania: odwróciła się z nożem w stronę mężczyzny, a on się nadział. Nawet nie zauważyła, a on nic nie powiedział. Nie chciała zrobić mu krzywdy. I tej wersji pewnie będzie się trzymać do końca, choć śledczy wstępnie wykluczyli już taki scenariusz. Adam N. nie mógł się nadziać, bo rana była zwyczajnie za wysoko. Nikt tak wysoko nie trzyma w ręku noża.

W podobny sposób Jolanta P. próbowała się wybronić w sprawie „tamtego z Witosa”. Też miał mieć pecha i nadziać się kolanem na nóż. Jakim cudem? Potknęła się i nóż poleciał w jego kierunku...

Cios, który otrzymał Adam N. nie był na szczęście tak groźny. Rana nie była głęboka, a ostrze nie uszkodziło niczego ważniejszego.

- Będziemy czekać na opinię biegłych odnośnie charakteru obrażeń. Czy były to obrażenia naruszające czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni, czy też na krótszy czas. Od tej opinii zależy ostateczna kwalifikacja czynu - mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile.

Niezależnie od opinii biegłego Jolancie P. na sali sądowej z pewnością nie pomoże jej kryminalna przeszłość, w której nóż w głównej roli występował aż dwukrotnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto