Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła. Kamil Bocian z partii Razem na ławie oskarżonych za "Wkur*ia mnie" na Strajku Kobiet. Sąd: ktoś to słyszał?

TR
Fot. Agnieszka Świderska
Kamil Bocian, działacz partii Razem, na ławie oskarżonych za rzekome użycie wulgaryzmu podczas przemówienia na Ogólnopolskim Strajku Kobiet. Jedyną osobą, która twierdzi, że słyszała jak Kamil Bocian przeklina był spisywany w tym czasie przez policję uczestnik kontrmanifestacji.

Środa, 17 stycznia. W centrum Piły, na Śródmiejskiej, pod hasłami “NIE dla zaostrzenia ustawy aborcyjnej! NIE dla ograniczania praw kobiet” odbywa się manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Po drugiej stronie ulicy odbywa się kontrmanifestacja “Piła w obronie nienarodzonych dzieci”. Jeden z jej uczestników pojawia się na Śródmiejskiej. Nagrywa manifestujących, wykrzykuje hasła antyaborcyjne. Kamil Bocian, działacz partii Razem, próbuje go odciągnąć na bok. Między mężczyznami dochodzi do nieprzyjemnej wymiany zdań.

W tym czasie jedna ze współorganizatorek prosi policję o interwencję w związku z zakłócaniem przebiegu demonstracji. Kiedy policja spisuje mężczyznę, Kamil Bocian akurat przemawia. Jak zeznał na sali sądowej, tekst przemówienia miał już wcześniej przygotowany. Zależało mu, by miał pozytywny, motywujący wydźwięk. Bez najłagodniejszego nawet przekleństwa.

Manifestacja w Pile odbywa się kilka tygodni po tym jak Joanna Jaśkowiak, żona prezydenta Poznania, zostaje przesłuchana przez policję za użycie słów „jestem wkur*iona” na strajku kobiet w marcu 2017 roku. Organizatorki pilskiej manifestacji są wyczulone na tym punkcie: nie chcą, by ktoś miał podobne kłopoty. Rozmawiają o tym jeszcze dzień wcześniej na roboczym spotkaniu.

W sądzie wszystkie zeznają, że nie słyszały, by Kamil Bocian w trakcie swojego przemówienia użył słów “wkur*ia mnie”, które policja wymieniła we wniosku do sądu o ukaranie. Nie słyszał tego również jeden z uczestników, który zeznawał jako świadek. Jedyną osobą, która twierdzi, że słyszała jak działacz partii Razem publicznie przeklina był spisywany w tym czasie przez policję uczestnik kontrmanifestacji. Zażądał natychmiastowej interwencji. W pierwszej chwili policjanci mu odmówili.

Jak zeznał w sądzie jeden z funkcjonariuszy, on również nie słyszał, by Kamil Bocian użył nieprzyzwoitych słów. “Konsekwentne żądanie ukarania tego mężczyzny” odniosło jednak skutek. Dowódca zabezpieczenia kazał wylegitymować Kamila Bociana i ukarać go mandatem za publiczne użycie nieprzyzwoitych słów. Czy kazał interweniować dla przysłowiowego świętego spokoju, czy może dlatego, że sam również słyszał przekleństwo, tego sąd się nie dowiedział. Funkcjonariusz nie stawił się bowiem na rozprawie, za co sąd ukarał go karą porządkową w wysokości 250 złotych.

Tymczasem uczestnik kontrmanifestacji wspomniał na sali sądowej o postępowaniu, które mu wytoczono za zakłócanie przebiegu zgromadzenia. Nazwał to aktem zemsty za obciążenie Kamila Bociana. Jego wersji przeczy jednak chronologia wydarzeń: policja interweniowała najpierw z jego powodu. Interwencja związana z rzekomym przekleństwem była drugą w kolejności.

Kolejna rozprawa w sprawie “wkur*ia mnie” jeszcze w tym miesiącu. Joanna Jaśkowiak za bycie„wkur*ioną” została ukarana grzywną w wysokości 1000 złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto