Pilanie pomagają zwierzętom - prawdziwa kocia mama
Hanna Zabrodzka nie musi się martwić się o sąsiadów. Mieszka przy ul. Poznańskiej, ma tu duży dom i ogród. Dzisiaj pod opieką ma 6 kotów. Najdłużej żyje z nią Znajdek, bo od 11 lat. To duży czarno- biały kot. Podobna do niego, bo też czarno-biała jest Kropcia, z panią Hanną od dwóch lat. Krócej jest pręgowany Gustaw, który już po nadaniu mu imienia okazał się kotką. W lipcu do rodziny dołączył Rudzik, cały rudy oczywiście. Szósty kot to Milka, nie ma jednej przedniej łapy. Pani Hanna darzy ją szczególnym sentymentem, bo znalazła ją w ogrodzie z uwięzioną w puszcze głową.
>>> Kliknij też: Pani Józefa z Piły ma sto lat!
- Była całkowicie dzika, do tego miała złamaną przednią łapkę. Uwolniłam ją z tej puszki i pojechałam do "towarzystwa", by mi pomogło. Od razu opłacono wizytę u weterynarza, który niestety musiał łapkę amputować, ale przy okazji ją wysterylizował - opowiada.
Zabrodzka nie pracuje i ma czas by dbać o koty. Przyznaje, że wszystkie to podrzutki i znajdy.
- Mój ogród graniczy z przystankiem autobusowym. Ludzie się zatrzymują i wyrzucają koty. Już nie mam siły. A przede wszystkim pieniędzy. Na szczęście pomaga mi towarzystwo.
Każdy pieniądz jest na wagę złota i każdy gość pani Heleny mile widziany jest z karmą dla kotów. Ona skrzętnie notuje wydatki w zeszycie. Kiedyś na karmę wydawała ok. 130 złotych miesięcznie, teraz już prawie 200. A jest sama i ma skromną emeryturę po mężu. Ale kotów by za nic nie oddała. Żyje z nimi w pełnej symbiozie i przyjaźni.
- W ciągu dnia biegają po ogrodzie, do domu wracają na noc. Śpią w różnych miejscach, Gustaw na przykład lubi w piwnicy, a Znajdek z Kropcią w jednym pokoju, podobnie jak Rudzik z Milką - wyjaśnia.
Za co je tak wszystkie kocha?
- Za to, że na mnie czekają, że mam się do kogo odezwać, że lubią się tulić i bawić. Do tego wyciągają choroby i są niezwykle oddane - wymienia jednym tchem. - Za to wybaczam im podrapane ściany i meble - dodaje kocia mama.
Pani Irena, księgowa i dobra dusza
Irena Pryber to księgowa pilskiego oddziału TOZ. Pracuje społecznie.
- Dla nas najważniejszym problemem są pieniądze. Utrzymujemy się ze składek członkowskich, darowizn i zbiórek. Zbieramy pieniądze głównie na karmę dla kotów i na zabiegi weterynaryjne. Na szczęście mamy wiele zaprzyjaźnionych klinik w Pile, gdzie wystawione są puszki, a weterynarze leczą nasze zwierzaki często za darmo - opowiada.
Sama nie ma już dzisiaj żadnych zwierząt. Sąsiedzi krzywo patrzyli na jej koty, które dokarmiała w piwnicy. Jest przekonana, że jeden z nich zginął od paralizatora. Ale załatwia adopcje. Niedawno udało jej się znaleźć dom dla małej kotki Zosi z okolic cmentarza.
Pilanie pomagają zwierzętom - adopcje w Tofiku
TOZ na co dzień współpracuje z centrum zoologicznym Tofik. Przekazuje tu koty do adopcji.
- Tylko w tym roku zaadaptowano 60 kotków. Wczoraj też jednego, ze ślepym oczkiem - mówi pani Agnieszka, pracownik Tofika.
Obecnie do wzięcia są cztery małe czarne kotki.
- Mają po kilka miesięcy, są zaszczepione i zdrowe - zapewnia Mateusz Przygodzki, weterynarz.
Tofik mieści się przy klinice weterynaryjnej Medwet, przy galerii IBI. Łatwo tu trafić.
- Koty żyją kilkanaście lat. Więc decyzja o adopcji musi być przemyślana. Nie są trudne w utrzymaniu, Wystarczy kuweta ze żwirkiem, miski na wodę i karmę, no i miejsce do spania. Pamiętajmy jednak, by wszystko znajdowało się w innym miejscu - radzi.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?