Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Porozmawiajmy o Pile: lotnisko w Pile się nie opłaca

DB, Agnieszka Kledzik
Porozmawiajmy o Pile: lotnisko
Porozmawiajmy o Pile: lotnisko
Kolejnym tematem naszego cyklu Porozmawiajmy o Pile jest lotnisko. Specjaliści ostrzegają, że port pasażerski w naszym mieście nie ma szans. Co zatem mogłoby powstać?

Porozmawiajmy o Pile. Niemal połowa pilan przepytanych przez Instytut Homo Homini, chce aby powojskowe lotnisko w Pile było małym portem pasażerskim. Powód? Mieszkańcy uwierzyli w liczne zapewnienia polityków i to różnych opcji, którzy szczególnie przed wyborami roztaczali wizje świetności powojskowego obiektu. Lotnisko pasażerskie obiecywał Adam Szejnfeld z Platformy, ale też i Tomasz Górski należący wówczas do PiS. I to w czasie, gdy obiekt nie był nawet lądowiskiem. Bo po opuszczeniu terenu przez wojsko, lotnisko straciło swoją rangę i stało się tylko miejscem startów i lądowań.

>>> Kliknij też: Porozmawiajmy o Pile: wszystko o naszej akcji

Dopiero od trzech lat, po doinwestowaniu zmieniono zapis i teraz formalnie jest to lądowisko. Niemałe, bo obiekt ma niemal 300 hektarów powierzchni. A obietnice polityków trafiły w Pile na podatny grunt, bo pamięć o lotnictwie wojskowym w mieście jest wciąż żywa.

- To tęsknota za mundurem, który zapewniał względny dobrobyt. Wojsko w PRL dawało pewną pracę. Teraz jest podobnie, lotnictwo jest znów na topie. Lotnik to dobry zwód. Stąd trudno dziwić się sentymentom pilan - zauważa gen. pilot Zenon Kułaga, legenda pilskiego lotnictwa wojskowego.

I trudno się dziwić, że pilanie chcieliby, aby niemal 300 hektarów ziemi w obrębie miasta było wykorzystane. A rzeczywistość wygląda tak, że dziś jedynym użytkownikiem obiektu jest aeroklub i niemal dwudziestu dzierżawców hangarów. A od tego roku, powiat, do którego należy lotnisko musi miastu, na którego terenie się ono znajduje, płacić podatek od nieruchomości.

- Wcześniej z podatku byliśmy zwolnieni. W tym musimy zapłacić 400 tysięcy złotych rocznie. Nie wynika to jednak ze złej woli Urzędu Miasta, tylko z przepisów - wyjaśnia Danuta Zasada z pilskiego starostwa.

Lotnisko więc póki co przynosi straty. Czy jest w stanie się samo utrzymywać? Tak, ale pod warunkiem, że nie będzie to wizja portu lotniczego za 200 milionów złotych, na którym lądują dreamlinery.

Pasażerskie lotnisko w Pile? Nas na to nie stać!
W szesnastu województwach w Polsce funkcjonuje dziś czternaście lotnisk pasażerskich. W ubiegłym roku skorzystało z nich około 25 milionów pasażerów. Nie oznacza to jednak, że ruch jest w każdym porcie lotniczym. Najwięcej osób korzysta z lotniska w Warszawie (10,7 mln pasażerów), Krakowie, Gdańsku, Katowicach i Poznaniu. I to właśnie te porty są w stanie na siebie zarobić. Na drugim końcu jest port lotniczy w Bydgoszczy (330 tys. podróżnych w ubiegłym roku) i Babimoście koło Zielonej Góry (około 12 tys. pasażerów).

- Lotnisko w Bydgoszczy chyli się ku upadkowi, choć obsługuje znacznie większą aglomerację, niż Piła - komentuje prof. Marek Rekowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, który zawodowo zajmuje się regionalnymi portami lotniczymi,

Efekt jest taki, że niedochodowe lotniska próbują ratować samorządy. Województwo kujawsko-pomorskie płaci 6 mln zł przewoźnikowi Ryanair, w ramach promocji regionu.

- Kogo w Pile będzie stać na płacenie takich pieniędzy? - pyta retorycznie Rekowski i dodaje, że lotnisko w naszym mieście pod względem ekonomicznym nie ma żadnego sensu.

Drugi problem to liczba osób korzystających z lotniska. W Radomiu, gdzie od niedawna działa lotnisko, udało się uzbierać zaledwie czterdziestu pasażerów.

- "Pełnowartościowe" lotnisko pasażerskie ma sens wtedy, gdy odprawia się na nim co najmniej milion pasażerów rocznie - komentuje Paweł Rydzyński, dziennikarz portalu Rynek Infrastruktury. - O takich wynikach pomarzyć nie mogą nawet lotniska w Łodzi czy Szczecinie, boleśnie odczuwające konkurencję silniejszych sąsiadów z Warszawy i Berlina. Nie wspominając już o tym, że władze dopiero co wybudowanego lotniska w Radomiu, leżącego 100 km od Warszawy, przez wiele miesięcy miały problem z zakontraktowaniem jakiegokolwiek regularnego połączenia lotniczego.

Kolejnym argumentem przeciwko rozbudowie pilskiego lotniska jest bliskość innych portów lotniczych.

- Dążeniem władz samorządowych powinna być modernizacja linii kolejowej Poznań-Piła - radzi Rydzyński. - Paradoksalnie, to właśnie rozwój transportu kolejowego, a nie budowa deficytowych lotnisk jest skutecznym sposobem na "zbliżanie" takich ośrodków jak Piła do transportu lotniczego.

Porozmawiajmy o Pile: jeśli nie duże lotnisko cywilne, to co w zamian?
Specjaliści nie przekreślają jednak do końca wizji rozwoju lotnictwa w Pile. Szansy upatrują w ruchu prywatnych samolotów.

- Jeśli inwestycja w Pile miałaby polegać na zaadaptowaniu dawnego lotniska wojskowego na potrzeby "general aviation" (loty prywatne), to takiej inwestycji należy kibicować. Ale tylko pod warunkiem, że utworzenie, a potem utrzymanie infrastruktury związanej z obsługą pasażerów następowałoby możliwie jak najmniejszym kosztem, co oczywiście wiąże się z faktem, że inwestycja ta nie może być zbytnio rozbudowana - podsumowuje Paweł Rydzyński.

Jeżeli więc loty z Piły mają sens, to tylko te prywatne. Na port pasażerski Piły po prostu nie stać: po pierwsze jego budowa wiąże się ze zbyt drogimi inwestycjami, po drugie lotnisko w Pile nie będzie w stanie na siebie zarobić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto