Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raport o stanie Piły. Byliśmy już poniżej granicy 70 tysięcy mieszkańców. Teraz jest nas ponad 72 tysiące

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Jak wynika z raportu o stanie miasta pod koniec 2018 roku w Pile żyło ponad 72 tys. osób
Jak wynika z raportu o stanie miasta pod koniec 2018 roku w Pile żyło ponad 72 tys. osób Fot. Agnieszka Świderska
- Teoria wyludniania się średnich miast nadal obowiązuje. Nic się zmieniło. Albo ktoś próbuje się temu przeciwstawiać, by powstrzymać tę tendencję, albo miasto po prostu się wyludni. To proces, z którym można wyłącznie walczy - mówi prezydent Piotr Głowski w rozmowie z Agnieszką Świderską o pierwszym w historii raporcie o stanie miasta.

Nowelizacja ustaw samorządowych nałożyła między innymi na prezydenta obowiązek przedstawienia radzie miasta raportu o stanie miasta. Czy faktycznie taki raport jest potrzebny?

Piotr Głowski: Jak dla mnie to kolejna papierologia, która nie służy ani informowaniu mieszkańców, ani publicznej dyskusji nad stanem miasta. Kolejna, która nas wykańcza. Lekarze zamiast leczyć wypełniają dokumenty. Policjanci zamiast łapać złodziei, wypełniają dokumenty. Prokuratorzy wypełniają dokumenty, nauczyciele wypełniają dokumenty, a teraz urzędnicy zamiast wydawać decyzje, wypełniają dokumenty. Tego dokumentu nie można potraktować byle jak. Trzeba było zebrać dane, często rozproszone. Opracować je. Czemu to służy? Finanse miasta, a także elementy związane czy to ze strategią rozwoju czy z inwestycjami są zawarte w sprawozdaniu z wykonania budżetu, które przedstawiamy na tej samej sesji. To niemal identyczne dokumenty. Po co więc ten raport? Jestem nastawiony bardzo podejrzliwie. Od jego przyjęcia przez radę jest uzależnione udzielenie prezydentowi czy wójtowi wotum zaufania. W przypadku, gdy nie otrzyma go dwa razy z rzędu, rada może rozpisać referendum w sprawie jego odwołania. Dlatego uważam to za typowo polityczne narzędzie do mieszania w samorządach, do prób destabilizowania ich działalności.

Po co więc ten raport? Jestem nastawiony bardzo podejrzliwie. Od jego przyjęcia przez radę jest uzależnione udzielenie prezydentowi czy wójtowi wotum zaufania. W przypadku, gdy nie otrzyma go dwa razy z rzędu, rada może rozpisać referendum w sprawie jego odwołania. Dlatego uważam to za typowo polityczne narzędzie do mieszania w samorządach

Referenda są już teraz, ale rządzą się innymi prawami. Musi się zebrać duża grupa mieszkańców, która następnie musi utworzyć komitet referendalny, zebrać podpisy, zarejestrować, doprowadzić do przeprowadzenia referendum. Teraz w przypadku małych gmin wystarczy większość w postaci ośmiu radnych, którzy zadecydują, że będziemy musieli znowu pójść do urn, a wójt czy burmistrz, który uzyskał 70 procent poparcia będzie musiał ponownie stanąć do wyborów.

Raport otwiera jednak pozytywna informacja: przybyło nas. Na koniec 2017 roku Piła miała 69 807 mieszkańców. Z danych na koniec grudnia 2018 roku wynika już, że jest nas 72 646. Tymczasem z raportu “Śleszyński P., 2018, Polska średnich miast. Założenia i koncepcja deglomeracji” wynika, że powinniśmy raczej się kurczyć.

Piotr Głowski: Gdy chodzi o liczbę mieszkańców, to jak każdy inny duży ośrodek należy oglądać Piłę razem z okolicą. W grę wchodzi bowiem proces rozlewania się miasta, czyli przechodzenia części jego mieszkańców do sąsiednich gmin. I w takim subregionalnym oglądzie zawsze zyskiwaliśmy. Więcej mieszkańców przybywało niż ich ubywało. Od jakiegoś czasu przybieramy już jednak nie tylko jako subregion, ale także jako miasto. I to widać na budowach. Tysiąc mieszkań - tyle jest w trakcie budowy bądź ma pozwolenie na budowę. Jak przełożymy te liczby w najprostszym matematycznym języku, czyli jeden do jednego to mamy tysiąc nowych miejsc do zamieszkania z reguły dla dwóch, trzech osób. Dla pilan, którzy tu wracają. Dla młodych ludzi z promienia kilkudziesięciu kilometrów, głównie z gmin na północy. Dla coraz liczniejszej grupy osób, którzy przyjeżdżają tu z innych miast.

Tysiąc mieszkań - tyle jest w trakcie budowy bądź ma pozwolenie na budowę. Jak przełożymy te liczby w najprostszym matematycznym języku, czyli jeden do jednego to mamy tysiąc nowych miejsc do zamieszkania z reguły dla dwóch, trzech osób. Dla pilan, którzy tu wracają. Dla młodych ludzi z promienia kilkudziesięciu kilometrów, głównie z gmin na północy. Dla coraz liczniejszej grupy osób, którzy przyjeżdżają tu z innych miast.

Z Zielonej Góry, Koszalina, Szczecina, Bydgoszczy, czy Wrocławia. Mamy też londyńczyków. Dlatego też chcemy pozwolić inwestorom na kolejne duże osiedla. Nie budynki, ale właśnie osiedla. W perspektywie kilku lat będzie nam potrzebnych kilkadziesiąt hektarów dobrze przygotowanych infrastrukturalnie do prowadzenia kolejnych inwestycji. Zależy nam, by Gładyszewo zmieniło charakter na bardziej miejski. Chodzi zwłaszcza o tę niezagospodarowaną prawą część przy ulicy Kamiennej. Lewa część osiedla z dużymi działkami na budownictwo jednorodzinne ma zachować podmiejski charakter. Natomiast na prawej mają stanąć budynki wielorodzinne. Z oddechem. Nie chcemy budować warszawskich osiedli z czterema metrami od okna sąsiada i pięciometrowymi placami zabaw. Są też Zielone Wzgórza, którymi interesują się inwestorzy spoza Europy.

Nie będziemy się wyludniać czyli co? Zaprzeczamy teorii?

Piotr Głowski: Teoria nadal obowiązuje. Nic się zmieniło. Albo ktoś próbuje się temu przeciwstawiać, by powstrzymać tę tendencję, albo miasto po prostu się wyludni. To proces, z którym można wyłącznie walczyć, i to bardzo aktywnie. Nie ma przy tym żadnych gwarancji. Mogą być miasta, gdzie ktoś stanie niemal na głowie, a mimo to i tak się nie udaje. Dlaczego nam się udaje? Myślę, że sprawdza się długofalowa strategia, myślenie o Pile na dwadzieścia, trzydzieści lat do przodu. To właśnie powoduje, że ludzie, którzy zastanawiają się gdzie wydać swoje pieniądze, jak będzie rozwijała się ich firma, gdzie będą mieszkać, wybierają Piłę. Chcą mieć gwarancję jak to miasto będzie wyglądało za pięć, za dziesięć, za dwadzieścia lat.

Dlaczego nam się udaje? Myślę, że sprawdza się długofalowa strategia, myślenie o Pile na dwadzieścia, trzydzieści lat do przodu. To właśnie powoduje, że ludzie, którzy zastanawiają się gdzie wydać swoje pieniądze, jak będzie rozwijała się ich firma, gdzie będą mieszkać, wybierają Piłę. Chcą mieć gwarancję jak to miasto będzie wyglądało za pięć, za dziesięć, za dwadzieścia lat

Chyba potrafiliśmy pokazać, że nie myślimy kadencyjnie, że nie interesuje nas wynik wyborczy za cztery, czy za pięć lat, ale interesuje nas miasto za lat trzydzieści. I to przeszło na przedsiębiorców, inwestorów, deweloperów, bo przecież ktoś musi wydać duże pieniądze, ktoś musi wierzyć, że kiedy kupi ziemię i wybuduje mieszkania, to ktoś te mieszkania kupi. Ta wiara musi biec z tego gabinetu. Jak widać, że prezydent w to wierzy, to powszechność takiego myślenia udziela się.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto