Prawie 500 kilometrów do pokonania na rowerze ich nie przeraża, bo sił do pedałowania dodają intencje, z którymi jadą. Dwustu wiernych z diecezji koszalińsko - kołobrzeskiej ruszyli na trasę II Diecezjalnej Pielgrzymki Rowerowej na Jasną Górę.
Pątnicy spotkali się w niedzielę w sanktuarium w Skrzatuszu. Żeby zdążyć na wieczorny apel, grupa ze Słupska wyjechała już w sobotę. Pozostali wsiedli na rowery w niedzielę rano. Pielgrzymi zjeżdżali z Koszalina, Białogardu, Darłowa, Kołobrzegu, Świdwina, Szczecinka i z pobliskiej Trzcianki. Rozpiętość wiekowa uczestników ogromna. Najmłodszy - Jaś Janowski ma dopiero 10 lat, a przejechanie pierwszego, 86 - kilometrowego odcinka z Połczyna Zdroju nie sprawiło mu większych problemów, poza drobną kraksą, kiedy chłopiec nie zdążył zahamować. Ale na szczęście nic się nie stało.
Każdy z pielgrzymów pojechał na Jasną Górę ze swoją intencją, niektórzy również z prośbami do Matki Boskiej od znajomych, rodziny.
- Kiedy ma się cel, z którym się jedzie, to wtedy jest większa motywacja do ciągłego pedałowania -zapewniały Justyna Meller i Weronika Wasieczko, wesołe dwudziestolatki ze Szczecinka.
Wiernych na rowerową pielgrzymkę przyciąga nie tylko chęć zaniesienia swoich próśb przed oblicze Matki Boskiej, ale również atmosfera na trasie.
- Jest bardzo wesoło, śpiewamy, poznajemy nowych ludzi. Miałyśmy w tym roku wybór albo praca w wakacje, albo pielgrzymka. Nie zastanawiałyśmy się długo - mówiły dziewczęta.
Danuta Wiśniewska, również ze Szczecinka, już w ubiegłym roku zastanawiała się, czy nie pojechać, ale przez pracę nie mogła. Udało się w tym roku.
- Ksiądz gorąco zachęcał nas do uczestnictwa w pielgrzymce, obejrzałam zdjęcia z ubiegłorocznego wyjazdu, czytałam w internecie wypowiedzi uczestników i utwierdziłam się w przekonaniu, że warto jechać - tłumaczyła pątniczka.
Pół tysiąca kilometrów do pokonania nie przerażało nikogo, choć wszyscy zapewniali, że nie przygotowywali się jakoś specjalnie do pielgrzymki.
- Tylko tyle, co po mieście czasami jeździłam, ale dodatkowego treningu nie miałam - twierdziła Danuta Wiśniewska.
- Tempo jest dostosowane do grupy. Jak będą dni, że do przejechania będzie 100 kilometrów, to po prostu wyjedziemy wcześniej, żeby potem na trasie nie pędzić - tłumaczyła Weronika Wasieczko.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?