Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Rejonowy w Pile: nauczycielki zeznały, że się bały

Ewa Auer
Sąd Rejonowy w Pile
Sąd Rejonowy w Pile Ewa Auer
Sąd Rejonowy w Pile - tutaj toczy się proces przeciwko ojcu, który walczył o promocję do następnej klasy dla swojej córki. Ojciec uczennicy mówi, że nauczycielki uwzięły się na jego córkę i tylko interweniował, ale im nie groził!

W Sądzie Rejonowym w Pile ruszył proces 40 - letniego Sławomira Ż. oskarżonego o zastraszanie sześciu nauczycielek z Zespołu Szkól nr 3 na osiedlu Górnym w Pile. Chodzi o zdarzenia z ubiegłego roku, kiedy ojciec 14-letniej uczennicy I klasy pojawiał się w szkole w maju i w czerwcu, by skłonić nauczycielki do poprawy ocen córki, której na koniec roku groziły jedynki aż z pięciu przedmiotów.

>>> Kliknij też: Weź udział w biegu dla Adasia z Piły

Rozmawiał z każdą z nich, jedną wywołał z lekcji, drugą zaczepił na korytarzu, próbując je przekonać, by przepuściły córkę do następnej klasy. Kobiety poczuły się zastraszane i zawiadomiły policję. Mężczyzna pojawił się w szkole jeszcze 25 sierpnia, kiedy córka nie zdała egzaminów poprawkowych. Wtedy z kolei w gabinecie dyrektor szkoły miał powiedzieć: "teraz zajmę się waszymi rodzinami".

Na rozprawę zgłosiły się wszystkie pokrzywdzone, większość reprezentował pełnomocnik mecenas Krzysztof Wyrwa. Sławomir Ż. bronił się sam. Sędzia odczytał zarzuty, a potem zapytał oskarżonego, czy się do nich przyznaje:

- Absolutnie nie! - odpowiedział Sławomir Ż. - Uwzięły się na moją córkę. Nauczycielka z polskiego umówiła się na poprawę ocen na jeden temat, a pytała z innych. Byłem 28 maja w szkole i zapukałem do jej klasy. Wyszła na korytarz. Powiedziałem tylko, żeby dała szansę dziecku. Że te jedynki to świadczą również o jej pracy. Obraziła się, rozmowa trwała krótko.

Ż. zapewnił, że żadnej nauczycielce nie groził, a prosił jedynie by przemyślały swoje postępowanie i nie utrudniały życia córce, bo gimnazjum to nie uniwersytet. Przedstawił też swoją wersję zdarzeń, kiedy pojawił się w szkole 9 czerwca. Wtedy zadzwoniła do niego spłakana córka bo dostała jedynki z kolejnych przedmiotów. Ż. przyjechał z dwoma młodymi mężczyznami, którzy stanęli w drzwiach szkoły. To ich obecność dodatkowo wystraszyła nauczycielkę angielskiego, z którą rozmawiał na korytarzu. Ż. zeznał jednak, że byli to młodzi chłopcy którzy mieli mu pomóc przy wniesieniu mebli do domu. Wyszli z samochodu, bo jak tłumaczył: "chcieli popatrzeć na młode dziewczyny w szkole".

Zeznania nauczycielek były zgoła odmienne. Polonistka przyznała, że 28 maja oskarżony był napastliwy i mówił, że ona chce zniszczyć jego dziecko i że on tego "tak nie zostawi" i "wszystkich tutaj poustawia", a ona ma się zastanowić, bo on "wiele może". 9 czerwca słyszała tylko strzępki rozmowy oskarżonego z nauczycielką angielskiego na korytarzu.

-Wymachiwał rękoma, mówił podniesionym tonem - zeznała i jak wyjaśniła pobiegła wtedy do wicedyrektorów, bo uznała, że potrzebna jest pomoc mężczyzn. Kiedy zeszli, Ż. już nie było.

Potwierdziła to nauczycielka angielskiego: - Powiedział, że nie ma innej opcji, żeby córka nie zdała do drugiej klasy. Pytał ile czasu potrzebuję na decyzję, godzinę, dwie? Powiedziałam, że do jutra i wtedy machnął do chłopaków i im to powtórzył. Potem poklepał mnie po ramieniu i powiedział: -Niech się pani dobrze zastanowi. A potem miałam przecięte opony w samochodzie, choć sprawcy nie wykryto, to naprawdę się bałam.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto