Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szydłowo. Ranna sarna została bez pomocy. Winne są niejasne przepisy dotyczące dzikich zwierząt

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Ranna sarna przez kilka godzin czekała na ratunek
Ranna sarna przez kilka godzin czekała na ratunek Fot. FB Pilanie
Nawet policja nie była w stanie znaleźć nikogo, kto pomógłby rannej sarnie, którą w piątkową noc znaleziono na drodze z Szydłowa do Dobina. Powodem są niejasne przepisy. Do tematu jeszcze wrócimy.

Wydaje się, że mamy przepisy niemal na wszystko. Niemal, gdyż tydzień temu w nocy okazało się, że brakuje przepisu, który by pomógł rannemu dzikiemu zwierzęciu, któremu potrzebny był weterynarz, a nie myśliwy. Sarnę w takim właśnie stanie znalazła w piątkową noc kobieta przejeżdżająca drogą z Szydłowa do Dobina. Kierowca, który potrącił zwierzę, uciekł.

- Sarna żyje, oddycha, patrzy na mnie, ale nie może się podnieść, nadjeżdżające samochody wymijają ją w ostatniej chwili prawie rozjeżdżając ją na moich oczach. Włączam awaryjne, staję pod prąd, żeby nikt jej drugi raz nie potrącił. Dzwonię na 112, patrol policji z Szydłowa przyjeżdża w parę minut. I tu kończy się łatwa droga do pomocy rannemu zwierzęciu - tak opisała to na profilu Pilanie na Facebooku.

Policjanci z Posterunku Policji w Szydłowie chcieli pomóc, ale jak się okazało, nie byli w stanie zbyt wiele wskórać.

- Kontaktowali się między innymi z urzędem gminy, zarządcą drogi i powiatowym lekarzem weterynarii, ale nikt nie czuł się odpowiedzialny za los zwierzęcia - mówi Jędrzej Panglisz z KPP w Pile. - Po pewnym czasie zwierzę wstało i odeszło o własnych siłach.

Z relacji kobiety wynika, że pomoc była wzywana bezskuteczne prawie przez trzy godziny, a ona i policjanci wykonali w tej sprawie kilkadziesiąt telefonów. Gmina wydała po tym zdarzeniu oświadczenie, w którym tłumaczy, że odpowiedzialny był zarządca drogi -Powiatowy Zarząd Dróg.

- To prawda, jesteśmy odpowiedzialni za usunięcie z drogi zwierzęcia, ale martwego, nie żywego - mówi Jan Tuszyński, dyrektor PZD.

Żywym powinien zająć się dyżurny weterynarz, z którym gmina ma podpisaną umowę na zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej. Tylko bowiem weterynarz jest stanie ocenić czy zwierzę kwalifikuje się do leczenia czy ze względów humanitarnych lepszym rozwiązaniem będzie go uśmiercić. Szkopuł w tym, że gmina, która powinna mieć umowę nie tylko z weterynarzem, ale także z ośrodkiem rehabilitacji zwierząt, nie poczuwa się poczuwa się do opieki nad dzikimi zwierzętami, gdyż nie wynika to wprost z ustawy. Stanowisko inspekcji weterynaryjnej jest jednak, że obowiązek zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej przez gminy dotyczy także dzikich zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto