Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnica bożonarodzeniowej szopki

Grażyna Antoniewicz
Nie ma świątecznego spaceru bez odwiedzenia kościołów, w których ustawione są żłóbki. O tym, co nas w nich zachwyci, zdziwi, a może oburzy, czyli jak sięgająca czasów świętego Franciszka z Asyżu przepiękna tradycja podąża za współczesnością.

Boże Narodzenie to czas zgłębiania tajemnicy narodzin Jezusa Chrystusa, czas zadumy, refleksji nad sobą i życiem.

W kościołach pojawiają się skromne lub wymyślne stajenki. Wyobrażenie miejsca, w którym narodził się Syn Boży. W niektórych wykorzystywane są mechanizmy elektryczne, wprowadzające w ruch postaci Świętej Rodziny, pasterzy, zwierząt.

Przed laty - co było tradycją także w moim domu rodzinnym - w pierwszy dzień świąt wybierałam się z mamą do Gdańska, aby zobaczyć szopki. Obowiązkowa była zawsze wizyta w kościele Świętej Brygidy, gdzie ksiądz Henryk Jankowski nawiązywał do wydarzeń w kraju, szokując, niekiedy oburzając. Zawsze ciekawa była szopka w kościele Mariackim, u Świętej Katarzyny, czy w Mikołaju u dominikanów. Tamte chwile zapamiętam na zawsze. Czas niezwykły.

Zapamiętałam mającą kilkadziesiąt lat ruchomą szopkę w kościele Świętej Trójcy u franciszkanów. Uruchomił ją po raz pierwszy brat Czesław Brzezik wraz z rodziną Szulistów w 1958 roku. Jak pisał o niej "Dziennik Bałtycki"wcześniejsza, umieszczona wtedy po prawej stronie od ołtarza, zainstalowana została w 1950. Sprowadził ją do Gdańska brat Paweł Sokalski z Niepokalanowa.

Każdego roku już po 1 listopada rozpoczynano szykowanie szopki do świąt. Trwało to do Wigilii włącznie. Figurki wyrzeźbił artysta pracujący w latach 50. w teatrze Miniatura. Prawdopodobnie był to Henryk Grudziński, choć nikt dzisiaj tego dokładnie nie pamięta. W 1981 roku, w czasie stanu wojennego, zainstalowano w szopie nową postać - Nadzieję. Do dzisiaj tam stoi. Kobieca figura w pięknej sukni ma skute ręce. Przyjechała milicja, kazała wyrzucić Nadzieję. Nie dała się ruszyć. Została.

Szopka u gdańskich franciszkanów jest szczególna. Pustynia, dalej Trzej Królowie, pastuszkowie i polscy święci idą do Betlejem. W głębi stajenka, za nią panorama Gdańska. Z boku latarnia miga światłami, kręci się wiatrak i poruszają wzburzone fale. A nad szopką anioły wzlatują i opadają.
Oglądanie poruszających się w rytm muzyki postaci to niesamowite przeżycie dla dzieci. Tym bardziej że we franciszkańskiej szopce znalazły się oprócz typowych figur dodatkowo podobizny polskich świętych i papieża Jana Pawła II.

Każdego roku do ruchomej szopki dokładane są nowe figury. Spotkać tam było można i smerfy, i Myszkę Miki. Zapewne i w tym roku również pojawią się nowe postaci. Czy będą to supermani czy batmany, nie wiadomo.

W większości trójmiejskich kościołów stanęły bożonarodzeniowe szopki. W jednych parafiach już można je podziwiać, inne czekają z wielką odsłoną na pasterkę.
Najładniejsza gdyńska szopka w parafii św. Antoniego składa się z wielu figur: pływających okrętów, latających aniołków i drwali rąbiących drzewo. Przez większość roku znajduje się pod kluczem, u proboszcza parafii. W tym roku, po raz pierwszy, gdynianie będą też mogli oglądać szopkę... z piasku.

Najbardziej znane są ruchome żłóbki w kościołach franciszkańskich - św. Trójcy w Gdańsku i na Wzgórzu Św. Maksymiliana w Gdyni oraz u ojców cystersów w Oliwie.
Także w tym roku będzie najprawdziwsza żywa szopka ze zwierzętami w kościele Świętej Trójcy w Gdańsku.

Żywa szopka pojawiła się też w Sopocie. Warto zabrać dzieci, aby chłonęły świąteczną atmosferę i uczyły się tradycji.

A jak to się zaczęło?
Był rok 1223. Grudniowa noc. Wigilia. Miejscowość Greccio we Włoszech. Przed grotą zebrali się miejscowi. Przyszli, bo wezwał ich św. Franciszek z Asyżu. Stanęli w milczeniu. Patrzyli na wołu, osła i malutki żłóbek. Tak wedle przekazu wyglądała pierwsza bożonarodzeniowa szopka.
- W pustelni Greccio, należącej do hrabiego Giovanniego Velito, święty Franciszek przygotował inscenizację wydarzeń betlejemskich, po których wyśpiewano Ewangelię i odprawiono mszę świętą. Okazało się, że ten sposób koncelebracji narodzin Jezusa Chrystusa wywołał wśród zgromadzonych radosne ożywienie - opowiada Hubert Grzegorczyk z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - Dlatego też motyw urządzania żłóbka w Boże Narodzenie został przyjęty i rozpowszechniony w całym Kościele. Franciszkanie i dominikanie rozpoczęli budowanie szopek w Hiszpanii, Portugalii, Szwajcarii i Niemczech.

Zwykle w stajence pojawiają się figury Świętej Rodziny, Trzech Króli, pastuszków oraz zwierząt. I tak wędrują sobie Trzej Królowie. Wiedzie ich Gwiazda Betlejemska. Podążają za nią, by oddać hołd nowo narodzonemu i złożyć mu dary. Kacper niesie kadzidło - symbol boskości, Melchior - złoto, symbol władzy królewskiej, a Baltazar - mirrę, zapowiedź męczeńskiej śmierci. Czy Trzej Królowie to znani w Babilonii magowie, którzy zajmowali się interpretacją snów? A może monarchowie z trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki? Nie wiadomo. Pewne jest, że nie może ich zabraknąć w szopce.
Ale najważniejsza jest Maryja tuląca Dzieciątko. Czasem wół i osioł ogrzewają je swoim oddechem, chuchając co sił w nozdrzach w drewnianych nozdrzach.

Szopki przywędrowały do Polski razem z franciszkanami. Początkowo przy ołtarzu stawiano statyczne figurki, potem, w epoce baroku, były wzbogacane o postaci świeckie. Duży wpływ na zmianę tego zwyczaju miał francuski teatr marionetkowy, który trafił do Polski w XVIII wieku.

Dziś w polskich kościołach niekiedy odchodzi się od tradycyjnych betlejemek na korzyść szopek symbolicznych. W żłóbku kładzie się przełamany bochen chleba, zamiast pastuszków kłaniają się Jezusowi sławni i święci Polacy, współcześni żołnierze czy policjanci, a tło stanowią zabytkowe kamienice albo godło narodowe.

Najstarsze zachowane w Polsce figury jasełkowe pochodzą z 1370 roku; obecnie znajdują się w kościele św. Andrzeja w Krakowie. Ufundowała je księżna Elżbieta Węgierska, siostra Kazimierza Wielkiego. Wśród wielu tradycyjnych polskich szopek najbardziej znane są tzw. szopki krakowskie.
Pierwsze znane nam szopki pochodzą jednak z Wenecji, z XV wieku. Ilustrowały narodziny Chrystusa i miały wzbudzać u wiernych poczucie współuczestnictwa w tym wielkim wydarzeniu. Gliniane szopki robią Indianie kanadyjscy, niemieckie są z malowanego drewna, mosiężne z Kamerunu, porcelanowe z Hiszpanii, a kauczukowe z Ekwadoru.

Oprócz wędrowania i podziwiania trójmiejskich szopek w kościołach, można też zobaczyć wystawę w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku. Swoje prace zgodziło się tam pokazać kilkunastu twórców ludowych z Pomorza. Z 27 szopek osiem prac to zbiory udostępnione przez Muzeum Narodowe w Gdańsku, Oddział Etnografii - Spichlerz Opacki w Oliwie. Najstarsza szopka ma 50 lat.

Ta wystawa to najlepszy dowód na to, jak wiele radości może sprawić wspólne zrobienie szopki. Nie ma co do tego wątpliwości Wioletta Sitarz z Gdańska. - Mama pokazała mi, jak je robić - opowiada. - Pierwszą szopkę zrobiłam, gdy miałam pięć lat. Była z kartonu i plasteliny.

Pani Wioletta nauczyła syna i wspólnie robili stajenki z masy solnej. - Jeśli ktoś lubi przedświąteczny nastrój - pachnące świeżością firanki, choinkę z ozdobami, najlepiej wykonanymi własnoręcznie, to warto pokusić się o zrobienie szopki - mówi. Najprostsza może być z kartonu lub właśnie z masy solnej. Każdy może ją zrobić w domu i uformować postaci według własnego uznania.

Najczęściej jednak szopki powstają z tradycyjnych materiałów: z siana, korzeni, słomy, drewna, szyszek, kasztanów. Są też żłóbki z modeliny. Niektóre mają dach z mchu, bywają też betlejemki ze sznurka konopnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto