W Klempiczu czekają na fachowców, nie polityków

Trwa medialna i polityczna wrzawa wokół budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Pod uwagę brany Klempicz, w gminie Lubasz, w powiecie czarnkowsko-trzcianeckim. Ta mała wieś była na ustach całej Polski już ponad 20 lat temu, bowiem właśnie w Puszczy Noteckiej pod koniec lat 80. planowano budowę elektrowni jądrowej. Ale po katastrofie w Czarnobylu ludzie mocno protestowali przeciw budowie elektrowni. Powrót do planów budowy elektrowni w Klempiczu budzi dzisiaj jednak już zgoła inne emocje.

W sołectwie panuje bieda, sama wieś liczy może jakieś sto osób, młodzi wyjeżdżają za pracą.
– Zostało nas już niewielu z tamtego pokolenia. Nic we wsi nie ma, nawet sklepu. Dzisiaj podejście do budowy elektrowni jest już inne. Ludzie by już nie protestowali. Wiedzą, że czasy się zmieniły. Elektrownie są dzisiaj bezpieczne, buduje się je już inaczej, niż kiedyś. Ale tak naprawdę nic nie wiemy, było kilka spotkań z politykami i to wszystko – opowiada sołtys Klempicza Adam Furier.

Wiadomo jednak, że gorącym orędownikiem budowy w Klempiczu elektrowni atomowej jest sam wiceminister gospodarki, pilski poseł Adam Szejnfeld i senator Mieczysław Augustyn. Pod koniec kwietnia zorganizowali w Czarnkowie spotkanie z władzami starostwa i Lubasza. Mieczysław Augustyn, przekonywał, że elektrownia atomowa w Klempiczu to same korzyści dla regionu. Jest jednak nieco rozczarowany postawą władz lokalnych, które jego zdaniem powinny lobbować na rzecz lokalizacji tej inwestycji w Klempiczu.

– Zanim cokolwiek zrobimy, musimy poznać opinię fachowców. Dzisiaj to jest puste gadanie. Właściwie nic nie wiemy: ani w którym miejscu miałaby stanąć, ile miałaby mieć reaktorów. Nie wiadomo, jak będzie oddziaływać na środowisko, jakie będzie miała zapotrzebowanie na wodę, jakie stanowić będzie zagrożenie? Za czym więc mamy lobbować? – pyta wójt gminy Jan Graczyk.