Do zakładu fryzjerskiego pani Wandy Głuszanowskiej na Śródmiejską w Pile przychodzą panie nie tylko na modelowanie czy strzyżenie. Dla wielu z nich ulubiona fryzjerka bywa powiernikiem, kimś komu można opowiedzieć o trapiących je problemach. Niektóre z nich progi salonu regularnie przekraczają od początku jego istnienia, czyli niemal od pięćdziesięciu lat!
Pasja od zawsze
- Będąc małą dziewczynką uwielbiałam czesać moje lalki, zaplatać im warkocze, koki... To zamiłowanie zostało mi na całe życie - opowiada nasza bohaterka.
Faktycznie, staż pracy i wytrwałość w zawodzie, a tym bardziej w jednym zakładzie budzi podziw. Pani Wanda tytuł czeladnika uzyskała mając 17 lat i od tej pory bez żadnej przerwy prowadzi salon mieszczący się przy ulicy Śródmiejskiej w Pile.
Wydzielony ze sklepu lokal przygotowała i urządziła samodzielnie.
- Kiedy otwierałam działalność, a było to w 1967 roku, w naszym mieście było niewiele zakładów świadczących usługi fryzjerskie - wspomina. - To były czasy, kiedy miałam bardzo wielu klientów. Wtedy zajmowałam się głównie strzyżeniem dzieci.
Z biegiem lat pani Wanda zmieniła swój profil i obecnie przyjmuje w salonie przedstawicielki płci pięknej. Kim są jej stałe klientki?
- Najczęściej zaglądają do mnie starsze panie. Wśród nich jest pani Małgorzata, dzielna stulatka z Piły. Odwiedza mnie od lat i z tego co wiem, nie pozwala się zawieźć do żadnego innego salonu fryzjerskiego. Klientki najczęściej proszą o umycie włosów, strzyżenie lub wymodelowanie. O popularną niegdyś trwałą już mało kto pyta... - opowiada pani Wanda.
Jedną ze stałych bywalczyń salonu naszej bohaterki jest także Krystyna Imianowska. Lubi tu zaglądać nie tylko ze względu na świadczone usługi, ale także z sympatii do właścicielki:
- Kiedy siadam na fotel, ona już wie, co i jak ma zrobić. Cenię ją za dokładność i to, że każdym klientem przejmuje się tak samo - wyjaśnia.
Dobre relacje z klientem są postawą działalności pani Wandy. Dzięki empatycznemu usposobieniu jest w stanie wyczuć potrzeby osób goszczących w jej salonie. To z pewnością jeden, o ile nie najistotniejszy powód, dla którego tyle lat przetrwała na pilskim rynku aż pół wieku!
- To prawda, kocham ludzi - wyznaje. - Oczywiście, zdarzają się trudniejsze klientki, ale tak jest wszędzie. Zdecydowanie jednak więcej jest tych zadowolonych z moich usług, które wracają - dodaje.
Pani Wanda zauważa, że podobnie jak w innych dziedzinach życia, ludzie liczą każdy grosz. Dlatego stara się nie żądać zbyt wiele pieniędzy za oferowane usługi.
- Myślę, że mam niewygórowane ceny. Często ludzie pytają, ile będzie kosztować, czy to strzyżenie, czy farbowanie, zanim zdecydują się umówić na wizytę. Ja to oczywiście rozumiem.
W trwającym obecnie sezonie wakacyjnym ruch w salonie pani Wandy nie jest zbyt intensywny, jednak na brak klientów także nie może narzekać:
- Najwięcej klientek mam przed Świętami i w maju, kiedy trwają pierwsze komunie. Kiedyś duży ruch był także w sylwestra, obecnie już to się zmieniło - opowiada. - Często klientki opowiadają, dlaczego chcą tylko wymodelować włosy. Wiem, kiedy cieszą się szczęściem najbliższych wybierając się na wesele lub wchodzą w czas żałoby, bo w rodzinie jest pogrzeb. Jedno jest pewne: dopóki będę miała siły i zdrowie mi na to pozwoli, będę prowadzić mój zakład. To całe moje życie! - wyznaje.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?