Wybory do powtórki

Na osiedlu Zamość odbyły się wybory do 15-osobowej rady osiedla. Lokal wyborczy mieścił się w budynku Szkoły Podstawowej nr 4, przy ul. Grabowej. Był czynny od godz. 10. do 18. Wybory jednak unieważniono, bo nie przekroczono progu wyborczego. By były ważne frekwencja musiała wynieść minimum 5 procent. Tymczasem do urn przyszło jedynie 193 wyborców, na 16 708 uprawnionych, co dało 1,16 procent. W tym oddano jedynie 6 głosów nieważnych, co i tak nie miało wpływu na wynik.

- W tej sytuacji wybory musieliśmy unieważnić - skomentował wczoraj Sławomir Graczyk, przewodniczący komisji wyborczej.

Takim stanem rzeczy nie był jednak zaskoczony. Potwierdziły się bowiem jego obawy, które miał już w niedzielę, około godz. 16, kiedy odwiedziliśmy lokal.

- Boimy się jednak, że frekwencja będzie za niska - stwierdził. - Najwięcej wyborców przyszło tuż po otwarciu lokalu, po godz. 10. Potem był mały zastój.

Co ciekawe akurat trafiliśmy na spory ruch.

- Przyszłam na wybory, bo dostałam zaproszenie (ulotkę, które były roznoszone po osiedlach. - przyp. red. ). Zawsze chodzę na wybory, choć na radę osiedla poszłam głosować pierwszy raz. Może coś się zmieni - wyznała pani Władysława, mieszkanka ul. Roosevelta.

Cóż, jak widać wyborców takich jak pani Władysława było jednak za mało.

- Powiem tak, ludzie starsi prędzej nauczyli się demokracji niż młodsi i z niej częściej korzystają - podsumował Sławomir Graczyk.

Bez wątpienia przyczyną, dla której mieszkańcy Zamościa tak nielicznie pofatygowali się do urn, było też słabe nagłośnienie wyborów. W sumie wydrukowano tylko 30 plakatów informacyjnych. Jak na tak duże osiedle, to jednak było za mało. Ponadto 8 maja w kościele S. Antoniego odbywały się już komunie, one też pewnie miały wpływy na niską frekwencję.

Następne wybory, do Rady Osiedla Zamość obligatoryjnie muszą się odbyć za pół roku. Przez ten czas osiedlem będzie rządził zarząd, bo czteroletnia kadencja starej rady już się skończyła, a nowej nie ma.