Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim byłby Jezus gdyby urodził się w naszych czasach? Hubert "Spięty" Dobaczewski: może dziś udałoby mu się przeżyć

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Filmowy Jezus Chrystus. Kadr z filmu "Pasja" Mela Gibsona
Filmowy Jezus Chrystus. Kadr z filmu "Pasja" Mela Gibsona Fot. Pasja/Philippe Antonello/Icon Distribution
Dzisiaj nie stawia się już krzyży, ale zawsze znajdą się kamienie. Na jaki świat przyszedłby dziś Jezus Chrystus? Kim w wieku 33 lat byłby dziś ten, który wtedy przyniósł światu nadzieję? – odpowiedzi razem z Hubertem "Spiętym" Dobaczewskim, liderem i wokalistą Lao Che i ks. Tomaszem Wolą, proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Pile szuka Agnieszka Świderska.

Tekst ukazał się w świątecznym wydaniu Głosu Wielkopolskiego 24 grudnia 2008 r.

Według Huberta „Spiętego” Dobaczewskiego, wokalisty Lao Che, kochamy i zabijamy tak samo jak dwa tysiące lat temu. Nie ma w nas ani więcej dobra, ani więcej zła. Nawet Boga też nie ma w nas więcej. Postęp nas nie zbawił. I dlatego Chrystus byłby tak sam.

- A taki sam to buntownik, który walczy z dogmatami i konformizmem, który obala religijne i społeczne tabu, i który ma odwagę mówić prawdę. I tak samo, jak wtedy, dziś pewnie też budziłby skrajne uczucia. Od miłości do nienawiści. Chociaż może dziś nikt by go za to nie zabił. Może dziś udałoby mu się przeżyć

- mówi Hubert "Spięty" Dobaczewski.

Czy taki buntownik wsiadłby do mercedesa ojca Rydzyka? Teraz ojciec dyrektor ma już maybacha, ale jeszcze kilka lat temu twierdził, że gdyby Jezus żył w tych czasach, to też by jeździł mercedesem. Może idąc tym tropem, też by założył radio, telewizję i szkołę. Tylko, że wcześniej musiałby starannie ukryć swoje żydowskie pochodzenie.

- Nie widzę go jako amerykańskiego kaznodziei w telewizji i nie słyszę go w Radiu Maryja. Nie miałby też swojego numeru audiotele, pod którym za odpowiednią opłatą można byłoby z nim porozmawiać. Żył na tym świecie, ale ten świat go nie zmienił, nie złamał, nie kupił, bo nie udało mu się rozdzielić jego ludzkich i boskich genów. I odwrócić jego przeznaczenia. A przecież Jezus przyszedł, żeby dowieść miłości Boga do człowieka i oddać za nas życie. Teraz ten cel byłby taki sam

– mówi ks. Tomasz Wola, proboszcz Parafii Ewangelicko-Augbsurskiej w Pile

Wtedy krzyże stały przy każdej drodze. Były mniej lub bardziej anonimowe, podobnie jak wszystkie ofiary w doniesieniach agencji prasowych. Czy jego ofiara byłaby dziś rozpoznana? Może byłby jedną z tych osób, które dziś zginą za innych? Może dziś jego śmierć byłaby tylko jedną z wielu? Akurat taką, którą można zapomnieć w przerwie na reklamę.

Dwa tysiące lat temu Żydzi też nie czekali na Chrystusa. Czekali na Mesjasza, na żydowskiego króla, który przyniesie wolność Izraelowi. Musieli być bardzo rozczarowani, kiedy okazało się, że nie będzie żadnej rewolucji i żadnej wojny, że bardziej niż na wolności kraju, zależy mu na wolności od grzechu. Czy tak samo byliby rozczarowani Polacy, gdyby przyszedł do nich w czasach stanu wojennego? A może tak bardzo chcieliby uwierzyć w to, że przyszedł, że pomyliliby go z kimś innym? Z kimś, kto bardziej by pasował do ich wyobrażeń.

- Może dziś nosiłby glany, ale na pewno nie byłby anarchistą ani bojownikiem. Wtedy też nie walczył z systemem, nie mieszał się do polityki. Najczęściej krytykował duchownych

– mówi ks. Tomasz Wola.

- Niewykluczone, żeby dziś znalazłby się w opozycji do kościoła, Wystarczyłoby, żeby podważył dogmat o niepokalanym poczęciu. Jakby zareagowaliby katolicy na to, że Maria nie była dziewicą? Jego kościół też był inny. On przychodził do ludzi i zmieniał im serca, a nie tworzył instytucje

– mówi Spięty.

Czy w Polsce, w kraju, w którym ponad 90 procent społeczeństwa, deklaruje się jako osoby wierzące, łatwo byłoby mu mówić o miłości do Boga i drugiego człowieka? Czy łatwiej byłoby im dać pokój i nadzieję? Przynieść wybaczenie?

- Nasuwa mi się taki paradoks: Jezus stoi u twoich drzwi, a ty patrzysz przez judasza. Nie byłoby mu łatwiej, pomimo tego, że bogatsi o doświadczenie sprzed dwóch tysięcy lat, powinniśmy przecież go rozpoznać

- mówi Spięty.

Mógłby wyglądać jak każdy z nas. Być kierowcą ciężarówki albo kimkolwiek.

- Wątpię, żeby nosił dredy, był ogolony na łyso albo nosił irokeza. Wtedy też nikogo nie szokował swoim wyglądem. Nosił długie włosy, co było zgodne z ówczesną modą obowiązującą wśród nazarejczyków. Jego strój również niczym się nie wyróżniał. Nie chciał zwracać na siebie uwagi wyglądem, ale tym, co mówił i tym, co robił. Dziś mógłby wyglądać jak typowy 30-latek. I pewnie miałby krótkie włosy

– mówi ks. Tomasz Wola.

Wtedy przyszedł na świat w Betlejem. Gdzie dzisiaj powinno być tamto Betlejem?

- Gdzieś w Europie, bo to właśnie ona przeżywa największy kryzys religijności. On dał początek nauce życia. Chciał, żeby ludzie brali z niego przykład, żeby byli bliżej Boga i prawdy. Dlatego właśnie tej zeświecczonej Europie byłby najbardziej potrzebny

– mówi ks. Tomasz Wola.

Teraz jednak ludziom mogłoby się wydawać, że mają więcej do stracenia niż ci, którzy wtedy za nim poszli. Czy na pewno? Czy wirtualna sieć byłaby więcej warta od tamtej, rybackiej? A najnowszy model nissana więcej wart od tamtej łodzi? Może nawet 30-letni współczesny Jezus sam by korzystał z Internetu, telefonu komórkowego i samochodu. Tyle, że ten sam Jezus byłby w stanie przepędzić księdza święcącego w imię Boga nową galerię handlową i gotowego zaraz ogłosić promocję na zbawienie. Po której stronie stanęliby ci, którzy dziś uważają się za wiernych?

- Nawet Nietzsche szanował Jezusa za to, że do końca pozostał wierny sobie. Dlaczego więc teraz miałby się zmienić? Pójść na kompromis tam, gdzie ma Boga, a tylko się używa jego imienia? Robić coś pod publiczkę?

- mówi ks. Tomasz Wola.

XXI wiek zna już tysiąc rodzajów wolności. Wolności od i do. Wolności słowa i wolności seksualne. Wolności wyznania i wolności dla narodów. Którą wolność by dziś wybrał dla siebie?

- On mówił o prawdziwej wolności. A prawdziwa wolność to wolność serca, której nikt i nic nie jest w stanie tobie odebrać. Nawet w Oświęcimiu obok śmierci była miłość

– mówi wokalista Lao Che.

- Nawet gdyby urodził się kobietą, nie zostałby wojującą feministką. Raczej pochyliłby się nad inną, skrzywdzoną kobietą. Podałby rękę tym, którym nikt nie chce podać. Wtedy nie chcieli dopuścić do niego dzieci. Nie rozumieli, kiedy wyjmował im z rąk kamienie i wchodził do domu celnika. Może dziś chroniliby go przed terrorystami, chorymi na AIDS, czy kloszardami, bo nie rozumieliby jego miłości do każdego człowieka

– mówi ks. Tomasz Wola.
Wtedy jego cuda oglądali nieliczni. Dziś mogłyby oglądać je miliony. Jezus w roli prowadzącego reality show „Cuda 24 godziny na dobę. Obejrzysz. Uwierzysz!”. Albo kampania reklamowa i setki bilbordów na ulicach: „Jezus -100 procent gwarancji zbawienia”.
- Byłby cichym, skromnym i wyważonym człowiekiem, a nie showmanem. Nie byłoby przy nim kamer, a za nim fajerwerków. Dla niego liczył się bezpośredni kontakt z człowiekiem, dlatego do ostatniej chwili szukał go, chodził i nauczał. Teraz robiłby dokładnie to samo – mówi Spięty.
- Byłby człowiekiem wśród ludzi i dla ludzi – mówi ks. Tomasz Wola.

Dzisiaj nie trzeba zabijać Boga na krzyżu. Wystarczy zabić go w Czeczenii, Tybecie, albo w Afganistanie. Wystarczy zabić jednego człowieka. Każdy z nich mógł być Jezusem, którego ofiara w XXI wieku musiała zostać spełniona. Żeby miłość stała się ciałem. Jak mówił Dietrich Bonhooeffer, luterański ksiądz zamordowany przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym: „Boga należy szukać w osobie bliźniego”.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto