Sąd Okręgowy w Piotrkowie utrzymał w mocy wyrok z pierwszej instancji w sprawie Kazimiery Tarkowskiej, byłej wójt gminy Kleszczów. Oznacza to, że została ona prawomocnie skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 100 tys. zł grzywny (kwota będzie niższa, bo na poczet grzywny zaliczono ponad trzytygodniowy areszt z 2011 roku) i koszty sądowe.
Ostatecznie Kazimiera Tarkowska została skazana za przekroczenie uprawnień przy kupnie dla córki hektarowej działki, którą sprzedawała Agencja Nieruchomości Rolnych. Będąca wówczas wójtem Kazimiera Tarkowska w przetargu kupiła ziemię za 49 tys. zł, choć niespełna miesiąc wcześniej rada gminy uchwaliła, że na tym miejscu powstanie nowy rynek w Kleszczowie, a gmina odkupi działki. Dwa lata później samorząd zapłacił córce Kazimiery Tarkowskiej za ten sam grunt 374 tys. zł.
To tylko jeden z trzech zarzutów, które piotrkowska prokuratura stawiała Tarkowskiej W ponownym procesie już sąd w Bełchatowie uniewinnił byłą wójt od dwóch z nich. Chodziło o rzekomo ustawiony przetarg pod Bełchatowską Spółdzielnię Mieszkaniową na budowę bloków oraz zakup ziemi dla syna od rodziny z Łuszczanowic, na której rodzina byłej wójt miała wzbogacić się o kilka milionów złotych.
Transakcje miały miejsce, ale sąd nie znalazł dowodów, by uznać, że Tarkowska działała niezgodnie z prawem.
- Okazuje się, że żadnej afery gruntowej, jak to opisywano w mediach, nie było - mówi dziś była wójt Kleszczowa. I dodaje, że jej zdaniem od początku proces był inspirowany politycznie. - Celem tego procesu nie było poznanie prawdy, tylko usunięcie mnie ze stanowiska przez moich politycznych oponentów - uważa Kazimiera Tarkowska.
W uzasadnieniu wyroku przyznał to nawet sąd w Bełchatowie, wydając wyrok w pierwszej instancji. To zdaniem sądu motywy polityczne posadziły Tarkowską na ławę oskarżonych. To sąd przyznał, że prokuratura próbowała oskarżyć byłą wójt o korupcję, wielokrotnie modyfikowała swoje zarzuty, a CBA dopuściło się fałszowania zeznań świadków (postępowanie w tej sprawie umorzyła ta sama prokuratura w Piotrkowie, która postawiła Tarkowskiej zarzuty).
Niemniej w apelacji sąd w Piotrkowie uznał, że Tarkowska jako wójt powinna doprowadzić do kupna działki od ANR przez gminę, zamiast kupować ją dla córki i odsprzedawać z zyskiem. - Zostałam skazana za coś, czego nie było w akcie oskarżenia - mówi Tarkowska. - Ani z oceną tej sprawy przez sąd, ani z wyrokiem nie mogę się zgodzić.
Mecenas Tomasz Konopka, obrońca Kazimiery Tarkowskiej podkreśla, że sąd od większości zarzutów jego klientkę uniewinnił, a podtrzymując jeden zarzut mógł działać przeciwko ewentualnym roszczeniom Kazimiery Tarkowskiej o odszkodowania.
Była wójt i jej obrońcy nie wykluczają, złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Wystąpili już o pisemne uzasadnienie wyroku.
Podobnego kroku nie wyklucza także Izabela Głąbicka-Sasin, pełnomocnik rodziny z Łuszczanowic, która w procesie była oskarżycielem posiłkowym (domagali się w procesie m.in. odszkodowania). W jej ocenie prokuratura też nie przyłożyła się do zebrania wystarczających dowodów.
- Decyzja będzie należeć do moich klientów, którzy oczywiście czują żal, ponieważ ostatecznie to oni zostali w tej sprawie jedynymi pokrzywdzonymi - mówi mecenas Izabela Głąbicka-Sasin.
"Afera gruntowa" w skrócie
Kazimiera Tarkowska została zatrzymana przez agentów CBA w maju 2011 roku we własnym domu. W innej części Polski zatrzymany został też jej syn. Razem we wrześniu 2013 roku zasiedli na ławie oskarżonych. Prokuratura postawiła im trzy zarzuty. Po roku, w listopadzie 2014 zapadł wyrok przed sądem w Bełchatowie. Syn Kazimiery Tarkowskiej został uniewinniony, za to ona została skazana za wszystkie trzy czyny. Dostała 2 lata w zawieszeniu i pół miliona grzywny. Ale sąd apelacyjny uchylił ten wyrok w całości i cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia. Drugi proces zakończył się latem ubiegłego roku. Z trzech zarzutów sąd w Bełchatowie utrzymał w mocy jeden. Ten dotyczący kupna działki od ANR.
Po zatrzymaniu Tarkowskiej gminą rządził komisarz. Ale mandat wójta straciła na skutek innej sprawy, dotyczącej gminnych przetargów, w których sąd warunkowo umorzył postępowanie. Mandat wygasił jej wojewoda, a decyzję podtrzymał Naczelny Sąd Administracyjny. Prawomocny wyrok w „aferze gruntowej” zamyka jej drogę do startu w jesiennych wyborach. Ona sama przyznaje jednak, że nabyła już prawa emerytalne i niekoniecznie chciałaby ubiegać się o fotel wójta.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?