Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

10 rocznica katastrofy smoleńskiej. Byliśmy wtedy z wami w Pile, Warszawie i w Krakowie [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Dziś mija 10 rocznica katastrofy smoleńskiej. Byliśmy w tamtych tragicznych dla Polski dniach w Pile, byliśmy w Warszawie pod Pałacem Prezydenckim i byliśmy na pogrzebie prezydenckiej pary, Marii i Lecha Kaczyńskich, w Krakowie. Piła płakała i nie wstydziła się łez. Warszawa pogrążyła się w żałobie. Kraków modlił się wiele godzin, oddając parze prezydenckiej hołd. Z godnością. Polacy solidarnie czuli się Polakami...

Piła, 10 kwietnia 2010 r.

"Połączył Ich Katyń. Czy połączy nas, Polaków?" - te słowa 10 kwietnia do księgi kondolencyjnej wpisał prezydent Piły, Zbigniew Kosmatka. Cała Piła pogrążyła się w żałobie po katastrofie prezydenckiego samolotu.

Szok i niedowierzanie. Tak wiadomość o śmierci prezydenckiej pary i pozostałych 94 ofiar przyjęli pilanie. Senatora Piotra Głowskiego obudził krzyk żony "Prezydent nie żyje"!. Jeszcze boleśniejszy był ten poranek dla prezydenta Piły, Zbigniewa Kosmatki. O godzinie 9. zadzwonił jego brat z wiadomością o śmierci bratowej. Kolejny telefon był od wiceprezydenta Pawła Dahlke z wieścią o katastrofie pod Smoleńskiem. Ból, szok, a potem działanie. Trzeba było odwołać zaplanowane w tym dniu imprezy kulturalne i sportowe. Na ratuszu i i wszystkich miejskich instytucjach pojawiły się biało-czerwone flagi. Spontanicznie wywieszali je również pilanie - całe miasto jest oflagowane.

Pierwsza msza żałobna odbyła się w Kościele Garnizonowym. Mimo, iż informacja o niej nie dotarła do wszystkich, kościół był pełen.Niezwykle przejmujące kazanie wygłosił ks. Tomasz Wola, proboszcz parafii ewangelickiej w Pile. "

Czy żałoba każe nam milczeć? Czy ból każe nam milczeć? Z pewnością TAK, gdy stajemy przed krzyżem Jezusa Chrystusa i chcemy obwiniać Boga. Z pewnością TAK, gdy stajemy z żalem i chcemy obwiniać Tego, który nas stwarza, który nas rodzi w nadziei, ale też który zabiera życie. NIE, gdy chcemy dziękować za tych, którzy żyli między nami. Jakimi byli? Jakie wartości do naszego życia wnieśli? Z pewnością NIE, gdy stajemy z ufnością zbawienia wiecznego. Z pewnością NIE, gdy załamani przychodzimy prosić Boga o łaskę dla tych, którzy od nas odeszli. Czas umierania jest nieznany każdemu z nas. Chcielibyśmy panować, chcielibyśmy wiedzieć, kiedy Bóg powoła nas do siebie. Ale z tą chęcią bywa różnie, bo Bóg wybiera nam drogę, wybiera czas, daje odpowiedź na słowo: kiedy? Dziś wielu z tych, których znaliśmy, nie nie tylko z mediów, wielu z nas znało osobiście, tych, którzy odeszli: naszych polityków, pana Prezydenta, dowódców różnego rodzaju wojsk; osoby, które nie zginęły w czasie II wojny światowej, nie zabił ich komunizm, lecz zabiła ich katastrofa lotnicza. Znaliśmy? Jest nam przykro, że używamy teraz czasu przeszłego. Znaliśmy... Ale ci, którzy chcieli wspominać, od dzisiaj będą wspominani.
Oni jechali, by pamiętać i od dzisiaj będą pamiętani. Od dziś Katyń zmienia z pewnością znaczenie dla każdego z nas. W naszej świadomości Katyń staje się czymś innym. To inny Katyń. Dzisiaj zupełnie inaczej będą brzmiały głosy lasów Ostaszkowa, Katynia, Starobielska..."

Warszawa, 12 kwietnia 2010 r.

Poniedziałek. 12 kwietnia. Warszawa. Krakowskie Przedmieście. Na zegarze jest już prawie 22., ale tego wieczoru nikomu nie śpieszy się do domu. Tam w Pałacu jest już trumna z ciałem prezydenta. Z białym zniczem w ręku kupionym na ulicy za 3 złote wchodzę w kilkutysięczny tłum. To zupełnie inny tłum, niż ten, który znam z "naszego dnia powszedniego". Tutaj nikt nie używa łokci, żeby dostać się jak najbliżej barierek, tutaj każdy robi ci miejsce. Zapalony już znicz podaję harcerce. To ona ustawi go wśród setek innych zniczy. Z telebimu zawieszonego na ścianie Pałacu patrzy na mnie twarz prezydenta. Jutro przywiozą tu trumnę z ciałem Marii Kaczyńskiej.

Kraków, 18 kwietnia 2010 r.

Niedziela. 18 kwietnia. Kraków. Rynek. Ulica Szewska. Godzina 5. rano. Przed barierkami broniącymi wstępu na Rynek ludzie w śpiworach. Takie same opatulone w śpiwory postaci przy sąsiedniej Sławkowskiej. Zbliża się siódma, kiedy policjanci zaczynają ustawiać ławki, między którymi będzie można wejść na Rynek. Dwadzieścia minut później "borowik" da sygnał, że można już wpuszczać. Ta pierwsza fala tłumu kieruje się pod barierki na wprost Katedry Mariackiej. To miejsce będzie dziś najważniejsze. Tam będą skierowane nie tylko ich oczy. Tam będzie dziś patrzył cały świat.

Tego dnia w Krakowie nie tylko tworzyła się historia, ona tam już była. Była "Solidarność" i była "Polska Walcząca", której naklejony na ubranie symbol miał prawie każdy na Rynku, bo prawie każdy podchodził do tego chłopaka w zielonym mundurze, który je rozdawał.

W dzień pogrzebu prezydenckiej pary Polacy chcieli być ...Polakami. Nie było już łez, które zostały wcześniej w Warszawie. Teraz był czas na złożenie tego ostatniego hołdu i ci, na Rynku, złożyli go z godnością.

Tej godności nie przeszkadzało nawet to, że w międzyczasie trzeba było coś zjeść i wypić, że ktoś za głośno rozmawiał, ktoś za głośno się śmiał, że momentami bardziej przypominało to atmosferę pikniku niż pogrzebu, bo kiedy trzeba było ten wielotysięczny tłum milczał, a kiedy już nie dało się milczeć - zaczynał się modlić. Tak było, kiedy kondukt z prezydencką parą zmierzał z lotniska do Katedry Mariackiej, kiedy o godzinie 10.21. pojawił się na Rynku.

Na Wawel prezydencka para była odprowadzana niekończącą się burzą oklasków oraz okrzykami "Lech Kaczyński" i "Dziękujemy". Jeszcze długo nikt nie ruszał się miejsca śledząc na telebimach ostatnią drogą Lecha i Marii Kaczyńskiej. I nawet już wtedy, kiedy na Rynku nie było już tłumu, ci, którzy z niego wracali nadal czuli się jego częścią.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto