Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

28 kwietnia zmarł Karol Modzelewski. Przypominamy jego ostatnie wystąpienie w Pile. "Przepraszam Państwa za brak optymizmu"

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Karol Modzelewski w Pile
Karol Modzelewski w Pile Fot. Agnieszka Świderska
Karol Modzelewski, ikona opozycji i “Solidarności”, zmarł w niedzielę, 28 kwietnia, w Warszawie. Rok temu w Pile uczestniczył w obchodach 50. rocznicy wydarzeń marcowych. Opowiadał o przeszłości, o której rozmawiali z Andrzejem Werblanem i która stała się kanwą książki "Polska Ludowej". Opowiadał o teraz. Momentami obie opowieści brzmiały bardzo podobnie.

PROFESOR KAROL MODZELEWSKI O POLSCE LUDOWEJ:

Czy było warto spędzić 8,5 roku w więzieniu i nadstawiać głowę dla tej Polski? Rozpadła mi się rodzina. Córka, dorosła kobieta, dobrze po pięćdziesiątce, mówi, że wolałem iść do więzienia niż zostać z nią i mamą. Myślę, że wyrządziłem im sporą krzywdę oraz paru innym osobom, które były ze mną związane, ale ja po prostu chuligan byłem, a chuligan musi. Musiałem czasem przyłożyć. Musiałem zareagować. Starałem się to robić w sposób przemyślany i uderzać celnie, boleśnie. Koleją rzeczy sam też obrywałem.
Ja po prostu chuligan byłem, a chuligan musi. Musiałem czasem przyłożyć. Musiałem zareagować

Całą pierwszą połowę października 56’ jeździłem codziennie do FSO na Żeraniu. Czułem się częścią ruchu rewolucyjnego. Zresztą, to była iluzja bardzo rozpowszechniona w polskim społeczeństwie. Uważano powszechnie, że to, co się stało w październiku 56’ za rewolucję, która pozwoli połączyć socjalizm z suwerennością i demokracją. To widniało na plakatach rozwieszanych nie przez mnie i moich kolegów, ale przez kierownictwo partii. I jak to samo kierownictwo pod przywództwem Gomułki zaczęło rozmontowywać tą naszą rewolucję, żeby nie urodziło się z niej nic, co mogłoby zagrozić dyktaturze partii, to uważałem, że trzeba się sprzeciwiać. I tak marcu 1957 roku zostałem członkiem partii.

Namówił mnie do tego nie kto inny jak Jacek Kuroń. Powiedział mi tak: “Karol, my musimy tam być, bo tam się rozstrzygnie bój o to, czy Polska będzie demokracją socjalistyczną, czy wróci dyktatura biurokracji nad klasą robotniczą”. Ja oczywiście uważałem, że powinniśmy wojować i wstąpiłem.

Potem się okazało, że to nie była ta partia, do której powinienem wstąpić, toteż słusznie mnie wydaliła po tym jak napisaliśmy z Jackiem Kuroniem manifest, w którym określaliśmy tą partię jako podmiot i instrument dyktatury nad klasą robotniczą, polskim społeczeństwem. I postulowaliśmy obalenie tej dyktatury nad drodze rewolucyjnej.

Kiedy bezpieka zabrała nam ten dokument, a my okazaliśmy się na tyle uparci, że napisaliśmy go po raz drugi, wtedy nas władza ludowa zamknęła. Prawdę mówiąc nie zostawiliśmy im wyboru. Oni nie chcieli procesu, bo taki proces psułby klimat małej stabilizacji. Że w szeregach partii znaleźli się tacy, którzy w imię haseł głoszonych przez komunistów chcąc ten system wywrócić, że on jest fałszywym socjalizmem.

Staraliśmy się być podobni do tych komunistów sprzed powstania pierwszego państwa komunistycznego, do tych, którzy chcieli utopii, a nie dyktatury. Pierwszy wyrok to był 3,5 roku więzienia. Jacek dostał trzy lata i bardzo ciężko to przechorował, że dostał mniej.
Wyszło im, że to ja Kuronia zdemoralizowałem, choć być może to Kuroń mnie zdemoralizował
Dla władzy zawsze ktoś musiał być tym gorszym i wyszło im, że to ja Kuronia zdemoralizowałem, choć być może to Kuroń mnie zdemoralizował. Właściwie do dzisiaj sprawa pozostaje nierozstrzygnięta.


O POLSCE PĘKNIĘTEJ:

Polska zależy od nas. Jeżeli uważam, że trzeba reagować na poczynania władzy w ramach tzw. dobrej zmiany, to reagujmy. Ja wiem, że to jest ryzyko. Pyskowanie też jest ryzykiem. Proszę nie lekceważyć siły słowa. To zależy od nas czy znajdziemy drogę do ludzi z drugiej strony muru, bo Polska jest pęknięta; podzielona chińskim murem przez który ani w jedną, ani w drugą stronę nie przenikają ani informacje, ani argumenty, ani wartości. To tak jakby nastąpiło zerwanie więzi kulturowej.

Polska jest dziś podzielona murem. To tak jakby nastąpiło zerwanie więzi kulturowej. Jakby nie było jednego narodu
Jakby nie było jednego narodu, tylko dwa, bo naród bez wewnętrznej więzi kulturowej przestaje być narodem. Dlatego powinniśmy się starać do tych ludzi mówić. Takim językiem, takimi słowami, które oni są w stanie zrozumieć, a z czasem przyjąć kiedy “dobra zmiana” dokuczy także im. Przecież instrumentarium państwa policyjnego nie buduje się po to, żeby dokuczyć czy wsadzić do więzienia kilku polityków opozycji czy niesłusznie piszących dziennikarzy, tylko po to, żeby go użyć przeciwko tłumom, przeciwko swojemu narodowi.

Obawiam się “kryterium ulicznego”. Każda rewolucja to rzecz krwawa, rzecz rozpętująca nieprawdopodobne wrogie emocje, większe niż te, których doświadczamy dzisiaj, jest ryzykiem dla narodu i taką raną, która się długo zabliźnia. Na pewno nic się w Polsce nie zmieni pod naciskiem Unii. To jest sprawa, którą muszą Polacy zrobić we własnym gronie. I w końcu zrobią.
Na pewno nic się w Polsce nie zmieni pod naciskiem Unii. To jest sprawa, którą muszą Polacy zrobić we własnym gronie. I w końcu zrobią
Cena, którą za to zapłacimy będzie tym większa i tym dramatyczniejsza, im dłużej ten obecny proces będzie trwał, im głębiej w nim ugrzęźniemy. Przepraszam, że nie dzielę się z państwem należną dawką optymizmu, ale po prostu go nie mam. Uważam się za człowieka trzeźwego i według trzeźwej oceny wychodzi mi właśnie to. Oby jednak nie. W przyszłości wszystko jest możliwe. Tylko przeszłość jest zamknięta.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto