Akcja: #szczepimy się. Co znani pilanie myślą o szczepieniach przeciw koronawirusowi?
Tomasz Wola, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Pile
Dlaczego się zaszczepię? Przede wszystkim z troski o rodzinę oraz dlatego, że potrzebuję możliwości normalnego funkcjonowania jako duchowny. Chodzi mi szczególnie o osoby samotne i chore. Ponad miesiąc temu na COVID-19 zmarł jeden moich ulubionych parafian. Nie mogłem go odwiedzić, jechać z komunią św., przekazać czegoś od rodziny. Odchodził w samotności. A gdzie był ksiądz? Nie mógł się dostać do szpitala covidowego. Podobnie nie mógł się dostać do domów opieki i do starszych ludzi mieszkających samotnie. Samotność i opuszczenie też zabijają, a ja nie chcę pozostawić swoich wiernych. Chcę być w kontakcie nie tylko z tymi, którzy się nie boją pandemii, ale też z tymi, którzy wątpią, którzy są samotni i potrzebują obok siebie duchownego. Oni nie czują się zaopiekowani tylko dlatego, że ktoś zostawił siatki z jedzeniem pod drzwiami i z daleka pomachał. To dużo i jednocześnie przeraźliwie mało. Zaszczepię się również dlatego, że szczepię się od kilku lat na grypę, a od niedawna także na odkleszczowe zapalenie mózgu i nie mam z tym problemu. Jako duchowny ewangelicki mam w swoje parafii wiernych różnych opcji “szczepionkowych”. Słucham i rozmawiam. Nie krytykuję, ale staram się zrozumieć ich tok myślenia. Strach jest podstawą manipulacji społeczeństwem i wykorzystywany jest przez najróżniejsze gremia. To strach, który dzieli. Dziś są to wirus i szczepienia, niedawno byli to imigranci, którzy mieli zawładnąć Europą i nasi ubodzy sąsiedzi zza wschodniej granicy, którzy przybyli, by zabrać nam pracę. Cały czas strach oblany i okraszany z lewa i prawa fake newsami. Osób, którzy chcą w tym żyć i tym się żywią, będzie ciężko przekonać bez pomocy autorytetów. A tych na scenie polityki, medycyny i duchowieństwa, niestety, brakuje. Przymus i szantaż z pewnością tu nie pomogą, gdyż znając Polaków obróci się to w drugą stronę.