Awantura w Radzie Miejskiej w Trzciance. Czy na zdalnej sesji można przeprowadzić tajne głosowanie? Dziś kolejne podejście

Dziś zaplanowana jest kolejna sesja nadzwyczajna podczas której radni mieli głosować nad wnioskiem o odwołanie przewodniczącego Adriana Hałuszki oraz wiceprzewodniczących. Było to już kolejne podejście ze strony opozycji, która prawem politycznych łupów chce stołka przewodniczącego. I dwóch pozostałych też.

W lipcu komisarz wyborczy w Pile stwierdził wygaśnięcie mandatu Mariusza Łuczaka po tym jak uprawomocnił się wyrok trzcianeckiego sądu. Do tego czasu w Radzie Miejskiej trwał klincz: 10 na 10. Przełamało go dopiero we wrześniu pojawienie się w radzie Jana Czarneckiego.

Tyle że opozycja nie będąc jeszcze w 100 procentach pewna jego lojalności nie zaryzykowała wtedy złożenia wniosku o odwołanie przewodniczego. Spróbowali dopiero 5 listopada, ale nie dostali zielonego światła na wprowadzenie dodatkowego punktu do porządku obrad.

Udało im się to tydzień później na nadzwyczajnej sesji zwołanej na ich wniosek. Tyle że nic nie poszło tak jak planowali. O ile sesja 5 listopada odbyła się jeszcze w normalnych warunkach, to na 12 listopada przewodniczący zwołał sesję w trybie zdalnym. I tu pojawiły się pierwsze komplikacje. Radni opozycji stawili się wprawdzie w komplecie w sali sesyjnej, ale bez laptopów. Nawet gdyby je wzięli ze sobą, to część z nich i tak nie mogłaby wziąć udziału w zdalnym posiedzeniu. Tym razem cała rzecz rozbijała się o Windows 10, który niekoniecznie jest tak popularny jak wymarzył to sobie Bill Gates.

Nawet gdyby go mieli, to i tak nie rozwiązałoby to najważniejszej kwestii: jak obradując zdalnie można przeprowadzić tajne głosowanie? Opinia miejskich prawników była jednoznaczna: nie można. Innego zdania jest jednak przewodniczący, który przed kamerami TV Trzcianka przekonywał, że takie głosowanie można bez problemu przeprowadzić. Czy dziś dojdzie do skutku? Sprzętowe problemy radnych miały być rozwiązane przy pomocy Ratusza.

Radni opozycji podczas ostatniej nieudanej sesji nie ukrywali swoich wątpliwości. Ich zdaniem, od 5 listopada nie wydarzyło się nic, co uniemożliwiałoby przeprowadzenie sesji w normalnym trybie. Innego zdania jest przewodniczący, który tłumaczył to koronawirusem w rodzinie jednego z radnych.

Opozycja nie jest również pewna, czy możliwe jest w ogóle przeprowadzenie sesji zdalnej bez wcześniejszej uchwały określającej warunki jej przeprowadzenia w tym trybie? Powoływali się przy tym na majową uchwałę sejmiku, która precyzyjnie określa zdalny tryb obrad.

- I najważniejsze pytanie: w jaki sposób przewodniczący zamierza przeprowadzić w sposób zdalny tajne głosowanie? -

pyta radny Witold Perski, lider opozycji w Radzie Miejskiej.

Ta sztuka nie udała się m.in. w Radze Gminy Góra Kalwaria. We wrześniu radni chcieli odwołać przewodniczącego, ale jak wyjaśnił im sam przewodniczący było to niemożliwe z powodu braku zapisów w ustawie czy rozporządzeniu, które dopuszczałyby głosowanie tajne podczas sesji w trybie zdalnym, a tym samym brak wytycznych jak należy je przeprowadzić.

Nawet jeżeli na rynku jest dostępne oprogramowanie, które przetestowano m.in. podczas tajnych głosowań na posiedzeniach organów spółek, to niekoniecznie z powodu braku certyfikatu Państwowej Komisji Wyborczej można go użyć w samorządzie.