- To był odruch - przyznała Anna Rzyduch, komendant Straży Miejskiej w Wyrzysku, w kilka godzin po wypadkach na Bydgoskiej. - Bólu z rozciętej ręki też nie czułam. Tak działała adrenalina.
Dzisiejszy poranek miał dla niej wyjątkowo dramatyczny przebieg. Przejeżdżając ulicą Bydgoską zauważała dym wydobywający z jednego z domków jednorodzinnych. Jego właściciel dzwonił już pod 112. Był rozstrzęsiony. Przejęła od niego telefon. Powiedział jej, że w mieszkaniu jest jeszcze jedna osoba.
- Nie miałam świadomości, że to niepełnosprawny mężczyzna. Przez drzwi nie dało się już wejść. Pobiegłam od tyłu budynku. W środku widziałam płomienie. Wybiłam szybę w oknie.
Nie miałam czasu wracać do samochodu po pałkę. Zrobiłam to pięścią.
Przez gęsty gryzący dym trudno było cokolwiek dostrzec. Nie poddała się jednak. Wdrapała na parapet, a kiedy dym na moment rozrzedził, dostrzegła mężczyznę. On też ją zobaczył i wyciągnął do niej rękę. Udało się jej go przeciągnąć do okna, by zaczerpnął powietrza.
Później się dowiedziała, że od śmierci dzieliły go zaledwie sekundy. Z ciężkimi poparzeniami został zabrany do szpitala. Z budynku wynieśli go strażacy, którzy chwilę potem weszli do środka w aparatach powietrznych. W akcji gaśniczej brało udział pięć zastępów strazy pożarnych z OSP Wyrzysk, OSP Osiek i JRG nr 2.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?