- W latach 80. istniał tu plac apelowy i wówczas krążyły opowieści, że pod nim były podziemia, bo ten plac od czasu do czasu się zapadał. Dziś już wiemy dlaczego - żartuje nieco dr Jarosław Rola, archeolog z Muzeum Okręgowego w Pile.
Na miejscu wykopu pod fundamenty nowego bloku przy ul. Szybowników szybko pojawili się miłośnicy historii z wykrywaczami metali.
- Widziałem zdjęcie z 1943 roku, na którym w tym miejscu znajdowała się potężna hala. Teraz odkrywamy potężny obiekt, który ma drzwi. Będziemy próbowali tam wejść, oczywiście w granicach rozsądku - tłumaczy Marek Cieślak, prezes pilskiego Stowarzyszenia Miłośników Eksploracji Albatros.
Amatorzy historii penetrują detektorami przekopywaną ziemię. Póki co udało im się znaleźć sporo aluminiowych części, prawdopodobnie są to pozostałości po samolotach. Budynek nosi ślady spalenia.
- To wygląda tak jakby było nie tylko spalone, ale jeszcze zasypane gruzem - dodaje Marek Cieślak.
Kierownik budowy sugerował, że w tym miejscu mogła znajdować się kotłownia, która ogrzewała całą halę.
- Być może ten budynek pamięta jeszcze czasy Albatrosa, a więc I wojny światowej. Piwnice musiały być w nim głębokie, może nawet dwupoziomowe - dodaje Rola.
Badacze podejrzewają, że znaczenie tego obiektu było bardzo duże. Cegły, które wykorzystano do budowy ścian są bardzo dobrej jakości co może sugerować niebagatelną rolę tego obiektu.
- Fabryka samolotów Albatros była założona krótko przed I wojną światową, w kwietniu 1914 roku. Po zakończeniu wojny na mocy traktatu wersalskiego, Niemcy nie mogli mieć lotnictwa więc zakłady zostały zlikwidowane. Był tu tartak, a później obóz przejściowy dla Polaków. W czasie II wojny światowej działały tu zakłady Ludwiga Hansena, w których samoloty remontowano. Ale z ostatnich ustaleń wiemy, że montowano również tutaj samoloty, przede wszystkim odrzutowce Messerschmitt 262 - tłumaczy Maciej Usurski, historyk z Muzeum Stanisława Staszica w Pile.
Informacje pochodzą od ks. Roberta Kulczyńskiego, który przygotowuje książkę o pilskim lotnisku. Dotarł on do niemieckich i amerykańskich archiwów oraz do opowieści świadka, który mówi o linii montażowej pierwszych bojowych niemieckich odrzutowców, jak i ich remoncie.
- Podobno Niemcy remontowali do 5 samolotów w ciągu tygodnia. Przyjeżdżały one koleją, prosto z frontu - dodaje Marek Cieślak.
Po wojnie na lotnisku stacjonowali Rosjanie. Zabrali wszystko, co mogłoby wyjaśnić niemiecką zagadkę.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?