Kiedy zaczynała pracę w telewizji była kojarzona jako kobieta plus size. Wszystkim wydawało się, że nie przeszkadza jej większy rozmiar i taka właśnie czuje się najlepiej.
Agnieszka Kotońska - bo to o niej mowa - wzięła się jednak za siebie. Postawiła na dietę i ćwiczenia, a efekty pojawiły się szybciej niż myślała. Na początku marca w nowym sezonie „Gogglebox. Przed Telewizorem” na antenie TTV zaskoczyła telewidzów nową sylwetką.
Zaczęła tyć z wiekiem
Agnieszka Kotońska do 40-stki nie miała problemów z otyłością i wahaniem wagi. I choć miała duży apetyt na wszystko, nie musiała liczyć kalorii, do niczego nie było jej to potrzebne.
Po 40-stce wszystko się jednak zmieniło. Zaczęła momentalnie tyć.
- Z miesiąca na miesiąc byłam coraz grubsza. Czułam, że się starzeję i przypominam własną babcię, ale nie byłam zakompleksiona - mówi.
Przywykła nawet do tego wyglądu - polubiła, ale w pewnym momencie powiedziała sobie dość. - Było to wtedy, kiedy nie zmieściłam się w ulubione spodnie, które nie przeszły mi przez... nogi. To był dla mnie sygnał, że idę w złym kierunku - wyznaje.
Wówczas, a było to w czerwcu ubiegłego roku postanowiła kupić sobie rower. Przez tydzień jeździła nim w okolicach swojego osiedla, a potem wybrała się na jazdę wokół jeziora Miejskiego. Zrobiła jedno okrążenie (około 5 km) i padła ze zmęczenia.
- Ledwo weszłam do mieszkania, a potem spałam przez 3 godziny jak niemowlę - wspomina.
Ale Agnieszka nigdy się nie zniechęca - tak już ma. Po miesiącu robiła kilka okrążeń wokół Miejskiego. Jeździła, jeździła, ale nie chudła... Dlatego postanowiła pójść o krok dalej i zapisać się do siłowni. Ćwiczy w niej do dzisiaj i to aż 5 dni w tygodniu po 1 h i 15 min dziennie (od poniedziałku do piątku około godz. 15 - po pracy), a w weekendy jeździ na rowerze.
- Na początku bałam się, bo nie wiedziałam, jaka będzie atmosfera w siłowni i na ile będę w stanie wykonywać różne ćwiczenia. Strach ma jednak wielkie oczy, bo od razu zaklimatyzowałam się w tym miejscu. Zaczęłam od najprostszych ćwiczeń: przysiadów, bieżni itp., a teraz ćwiczę bardziej intensywnie - mówi.
Postawiła też na dietę, ale nie korzysta z porad dietetyka i gotowych obiadów. Sama gotuje, tylko je w mniejszych ilościach niż zwykle. Przede wszystkim zmieniła jednak nawyki żywieniowe.
- Poczytałam w internecie co jest zdrowe, a co nie i to wdrożyłam w swój jadłospis. Nie było łatwo, ale - na szczęście - jestem uparta i jak coś postanowię, to nie ma zmiłuj.
Co może jeść, a co nie
Przede wszystkim ze swojej diety wykluczyła słodycze i jedzenie typu fast-food. Unika też smażonych rzeczy, dlatego najczęściej gotuje kurczaka i warzywa na parze. Dużo w ogóle je warzyw i owoców, a także ciemne pieczywo, brązowy ryż i makaron.
- Wszystko co białe jest niezdrowe - śmieje się.
Ponadto zrezygnowała ze słodzenia kawy i herbaty, stara się używać też jak najmniej soli. Je 4 posiłki dziennie (mniej więcej co 3 godziny) i pije dużo wody (2 butelki).
Dzięki temu od czerwca jej waga spadła z 98 do 74 kg, a rozmiar ubrań zmniejszył się z 56 do 38.
- Jestem nie tylko lżejsza, ale mam więcej energii. Czuję, że mogłabym wejść na Mount Everest i nie miałabym zadyszki - opowiada. Teraz musi tylko utrzymać swoją wagę!
Zobacz też:
Źródło: Dzień Dobry TVN
Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?