Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do 1945 roku Piła była ich domem. Dziś wspominają

Dorota Bonzel
Byli pilanie, których rodziny wyjechały z Polski w 1945 roku przyjechali w sentymentalną podróż do grodu Staszica.

Z drżącym sercem i wielkim wzruszeniem grupa Niemców przez cały tydzień zwiedzała Piłę. Każdy zakątek miasta wzbudzał emocje, bo albo goście pamiętali go z dzieciństwa, albo z opowieści rodziców.

Grupa licząca 44 osoby to członkowie Towarzystwa Miłośników Miasta Piły, działającego w Cuxhaven. Przyjechali zarówno byli pilanie, jak i ich dzieci oraz wnuki. Niektórzy pokonali tysiące kilometrów, żeby zobaczyć miasto przodków. Wśród nich był Alexander Kornffuehrer, który do Piły przyjechał ze Stanów Zjednoczonych.

- W Pile najbardziej interesuje mnie szpital i dworzec. Dlaczego właśnie szpital? W nim się przecież urodziłem, było to w grudniu 1940 roku. Ostatni raz w Pile byłem w 1945 roku, kiedy matka zabrała mnie na wizytę do dziadków. Miasta oczywiście nie pamiętam, ale zawsze było mi bliskie. Rodzice często opowiadali o Pile, nigdy nie zapomnieli o życiu w Polsce. Mama zawsze mówiła, że jest to piękna okolica, bogata w przyrodę, ale sama Piła to nudne, urzędnicze miasto - wspomina Axel Kornfuehrer.

Rodzina Kornfuehrera miała w mieście duże wpływy. Był to majętny ród, dziadek prowadził restaurację przy dworcu kolejowym, wujek miał mleczarnię.

- Do Piły przyjechałem z ciekawości. Chciałem w końcu zobaczyć kawałek swojej historii - przyznaje mężczyzna.

Alex Kornfuehrer pracuje jako programista i informatyk. Ma też dyplom doktora historii.

Dla Johanesa Schreibera, prezesa towarzystwa z Cuxhaven, który z Polski wyjechał w wieku 15 lat, to nie była pierwsza wizyta w Pile.

- Pierwszy raz przyjechałem w 1974 roku i nie bardzo mi się wtedy miasto spodobało. Mimo to Piła jest dla mnie najważniejsza na całej kuli ziemskiej i najpiękniejsza na świecie - zachwyca się Schreiber.

Dziś porównuje miasto do dojrzałej kobiety, którą trzeba podziwiać i szanować.

Rodzina Johanesa Schreibera pochodzi z okolic Wysokiej. Ojciec był murarzem, matka zajmowała się wychowywaniem trójki dzieci. W 1904 roku ojciec Johanesa znalazł lepszą pracę w Pile. Tu wybudował dom i przeniósł się. Dom stoi do dziś, ale Niemiec nie chce zdradzić, gdzie dokładnie on się znajduje.

- W tym domu ktoś mieszka. Za każdym razem, jak jestem w Pile, odwiedzam tę rodzinę - wyznaje.

Plan pobytu Niemców w Pile był bardzo napięty. Grupa odwiedziła m.in. centrum światła, miejscowy ośrodek Uniwersytetu Adama Mickiewicza, rezerwat Kuźnik, muzea, Biuro Wystaw Artystycznych; spacerowali po Zamościu, bawili się nad jeziorem Płotki.

- Staramy się pokazać, jak miasto zmieniło się przez lata. Niemcy stwierdzili, że Piła ma wielkie bogactwo. Czasami było dużo wzruszeń, gdy w kościele kapucynów, gdzie wielu z nich przyjmowało Pierwszą Komunię Świętą albo w kościele Stanisława Kostki, który wcześniej był ewangelicki. Na ulicy Roosevelta jedna z osób rozpoznała swój dom - wymienia Maria Bochan, jedna z organizatorek, która ocenia pobyt Niemców w Pile jako udany. Grupa była bardzo aktywna, chętnie dzieliła się wspomnieniami, wielu przywiozło różne dokumenty, ważne dla nich ślady życia w Polsce.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto