MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dwie rodziny straciły dom w pożarze przy ulicy Robotniczej w Pile. Potrzebna pomoc

Dorota Bonzel
Dorota Bonzel
Osiem osób straciło dach nad głową w pożarze, jaki szalał z poniedziałku na wtorek, w Pile, przy ulicy Robotniczej.

Ludzie ewakuowali się przez okno, w bieliźnie, piżamie, nie zabierając z sobą nic...

Ogień pojawił się około 2.30. Pożar zauważył ojciec, to on krzykiem zbudził śpiącą obok córkę i jej rodzinę. Piotr Ostrowski pobiegł na piętro, by obudzić siostrę żony, jej męża i dziecko.

- Twardo spałam, gdy nagle obudziły mnie krzyki i szarpanie za drzwi. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam zapalić światło, ale nie było już prądu. Szybko chwyciłam małego z łóżeczka i wybiegliśmy na korytarz. Ogień szedł już po schodach, jeszcze chwila, a odcięłoby nam drogę ucieczki - opowiada Ewa Osiadasz.

Żona Piotra Ostrowskiego i dwie córki musiały już uciekać przez okno. Na szczęście był to parter.

Rodzina nie zdążyła zabrać niczego ze sobą. Piotr Ostrowski wybiegł na ulicę w slipach, synek Ewy Osiadasz miał na sobie tylko koszulkę i pieluszkę, ale sąsiedzi szybko przynieśli dla półtorarocznego chłopca jakieś ciuszki. Pozostali stali w piżamach i patrzyli jak płonie dorobek ich życia.

Dzięki szybkiej interwencji straży udało się uratować dach i mury. Strażacy w ostanim momencie zdążyli też wynieść cztery butle z gazem.

Akcja gaśnicza trwała półtorej godziny. Kiedy nad ranem strażacy odjechali, rodzina została z niczym. Pogorzelcy znaleźli schronienie w ośrodku wsparcia pilskiego MOPS.

- We wtorek rano zakwaterowaliśmy dwie rodziny, mają one do dyspozycji pokoje, kuchnię, łazienkę, ręczniki. Innej pomocy na razie nie chcieli - mówi Mirosława Pach, zastępca dyrektora MOPS w Pile.

Ośrodek jest jednak rozwiązaniem tymczasowym. Rodziny teraz czekają na informację, czy dom będą mogli wyremontować, czy nadaje się on już tylko do rozbiórki.

- Jeśli będzie trzeba remontować, nie wiem skąd weźmiemy na to pieniądze. Trzeba wymienić instalację elektryczną, zrobić podłogi i sufity, położyć nowe tynki, wymalować. W kuchni i pokoju ojca trzeba wymienić okna, bo stare pękły od wysokiej temperatury - wymienia Leszek Osiadasz.

- Nie stać nas na materiały budowlane, a przecież jeszcze potrzebne są nowe meble, ubrania, kuchenka gazowa, lodówka - dodaje zrozpaczona Ewa.
Rodzina może liczyć na pomoc MOPS.

- Czekamy na oszacowanie strat. Na pewno nie pozostawimy pogorzelców samych sobie - zapewnia Mirosława Pach.

Niezależnie od akcji MOPS-u, potrzebna jest pomoc ludzi dobrego serca. Pogorzelcy tymczasowo mieszkają przy ulicy Bohaterów Stalingradu.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto