Wrzesień 2018 roku. CBA zatrzymuje wicestarostę Stefana Piechockiego i Jana Pikulika, dyrektora jednego z wydziałów starostwa, obaj z PSL. W prokuraturze w Poznaniu usłyszą zarzut wykorzystywania funkcji publicznej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej przez inne osoby. Chodziło o obsadzenie kierowniczego stanowiska w podległym starostwie Domu Pomocy Społecznej w Falmierowie. Konkurs miała wygrać była już radna powiatowa, Agnieszka Mrotek, również z PSL. Tamta afera pogrzebała ludowców w wyborach do powiatu, gdzie zdobyli tylko jeden mandat. Stefan Piechocki musiał się zresztą z nim pożegnać po tym jak został prawomocnie skazany. Drugi z oskarżonych, Jan Pikulik, został uniewinniony.
Kiedy CBA zatrzymywało ludowców w kuluarach budynku przy alei Niepodległości mówiło się już, że CBA weźmie teraz na celownik Pawła Jarczaka, a kolejna afera miała tym razem pogrążyć Platformę. Tyle że CBA nie było zainteresowane sprawą, której jak się teraz okazuje, w ogóle nie było.
CBA odpuściło, ale nie odpuściła pilska prokuratura i w maju 2019 r. Paweł Jarczak usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień. Chodziło o rzekome ustawienie dwóch konkursów na główną księgową na Pola. Wygrała je osoba, która nie spełniała ustawowych wymogów. To, czego jej brakowało, to wymaganego ustawą stażu na tym stanowisku. Była to jedyna rzecz, którą można było jej zarzucić. W maju 2018 roku w momencie przeprowadzania drugiego konkursu - na stanowisko głównej księgowej w I LO, była już od czterech lat główną księgową w Liceum Mistrzostwa Sportowego. I jak wynikało z opinii powołanego do sprawy biegłego rewidenta, dobrą księgową. Zrezygnowała z obu tych stanowisk, gdy zaczęło się robić wokół niej gorąco.
Tymczasem razem z Pawłem Jarczakiem na ławę oskarżonych trafili również Tomasz P., skarbnik powiatu i szkolna sekretarka Justyna W., którzy byli w feralnych komisjach konkursowych. Wszyscy mieli przekroczyć uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inną osobę - w tym przypadku przez główną księgową. Dziś Sąd Rejonowy w Pile oczyścił z zarzutów całą trójkę.
- W ocenie sądu nie ma dowodów na to, żeby te konkursy kolokwialnie mówiąc zostały ustawione. Nie sposób wykazać, że oskarżeni działali z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści przez inną osobę
- uzasadniał sędzia Maciej Płóciennik.
Zabrakło nie tylko zamiaru, ale także motywu. Do obu konkursów można mieć wprawdzie zastrzeżenia, choćby brak podpisu Pawła Jarczaka na protokole z posiedzenia komisji, ale to za mało, by kogoś skazać.
- Błędy proceduralne nie powodują, że za każdym razem dochodzi do przestępstwa. Przeoczenie to za mało, by uznać kogoś winnym przekroczenia uprawnień
- podkreślił sędzia Maciej Płóciennik.
Musiałby również ucierpieć interes publiczny albo prywatny, Publiczny nie ucierpiał, bo nie ucierpiała księgowość obu szkoł. Nie ucierpiał również niczyj interes prywatny, bo w konkursach nie startowali inni kandydaci. Może gdyby startowali i mieli większe, ustawowe kwalifikacje, to wynik konkursu też byłby inny.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?