Wspomnień pasji z dzieciństwa raczej nie mam. Pamiętam natomiast, że około II klasy zacząłem „nałogowo” czytać książki i oglądać bajki, przeźrocza – ale związane to było z długotrwałą chorobą, która przykuła mnie na kilka lat do łóżka i ograniczyła szanse na inne, bardziej ruchowe pasje. Kiedy byłem w klasie piątej, chodziłem w aparacie ortopedycznym, ale miałem już rower (węgierski, marki R 26, torpedo, żadnych przerzutek itp.). Mój nauczyciel historii i śpiewu (niezłe zestawienie, prawda?), szczepowy słynnego zielonogórskiego szczepu harcerskiego „Makusyny” organizował wycieczkę rowerową z Zielonej Góry do Cigacic nad Odrą, do poniemieckich bunkrów – to było „to”. W 2021 roku zorganizowałem z przyjaciółmi rowerowy wyjazd „Do Cigacic 60 lat później”. W każdym razie od tamtego czasu jestem pasjonatem turystyki rowerowej i uprawiam ją z mniejszym, a od blisko 30 lat z większym natężeniem.
Czy można to nazwać „miłością”? - raczej solidnym zauroczeniem turystyką rowerową, bo dla mnie rower nierozerwalnie związany jest ze zwiedzaniem. Do każdego wyjazdu staram się dobrze przygotować co niegdyś nie było łatwym zadaniem i wymagało pisania listów, telefonowania, zdobywania materiałów krajoznawczych – teraz wystarczy kilka kliknięć i wszystko jest jak na tacy.
Miłe wspomnienia – niewątpliwie wyprawa nad Morze Czarne do Rumunii z żoną w 1975 roku, dwa harcerskie rowerowe obozy wędrowne z chłopakami z drużyny, którą prowadziłem w Wieleniu (jeden po dawnym województwie poznańskim i drugi po nowo powstałym województwie pilskim). Największym sukcesem są SOBOTY NA DWÓCH KÓŁKACH wymyślone w 2002 roku jako recepta na niemożność wakacyjnego wyjazdu gdziekolwiek . 2 kwietnia 2022 odbyła się wycieczka numer 423.
Czy zainteresowałem moją rodzinę moją pasją? Kiedy żona była ze mną w Rumunii i prowadziła oba wspomniane obozy wędrowne, potem uznała, że to jednak „nie jej bajka” - ale pozwala mi jeździć. Z kolei córka – ona łyknęła ten haczyk i jeździ, najpierw ze mną i grupą kolegów odbyła kilka wyjazdów po Polsce, na zakończenie szkoły podstawowej objechaliśmy wspólnie Litwę. Ostatnimi laty przejechała przez północne Niemcy i Danię, z Helsinek przez kraje nadbałtyckie do Malborka, no i „na co dzień” jeździ na kilkugodzinne i kilkudniowe wypady z Warszawy. Na mojej pasji się nie zarabia, raczej dokłada – choć są niewymierne „dochody”, nagrody, jakie za SOBOTY... dostałem.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?