Szymek ma 11 lat. Jest uczniem Szkoły Podstawowej nr 7 w Pile. Chłopak jakich wielu, ale jak się okazuje chłopak o wyjątkowej wrażliwości, którą pokazał pod wpływem wydarzeń na Wschodzie.
Strach dziecka
Okazuje się, że podczas gdy my, dorośli z niepokojem nasłuchujemy kolejnych wieści zza wschodniej granicy, dzieci – szczególnie te nieco starsze – toczą wewnętrzną walkę z własnymi emocjami. Strzępki zasłyszanych informacji z radia, fragmenty rozmów toczonych w domu, obrazy przerażonych ludzi podpatrzone w telewizji – to wszystko widzą także one.
- W Szymku było tyle emocji –
mówi Agnieszka Nakoneczna, mama chłopca.
I one właśnie potrzebowały ujścia. Długie rozmowy z rodzicami o tym, co się dzieje za wschodnią granicą naszego kraju nie wystarczyły. Szymon czuł potrzebę, by coś zrobić.
- Rozmawiałam z nim na różne sposoby, ale na wiele pytań nie znałam odpowiedzi –
mówi mama chłopca.
- Padło też pytanie „A czy oni też nam pomogą?” Mówiłam, że musimy starać się pomóc tak, jak możemy.
Stąd propozycja pani Agnieszki, by i Szymek coś zrobił. A gdy rozmowy zeszły w kierunku różnic językowych, chłopiec przypomniał sobie wakacyjne wyjazdy.
- Jak byliśmy za granicą, to jak ktoś mówił chociaż trochę po polsku, to nam było miło. Jak ktoś się starał –
mówi Szymek Nakoneczny.
I jak od wakacyjnych wspomnień do czynów. Chłopak trochę pogrzebał w internecie i korzystając z programu wykorzystywanego również przez jego mamę stworzył słowniczek podstawowych zwrotów po polsku i po ukraińsku. Wszystko to zebrał w formie tabelki, opatrzył grafiką i pokazał swojej nauczycielce. Szymonowi przyświecała bowiem myśl, że przecież za chwilę w jego szkole mogą się pojawić ukraińscy koledzy.
- Dzieci w szkole zaskoczyły mnie...same wywołały temat wojny. Ich przerażenie i strach o przyszłość przybrały tak olbrzymie rozmiary, że nie można było ich z tym zostawić. Poza tym sama miałam te same emocje w sobie. Byliśmy w tej samej przestrzeni, z tym samym problemem –
opowiada Maja Cieślak-Strzelec, nauczycielka Szymona ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Pile.
A to wystarczyło, by między uczniami a pedagogiem wywiązała się rozmowa na temat choćby form pomocy. Uczniowie sami po burzy mózgów sypali pomysłami. I jak mówi Maja Cieślak-Strzelec, zaskoczyła ich własna sprawczość. Dzieci brały udział w segregowaniu zebranych przez szkołę darów, robiły przepinki na znak solidarności, a Szymek wykonał wspomniany „słowniczek”.
Nowi koledzy?
Reakcja nauczycielki ucieszyła chłopca. Teraz jego tabelka w postaci plakatów zdobi szkolne korytarze, by wszyscy mogli się przygotować na powitanie nowych kolegów lub sąsiadów.
Dumni z syna rodzice dzieło chłopca udostępnili na swoich fejsbukowych profilach. I wtedy tak naprawdę dopiero się zaczęło. Lajki, komentarze udostępnienia. Państwo Nakoneczni mogli by liczyć je w setkach.
- Bardzo dużo. Byłam zaskoczona tym odzewem. Jak mi Szymek pokazał ostateczny wygląd plakatu, uznałam że warto to pokazać, ale w ogóle nie oczekiwałam, że to pójdzie dalej –
mówi Agnieszka Nakoneczna.
Szymkowi udało się w ten sposób przekuć targające nim emocje w coś przydatnego, a dokonał tego łącząc swoją wrażliwość i umiejętności.
- Są lekcje, których nie zaplanujemy. Tę lekcję uczniowie z SP7 zaliczyli na ocenę celującą –
potwierdza Maja Cieślak-Strzelec.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?