Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec śmieciowego biznesu. Miasto sprzedaje Altvater. Na co wyda 43 miliony?

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
43 miliony złotych. Tyle Piła zarobi na sprzedaży Enerisowi 40 procent udziałów, które posiadała w Altvaterze. Zostały jeszcze udziały w MEC, ale tych ENEA w przeciwieństwie do Enerisa nie ma ochoty odkupić.

Dwanaście do dziewięciu. Tak kończy się historia, która rozpoczęła się w 1997 oku. Sprywatyzowano wtedy istniejący od 1947 roku Zakład Oczyszczania Miasta. Na zasadzie na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego powstała wtedy spółka Altvater Piła, w której miasto miało 40 procent udziałów, a 60 procent niemiecka firma Altvater Service GMBH. Kapitał spółki wynosił wtedy niewiele ponad 9 mln złotych, na co złożyło się 3,7 mln złotych wniesionych przez miasto i 5,6 mln złotych Altvatera. W 2015 roku spółka stała się częścią Grupy Eneris. Układ sił się nie zmienił: miasto z 40-procentowym pakietem pozostało mniejszościowym udziałowcem. Obecnie Altvater Piła jest największym graczem na rynku odpadów komunalnych na terenie północnej Wielkopolski. W 2020 roku spółka osiągnęła blisko 10 mln złotych zysku czyli prawie 100 procent więcej niż rok wcześniej. O ile jednak w 2019 roku spółka podzieliła się zyskami z miastem i wypłaciła półmilionową dywidendę, to rok później dywidendy już nie było. I nie było żadnej gwarancji, że w tym roku historia znów się nie powtórzy.

Między innymi z tego powodu prezydent Piotr Głowski dostał w kwietniu zielone światło na rozpoczęcie rozmów w sprawie ich zbycia. Wstępna oferta Enerisu opiewała na 37 mln złotych. Z kolei firma doradcza wynajęta przez miasto oszacowała wartość udziałów na blisko 48 mln złotych więcej. Po negocjacjach stanęło na 43 mln złotych. 40 procent udziałów należących do miasta zostanie sprzedanych w jednorazowej transakcji.

- Uzyskana cena i warunki transakcji bronią się same. Kwota, która jest w grze, daje nam możliwości wykorzystania jej jako dźwigni finansowej. Wzmocni możliwości inwestycyjne Trzeba też na to spojrzeć całościowo jako uporządkowanie spraw własnościowych Altvatera. To są czasy konsolidacji na rynku, a udział dodatkowych partnerów jest niekiedy spowalniaczem -

przekonywał Bogdan Kopeć, kierownik Biura Nadzoru Właścicielskiego.

- Posiadamy pakiety mniejszościowy w MEC i w Altvaterze. Żeby mieć wpływ na zarządzanie spółką, trzeba mieć pakiet, który to umożliwia. Z reguły jest to pakiet większościowy. Tu mamy sytuację zero-jedynkową. Nie mamy większościowego pakietu, więc nie mamy żadnego wpływu

- mówi prezydent Piotr Głowski.

Wyciągnął też dwie najgorsze decyzje podjęte przez Radę Miasta w ciągu ostatnich 20 lat. Pierwszą z nich była w 2008 roku zgoda na sprzedaż Enei 65 procent udziałów Miejskiej Energetyki Cieplnej. Udziały w MEC, który ogrzewa 3/4 pilskich mieszkań i instytucji, zostały sprzedane za niecałe 50 mln złotych. W 2013 roku radni nie zgodzili się odprzedać Enei za 28 mln złotych pozostałych 35 procent. Była to jednorazowa okazja, która wynikała z zapisów umowy.

- Nie mamy decydującego głosu w spółce, to prawda, ale mamy nad nią kontrolę oraz wiedzę na temat jej funkcjonowania

– tak swój sprzeciw wyjaśniała wtedy radna PiS Maria Miler.

Teraz sprzeciwiając się sprzedaży pozostałych udziałów Altvatera używa niemal identycznych argumentów. Według radnej Marii Miler miasto sprzedając resztę udziałów, pozbawia się stałych wpływów z dywidend oraz kontroli, a także wpływu na cenę usług. Sama kwota 43 mln złotych według radnej też nie robi wrażenia. Szkopuł w tym, że 40 procent udziałów w rzeczywistości nie zapewnia żadnej władzy, również na cenę usług, a wpływy z dywidendy jak się okazuje nie są wcale gwarantowane. Miasto groziła za to powtórka z rozrywki.

- Rada zagłosowała przeciwko tej sprzedaży (MEC – przyp red.). Co się wydarzyło potem? Od tej pory mamy zero wpływu na to, czym się MEC zajmuje, jakie prowadzi inwestycje. Robią to, co żywnie się im podoba. To mniej więcej taka atmosfera jak w Sejmie gdzie pani marszałek nie słucha nikogo i niczego i wyłącza wszystkim mikrofony. Wiele rzeczy, które my byśmy chcieli, nie ma szans, żeby się wydarzyły. Nie mamy też dywidendy chociaż spółka przynosi zyski. Nie możemy też zmusić Enei do wykupu naszych udziałów. Zerowa dywidenda, zerowy wpływ i zerowe szansa na sprzedaż spółki

- podsumował prezydent Piotr Głowski.

- Mleko rozlało się już kilkanaście lat temu kiedy gmina wyzbywając się udziałów w miejskich spółkach stała się udziałowcem mniejszościowym. Nie popełniajmy błędu, który popełniliśmy osiem lat temu z MEC. Teraz jesteśmy w podobnej sytuacji. Wpływu nie mamy, dywidendy też prawie nie. Możemy za to zostać wezwani do dokapitalizowania naszych udziałów, co może skończyć się katastrofą dla miejskich finansów

- dodał radny Koalicji Obywatelskiej Lucjan Szutkowski.

Skończyło się inaczej. W głosowaniu radni Koalicji Obywatelskiej zagłosowali za sprzedażą udziałów. Przeciwko byli radni PiS i Porozumienia Samorządowego.

Na co miasto zamierza wydać 43 miliony? Głównie na drogi: na budowę Paderewskiego, Promienną, Sokolą, Na Leszkowie, Długosza i Krzywą, skrzyżowanie Okólnej, Młodych i Zygmunta Starego. Także na nowe ścieżki rowerowe. Pieniądze ze sprzedaży mają być także posłużyć na wkład własny do unijnych inwestycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto