Właściciel przywiózł konie do Krzyża w połowie października ubiegłego roku. Małżeństwo miało się nimi opiekować, ale kompletnie nie wywiązało się ze swojego obowiązku. W sobotę zwierzęta zostały im odebrane.
- Kiedy przyjechaliśmy na kontrolę, tylko kilka sztuk było w dobrej kondycji. Pozostałe kuce były wygłodzone, niektóre skrajnie, wśród nich źrebaki. Dochodziło do poronień, zwierzęta miały grzybicę, ich skóra była zaatakowana przez pasożyty - relacjonuje Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Wolontariusze, którzy przyjechali do Krzyża, by odebrać zwierzęta, zarejestrowali scenę, w której za jadącym ciągnikiem z przyczepą wypełnioną sianem, idą głodne zwierzęta.
- Konie nie dostawały ani owsa, ani siana. Z głodu zjadały odchody, bo w nich znajdowały się pojedyncze źdźbła - mówi Dominika Sadowińska z pogotowia, która też brała udział w akcji odbierania zwierząt.
Konie były trzymane w fatalnych warunkach.
- Kuce szetlandzkie są rasą odporną na warunki zewnętrzne, ale pod warunkiem, że są dobrze odżywione. Powinny mieć wiatę, pod którą mogłyby się schować, a ta w gospodarstwie mogła pomieścić maksymalnie 50 sztuk. Na dodatek wszędzie dookoła były niesprzątane odchody - opowiada Sadowińska.
Wolontariusze pogotowia wraz z inspektorami ochrony zwierząt i weterynarzem podjęli decyzję o zabraniu koni z gospodarstwa w Krzyżu. To jednak nie było proste. Kiedy w sobotę przyjechali wolontariusze, małżeństwo, które opiekowało się kucami, traktorem zastawiło wyjazd z gospodarstwa. Konieczna była interwencja policji.
- Kiedy zabieraliśmy konie, ci ludzie specjalnie je płoszyli, aby nie chciały wejść na śluzę. Małżeństwo zaangażowało w to nawet swojego nastoletniego syna i jego kolegów. To było bardzo niebezpieczne, na twardej, zmarzniętej ziemi zwierzęta mogły połamać sobie nogi - opowiadają wolontariusze.
Kuce trafiły do dużego gospodarstwa pod Inowrocławiem. Tymczasem burmistrz Krzyża powołał komisję, która ma sprawdzić, w jakich warunkach faktycznie przebywały zwierzęta.
- Jestem członkiem tej komisji. Byłem w gospodarstwie, skąd zabrano zwierzęta. Widziałem odpowiednią ilość siana, konie miały dostęp do wody, która była w specjalnych pojemnikach, aby nie zamarzła. Po tej wizycie zostało wystosowane do Pogotowia dla Zwierząt pismo z pytaniami. Czekamy teraz na odpowiedź - tłumaczy Janusz Szczerbiak, wiceburmistrz Krzyża.
Po otrzymaniu odpowiedzi i zebraniu wszystkich informacji burmistrz zdecyduje, czy konie zostaną odebrane właścicielowi.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku
Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia? Daj nam znać! NAPISZ DO NAS
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?