Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto pokocha bliźniaczki?

Bożena WOLSKA
Asia i Kinga bardzo potrzebują miłości i rodzinnego ciepła. Fot. B. Wolska
Asia i Kinga bardzo potrzebują miłości i rodzinnego ciepła. Fot. B. Wolska
Matka porzuciła Joasię i Kingę zaraz po urodzeniu. Przez rok Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Pile poszukiwał dla dziewczynek nowych rodziców. Niestety, bez skutku. Teraz szuka dla nich rodziny zastępczej.

Matka porzuciła Joasię i Kingę zaraz po urodzeniu.
Przez rok Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Pile poszukiwał dla dziewczynek nowych rodziców. Niestety, bez skutku. Teraz szuka dla nich rodziny zastępczej.

Dziewczynki urodziły się w kwietniu ubiegłego roku. Są chore, opóźnione w rozwoju o 12 miesięcy. Nie wiadomo co jeszcze je czeka. Nie wiadomo nawet, czy będą chodzić. Od roku i trzech miesięcy przebywają w pogotowiu rodzinnym w Brodnej. Mają tam wszystko, ale wkrótce muszą odejść ze swojego pierwszego domu.

– W pogotowiu dzieci pozostają tylko do czasu unormowania ich prawnego statusu, ale nie dłużej niż około roku. Joasia i Kinga i tak są już tam zbyt długo - mówi Barbara Grenda, dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczy w Pile i jednocześnie opiekunka prawna dziewczynek. Robi wszystko, by znaleźć dla nich nowy dom.

– Jeśli nie znajdzie się rodzina, która zaopiekuje się dziewczynkami, trafią do ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci. Na pewno będą tam nieszczęśliwe, a ich rozwój zostanie jeszcze dodatkowo spowolniony - mówi Barbara Grenda.

Wszystkie choroby świata...

Kobieta, która urodziła Joasię i Kingę jest alkoholiczką. W czasie ciąży nie dbała o siebie i o dzieci rozwijające się w jej łonie...

To właśnie przez zaniedbanie bliźniaczki przyszły na świat w siódmym miesiącu i ważyły trochę ponad 900 gram.
Właściwie nie miały szans na przeżycie. Cierpiały na wszystkie choroby jakie tylko mogą przydarzyć się maluchom. A jednak lekarze dokonali cudu i dziewczynki po czterech miesiącach pobytu w klinice zostały wypisane... Ale nie miały dokąd wrócić. Ich matka zrzekła się do nich praw, również ojcu sąd odebrał prawa rodzicielskie. Na ich opiekuna prawnego sędzia wyznaczył Barbarę Grendę, dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Pile.
Pani Barbara zaczęła więc ze zdwojoną siłą walczyć o znalezienie domu dla dziewczynek.

Chore dzieci za granicę

Bliźniaczki zostały umieszczone w pogotowiu rodzinnym, które od trzech lat w niewielkiej wsi Brodna koło Piły prowadzi Ewa Milachowska.

– Kiedy trafiły do pogotowia, nie miałam pod opieką innych dzieci, więc mogłam im poświęcić cały swój czas. Na początku, jak to niemowalki, głównie spały. Nie było widać że coś im dolega, ale niestety po pewnym czasie choroby zaczęły się ujawniać. U Kingi stwierdzono wodogłowie, została jednak zoperowana i obecnie jest z nią wszystko w porządku. U Joasi natomiast, której stan określaliśmy jako lepszy, wraz z upływem czasu ujawnia się coraz bardziej porażenie mózgowe.

W Ośrodku Adopcyjno-Wychowawczym w Pile nikt nie pamięta, aby kiedyś były tak duże kłopoty ze znalezieniem rodziny chętnej do zaadoptowania niemowląt. Małe dzieci niemal nigdy nie czekają na nowych rodziców; chore również znajdują dom najczęściej za granicą.

– Nawet nie przypuszczałam, że adopcja dziewczynek będzie tak trudna. Myślę, że ludzie boją się, że nie poradzą sobie z wychowaniem dwóch chorych dzieci – mówi Barbara Grenda.
W Ośrodku nawet nikomu przez myśl nie przechodzi, że Asię i Kingę można by rozdzielić. One po prostu muszą wychwowywać się razem.

Sen o Ameryce

Dziewczynki początkowo wzbudzały duże zainteresowanie różnych rodzin. Małżeństwa przyjeżdżały do Brodnej, oglądały bliźniaczki, ale żadne nie zdecydowało się na adopcję. Ale wiosną tego roku wydawało się, że do dziewczynek uśmiechnie się wreszcie szczęście. Do Brodnej przyjechali Amerykanie i zdawało się, że pokochali dziewczynki. Mieszkali przez pewien czas w Brodnej, pomagali zajmować się nimi, towarzyszyli Kindze w szpitalu. Niestety, dwa dni przed ostatecznym załatwieniem adopcji w sądzie, małżeństwo z Ameryki zmieniło zdanie. Dlaczego? Nikomu nic nie tłumaczyli. Jak twierdzi Barbara Grenda, wycofali się z adopcji po rozmowie z lekarzem z kliniki.

– Może nie zdawali sobie sprawy z choroby dziewczynek? Na pewno lepiej, że w porę się wycofali niż później mieliby ich nie kochać – mówi Barbara Grenda.

Koniec pobytu w pogotowiu

Niestety, czas płynie i bliźniaczki nie mogą już dłużej przebywać w pogotowiu. W Ośrdoku Adopcyjno-Opiekuńczym postanowiono więc poszukać dla nich rodziny zastępczej.

– Rodzina zastępcza jest finansowaną formą opieki. Co oznacza, że opiekunowie na utrzymanie dzieci będą otrzymywać pieniądze z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie – mówi Barbara Grenda.

Jednocześnie dodaje, że rodzina zastępcza musi być pełną rodziną, małżonkowie muszą być zdrowi psychicznie i fizycznie, posiadać własne źródło utrzymania i mieć dobre warunki mieszkaniowe. Poza tym ewentualni opiekunowie muszą zdawać sobie sprawę z tego, że Joasia i Kinga wymagają stałej rehabilitacji i konsulatcji z szeregiem specjalistów.

Dziewczynki są kochane

Ewa Milachowska może opowiadać o dziewczynkach godzinami. Kinga jest ruchliwa, bystra i bardzo ciekawa świata.

– Ciągle się rozgląda, chce się przytulać. Lubi się bawić z moją córeczką Justynką – opowiada pani Ewa. – Mam kłopoty z karmieniem jej, uznaje tylko smoczek. Nie chce jeść łyżeczką.

Z Asią kontakt jest słabszy, nie chce się bawić, nie uśmiecha się, ale podobnie jak jej siostrzyczka uwielbia przytulanie, głaskanie...

Ewa Milachowska mówi, że dziewczynki powinny trafić do rodziny, w której ktoś będzie im mógł poświęcić cały swój czas. Pani Ewa bowiem swój czas musi dzielić między inne dzieci - oprócz bliźniaczek ma ich czworo.

Kontakt z ośrodkiem

Rodziny, które chciałyby zaopiekować się Joasią i Kingą proszone są o kontakt z Ośrodkiem Adopcyjno-Opiekuńczym. Adres: Piła, ul. Bydgoska 21, telefon: 215 30 41 lub 213 54 34

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto