Atmosfera wokół Lecha Poznań przed zbliżającym się w przyszłym roku 100-leciem klubu jest, delikatnie mówiąc... daleka od ideału. I wcale nie chodzi tu tylko o 11. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy na koniec poprzedniego sezonu, tylko o ogół spraw wokół Kolejorza. Składa się na to, chociażby podniesienie cen karnetów oraz biletów, kolejna afera z koszulkami (wygląd loga firmy STS), na bojkocie kibiców kończąc. Teraz wraca ten ostatni problem, bo kibice Lecha Poznań wydali w środę dość mocne oświadczenie przed startem nowych rozgrywek.
Jaki sezon czeka Lecha Poznań? Czy Radomiak, to dobry rywal na początek?
Grupy kibicowskie Kolejorza przypominają na wstępie, jak "fatalny sezon za nami" i nie wyobrażają sobie innej sytuacji niż zdobycie mistrzostwa Polski przez Lecha Poznań w kolejnych rozgrywkach, a "Puchar Polski byłby miłym dodatkiem do tej szarej i beznadziejnej rzeczywistości".
Trzeba przyznać, że to dość zdecydowane oczekiwania ze strony fanów, tylko czy one mają racjonalne pokrycie w tym, co widzimy ze strony działań władz Kolejorza? Raczej jest to życzeniowe myślenie lub ma to zmotywować do działań ludzi odpowiedzialnych za stronę sportową w poznańskim klubie. Kibice na koniec pierwszego akapitu wspominają o otoczce panującej wokół klubu, o której napisaliśmy już wyżej.
Dalej przypominają, że "jest beznadziejnie" i że klub zarobił "40 milionów euro", z czego według fanów miał wydać niespełna 3, nie zdobywając do tego żadnego trofeum. Zaznaczają, że w Poznaniu wygrywają z Lechem "zwykłe średniaki i w całej Polsce się z nas śmieją", z czym akurat trudno polemizować.
Dalej pada pytanie ze strony kibiców do działaczy, o brak deklaracji ze strony władzy klubu na temat walki o mistrzostwo Polski, która w tym sezonie spadła na trenera i piłkarzy. To Maciej Skorża "przyduszony" na jednej z konferencji prasowej przez Grzegorza Hałasika wypowiedział słowa o "zdobyciu mistrzostwa Polski". Piłkarze też coraz częściej tak mówią ustami Radosława Murawskiego czy Filipa Bednarka.
Jak zwykle w kontekście kibiców oberwało się dyrektorowi sportowemu - Tomaszowi Rząsie. Został nazwany "niedojdą", którego klub za nic w świecie nie chce zwolnić. Kibice uważają, że przez "trzy lata pozyskał jednego wartościowego zawodnika". Zapowiedzieli także, że dopóki Tomasz Rząsa będzie na stanowisku i nie będzie transferów, to kibice z Kotła nie będą chodzić na mecze.
Później czytamy o dwukrotnym spotkaniu kibiców w ostatnich trzech miesiącach z władzami klubu. Podsumowaniem tego oświadczenia jest to, że kibice dalej postanowili nie chodzić na mecze Lecha przy ulicy Bułgarskiej. Nie chcą kupować karnetów, "no bo po co?". Porównują tę sytuację do teatru, gdzie nie chodzi się na "szmirę z kiepskimi aktorami"
Co ciekawe, kibice mają pomysł, jak oglądać mecze Lecha na żywo. Chcą jeździć na wyjazdy i wspierać tam piłkarzy oraz sztab szkoleniowy. Włodarzy kubu nazywają "chytrusami i dusigroszami", których nie chcą wspierać. Na koniec piszą, że kibice będą świętować 100-lecie klubu, ale pytanie, "czy sami, czy z klubem..."
Oto całość oświadczenia:
Zatem konflikt na linii kibice - władze klubu będzie trwać. Wydaje się, że tylko dobry start sezonu, transfery lub pewne działania z koszulką klubu mogą choć trochę poprawić te relacje. Tomasz Rząsa z klubu na pewno nie odejdzie, bo jest bardzo ważną osobą dla Piotra Rutkowskiego. Uchodzi dla niego za człowieka znającego się na piłce, która odciążyła go od wielu zadań w Lechu. Wręcz w klubie jest opinia, że padł ofiarą hejtu na swoją osobę. Dlatego apelujemy stąd do dyrektora sportowego o to, aby zaczął komunikować się z mediami i kibicami. Na razie nie widać sytuacji do poprawy, ale gorzej już (chyba) przecież być nie może.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?