Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekka atletyka. Trener Roman Marciniak wspomina swoje starty i pracę szkoleniową. Zobaczcie też zdjęcia

Redakcja
Roman Marciniak z pucharem ufundowanym przez Tygodnik Pilski za zdobycie zaszczytnego tytułu Trenera Roku 2016
Roman Marciniak z pucharem ufundowanym przez Tygodnik Pilski za zdobycie zaszczytnego tytułu Trenera Roku 2016 archiwum prywatne Romana Marciniaka
Roman Marciniak przedstawia początki swojej kariery zawodniczej, mówi o zmianie klubu i przejściu do Gwardii Piła. Opowiada też o swojej pracy trenerskiej

Już w czasach szkolnych udzielał się sportowo. Mieszkał wówczas we Wrocławiu i grał w siatkówkę, koszykówkę, próbował także innych dyscyplin. W siódmej klasie w mistrzostwach szkoły podstawowej wygrał w czwórboju lekkoatletycznym, będąc o rok młodszy od innych jego uczestników. To był początek jego kontaktu z lekką atletyką i sygnał, że jest uzdolniony sportowo. Nikt się jednak nim nie zainteresował, co w dzisiejszych czasach jest praktycznie niemożliwe.
- Pojechałem na mistrzostwa powiatu, ale tam zająłem dalszą lokatę, bo słabo rzucałem piłeczką palantową - informuje Roman Marciniak. - W innych konkurencjach wypadłem dobrze, bo byłem szybki i skoczny.
W pierwszej klasie szkoły średniej założył... zespół piłkarski. Uczył młodych chłopaków grać w piłkę nożną. Jego podopieczni chętnie trenowali, a także rozgrywali mecze z inną drużyną podwórkową.
- W szkole dostawałem stypendium, które przeznaczałem na moją drużynę - zdradza. - Kupowałem za nie białe spodenki piłkarskie, żeby wyróżnić mój zespół od innych. Najbardziej zabawne było to, że nie miałem pieniędzy, żeby od razu kupić wszystkie. Dokonywałem więc sukcesywnych zakupów, po trzy miesięcznie. Pewnego razu podsłuchałem jak ekspedientka mówiła do innej osoby, że ja chyba ich nie piorę, tylko wyrzucam i kupuję nowe. Było mi niezręcznie kupować kolejne...

Na pierwszy trening

Któregoś dnia kolega zaprosił go do siebie, żeby pokazać niedawno zakupione rybki w akwarium. Roman Marciniak nie był do tego chętny, ale przekonało go to, że przyjaciel obiecywał mu wypad na stadion, obok którego mieszkał. Tymczasem, po pokazaniu rybek kolega nie był chętny do spełnienia obietnicy.
- Uparłem się i sam poszedłem na stadion, bo chciałem się zapisać na treningi biegowe - wyjaśnia. - Jeden z trenujących poinformował mnie, że zapisy odbywają się po południu. Wstyd mi się przyznać, ale w takiej sytuacji nie poszedłem do szkoły, czekając na stadionie na trenera. Była to jesień 1975 r. i kiedy ten przyszedł, to wyraził zgodę, ale ze względu na trwające w tym czasie roztrenowanie polecił mi, abym zgłosił się z początkiem listopada. Czekałem z utęsknieniem, a gdy nastał 2 listopada ochoczo poszedłem na trening, ubrany w golf, dół od dresu i białe buty do koszykówki, które niemiłosiernie pobrudziłem błotem. Po zakończeniu zajęć trener powiedział do mnie i jednego z innych zawodników, że mamy przyjść ponownie następnego dnia. Pozostali mieli się zjawić za tydzień.
Po tym zdarzeniu wiedział, że został zaakceptowany, a nawet wyróżniony. Od tego dnia zaczął systematycznie trenować w Śląsku Wrocław biegi średniodystansowe, zapisując wszystko ołówkiem kopiowym w dzienniczku, który ma do dziś. Szczegółowe dzienniczki treningowe prowadził przez 14 lat kariery sportowej.

Propozycja z Gwardii Piła

W Śląsku Wrocław odbył służbę wojskową. Przyjaźnił się z piłkarzami tego klubu, m. in. Mirosławem Pękalą i bramkarzem Eugeniuszem Cebratem, a także kulomiotem Helmutem Kriegerem. Starał się jako sportowiec o etat wojskowy, ale ten otrzymali jedynie dwaj wybitni zawodnicy: piłkarz Ryszard Tarasiewicz i maratończyk Antoni Niemczak. Zaproponowano mu jedynie etat w jednym z wrocławskich zakładów.
- W 1981 r. zacząłem szukać innego klubu - zdradza. - W tych czasach bardzo ważne były ligi lekkoatletyczne, bo startujące w nich zespoły otrzymywały dotacje. W II lidze znajdowała się Gwardia Piła i od tego klubu utrzymałem propozycję startów. Przyjąłem ją, mieszkając początkowo na stancjach. Kiedy otrzymałem mieszkanie postanowiłem osiedlić się na stałe w Pile, bo mi się to miasto podobało.
W pilskiej Gwardii była wtedy grupa świetnych zawodników, m. in. Tomasz Zimny, Marek Bryndza czy Jerzy Żyliński. Biegami zajmowali się trenerzy Ignacy Krzewiński i Henryk Suracki. Kariera Romana Marciniaka dobiegała jednak powoli końca. Otrzymał wtedy propozycję, żeby zająć się naborem do klubu i w roli trenera przygotowaniem motorycznym.

Trenerski rozdział

W ten sposób otworzył się nowy rozdział w życiu Romana Marciniaka. Wyłapywał młode talenty, szkolił je, a kiedy zawodnicy osiągali wiek juniora przechodzili pod pieczę bardziej doświadczonych trenerów.
- Starałem się, aby utalentowana lekkoatletycznie młodzież doskonaliła swoje umiejętności w klubie - mówi. - Wtedy zaczął trenować m. in. Karol Grzegorczyk, przyszły mistrz świata juniorów na 400 m czy utytułowany długodystansowiec Marek Jaroszewski. W 1997 r. za namową trenera Ignacego Krzewińskiego przeszedłem do Gwdy Piła, która powstała cztery lata wcześniej. Tam zająłem się skokami. Pod moją opiekę trafiły m. in. Dominika Miszczak i Magdalena Bachmatiuk, a także utalentowani Damian Dacka i Maciej Tutlewski. W 2007 r. powróciłem do Gwardii Piła.
Roman Marciniak był dobrym średniodystansowcem, a potem trenerem, który wychował wielu medalistów mistrzowskich imprez. Jako zawodnik nie osiągnął może spektakularnych sukcesów, bo treningi rozpoczął dosyć późno, a kiedy po zakończeniu wieku juniora był w szczytowej formie, nie było wtedy kategorii młodzieżowej. Jego rekord życiowy na 800 m osiągnięty w 1983 r. (1:49,8 s. przy pomiarze ręcznym) robi jednak wrażenie. Jako trener wychował m. in medalistki europejskich mistrzostw sprinterki Klaudię Adamek i Susane Lachele. Od 2017 r. prowadzi też zawodniczki kadry narodowej U20 w konkurencjach sprinterskich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto