Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lidia Cofta z Wyrzyska uratowała człowieka

ADB
Lidia Cofta z Wyrzyska
Lidia Cofta z Wyrzyska Archiwum prywatne
Lidia Cofta, mieszkanka Wyrzyska, nie wahała się ani chwili, gdy zauważyła leżącego na ulicy starszego mężczyznę. Kobieta natychmiast zatrzymała samochód i udzieliła mu pierwszej pomocy.

Przypadek sprawił, że w poniedziałek 23 listopada, około godziny 11. Lidia Cofta z Wyrzyska znalazła się na ulicy Parkowej. Zazwyczaj o tej godzinie kobieta pracuje, jest sprzedawczynią w sklepie obuwniczym przy dworcu autobusowym.

- Tego dnia jednak miałam wolne i postanowiłam, że odwiozę syna do szkoły. Lekcje zaczynał przed jedenastą - opowiada mieszkanka Wyrzyska.

W drodze ze szkoły, kilkadziesiąt metrów za Biedronką, kobieta zauważyła dziwną sytuację.

- Jeden mężczyzna leżał, a drugi biegał wokół niego i machał do ludzi, ale nikt nie podszedł. Natychmiast zatrzymałam auto i wybiegłam sprawdzić, co się stało.

Okazało się, że 85-letni pan stracił przytomność i przewrócił się na chodnik. Inny mężczyzna, który był tego świadkiem, nie miał jednak telefonu, żeby wezwać pogotowie.

- Dlatego machał do ludzi, którzy stali przy wjeździe do Biedronki. Ale nikt nie zareagował. To niemożliwe, żeby tego nie widzieli! - denerwuje się pani Lidia.

Kobieta najpierw sprawdziła, czy mężczyzna oddycha. Na szczęście okazało się, że reanimacja nie będzie potrzebna.

- Pan był nieprzytomny, a z rozbitej głowy leciała mu krew. Po chwili zaczął odzyskiwać przytomność, więc spróbowałam nawiązać z nim kontakt. Pytałam: „Jak się pan nazywa?”, ale on nie pamiętał. Pytał tylko o to, gdzie jest jego żona.

Pani Lidia wezwała pogotowie. Zanim przyjechała karetka, kobieta pozwoliła starszemu panu usiąść w swoim samochodzie, żeby się nie wychłodził. Potem opowiedziała ratownikom o całym zajściu.

- Kiedy odjechała karetka, martwiłam się o rodzinę tego pana. Nie wiedziałam, że to mieszkaniec Wyrzyska. Pomyślałam, że skoro pan pytał o żonę, to ona może poszła tylko na zakupy, wróci i nie będzie wiedziała co się stało z jej mężem. Ale w okolicy nie było nikogo, więc wsiadłam do auta i pojechałam do domu.

Pani Lidia przyznaje, że ani przez moment nie była zdenerwowana całą sytuacją.

- Kurs pierwszej pomocy przechodziłam dziesięć lat temu. Zawsze zastanawiałam się czy w sytuacji, kiedy będę musiała kogoś ratować, będę w stanie zachować zimną krew. Ale teraz ani przez moment nie czułam strachu. To był odruch, że podbiegłam i pomogłam.

W tym tygodniu panią Lidię spotkała miła niespodzianka. Odwiedził ją Wojciech Choj-nacki, mieszkaniec Wyrzyska, zięć mężczyzny, który zasłabł na ulicy. - Bardzo zależało mi na tym, żeby dowiedzieć się, kto pomógł mojemu teściowi, bo bardzo chciałem podziękować. Cieszę się, że są ludzie, którzy w takich sytuacjach są gotowi rzucić wszystko i nieść pomoc. Pani Lidia nie zwracała uwagi na to, że krwawiąca rana może zabrudzić fotel w samochodzie, tylko zależało jej na tym, żeby teść się nie wychłodził. Dzięki temu, że szybko nadeszła pomoc, cała sytuacja dobrze się skończyła i teść jest już w domu - cieszy się pan Wojciech.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto