- To spełnienie moich marzeń i powód do dużej radości - mówił salezjanin. Bardzo się cieszę, że do współpracy udało się nam zachęcić wspaniałych artystów: Arkadiusza Wróbla i Piotra Forkasiewicza. Ten pierwszy spędził ponad rok na rysowaniu 26 kolorowych sylwetek samolotów. Drugi był twórcą wyjątkowej okładki. To już najwyższa klasa światowa. Szczególnie nam zależało, żeby samoloty, które przeszło sto lat temu właśnie tu powstawały i które zostały uwiecznione na biało - czarnych fotografiach, pokazać na planszach barwnych. W tym celu każdy model należało wiernie odwzorować, szukać źródeł, dyskutować z innymi pasjonatami. Praca była mozolna, ale dobrnęliśmy do szczęśliwego końca. Cieszy to, że o książkę pytają również za granicą, chcą jej tłumaczenia.
Jak przypomniał związany na co dzień ze Słupskiem Mateusz Kabatek, współautor albumu - OAW, czyli Ostdeutsche Albatros Werke to zakłady lotnicze, które powstały w Pile (wtedy Schneidemuhl) na początku I wojny światowej: - Fabryka funkcjonowała obok dzisiejszej ulicy Lotniczej. Warto dodać, że loty nad pilską ziemią odbywały się już cztery lata wcześniej, a pierwszy punkt lotniczy otwarto 20 października 1913 roku przy dzisiejszej ulicy Kossaka.
Jednak to nie tam, a na obecnym osiedlu Górnym produkowano samoloty. Zaczątkiem zakładów była otwarta w kwietniu 1914 roku szkoła lotnicza, gdzie ćwiczyli przyszli piloci, na przykład Czesław Wawrzyniak, późniejszy założyciel Aeroklubu Poznańskiego. Najpierw powstawały tam maszyny do nauki latania, z czasem samoloty wywiadowcze i myśliwskie. Jak twierdzą autorzy, w czasie wojny pilskie zakłady lotnicze wykonały około 5500 samolotów i zatrudniały 2400 pracowników. Miały własną bocznicę kolejową, stołówkę i dostęp do opieki lekarskiej. - Była to jedna z największych ówczesnych fabryk lotniczych na świecie. Pod koniec wojny produkowano tu około 220 maszyn miesięcznie! - podkreśla Mateusz Kabatek. Okazuje się, że wkrótce kilka samolotów miało też trafić na lotnisko przy Kossaka i służyć Niemcom w walce z powstańcami wielkopolskimi. Za to po zakończeniu działań wojennych część wyprodukowanych w Pile samolotów sprzedano Polakom.
Produkcja Fokkerów, Albatrosów i innych modeli była bardzo kosztowna. Aby ciąć koszty, Niemcy zaczęli nakrywać samoloty płótnem, które też wykonywano w fabryce. W ten sposób oszczędzano na drogich farbach i lakierach.
Frapujących historii jest więcej. Żeby je poznać, warto sięgnąć po książkę. - Piła może być dumna ze swojej lotniczej historii - dodają zgodnie autorzy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?