Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miodu jest mało, bo w deszczu pszczoły nie chcą pracować

Martin Nowak
Martin Nowak
Agnieszka Świderska
Ks. Antoni Tofil z Piły już trzeci rok z rzędu zajmuje się pszczelarstwem. Wychodzi mu to coraz lepiej, choć miodu w tym roku jest jak… na lekarstwo. Wszystko przez pogodę!

Najpierw były dwa, później cztery, pięć, a teraz jest dwanaście. Tyle uli i ich małych lokatorów musi doglądać proboszcz ks. Antoni Tofil z parafii pw. Św. Stanisława Kostki, który pszczelarstwem zajmuje się od trzech lat. Miłością do pszczół i miodu zaraził go doświadczony pilski pszczelarz Antoni Konopna. To on podarował księdzu pierwsze dwa ule.

- Gdy rozmawiamy o pszczołach to u proboszcza widać iskierkę w oczach. On interesuje się ich życiem i biologią, wie o nich coraz więcej – mówi Tadeusz Konopa, który sam także nadal prowadzi pasiekę z 40 ulami. - Moje pszczoły wywożę do lasu, bo wtedy wiem, że miód będzie w stu procentach zdrowy i naturalny. Unikam pól, na których rolnicy stosują środki chemiczne.

Pasieka proboszcza liczy 12 uli i znajduje się na terenie plebanii w samym centrum miasta – za McDonaldem i przy rzece Gwda.

- Bulwary nad Gwdą. Tu pszczoły mają raj na ziemi i produkują naprawdę zdrowy miód. Niestety, często giną np. po zderzeniu z samochodami – mówi Tadeusz Konopa.

Ten rok niestety nie jest zbyt dobry dla pszczelarzy. Miodu jest mało. Pierwsze miodobranie miało miejsce na początku czerwca, a drugie na koniec lipca.

- Miodu jest bardzo mało, dlatego jest on droższy o jakieś 20, 30 a nawet 50 procent – mówi Tadeusz Konopa. Dlaczego jest tak kiepsko? Taka sytuacja spowodowana jest kiepskimi warunkami pogodowymi.

- Najpierw była bardzo sucha wiosna, potem przyszły przymrozki i deszcze, a pszczoły – tak jak ludzie, nie lubią i nie chcą pracować w deszczu – podkreśla pszczelarz.

W środę 29 lipca ks. Antoni Tofil wraz z Tadeuszem Konopą przeprowadzili drugie i zarazem ostatnie miodobranie. Przygotowali też pszczoły na sezon zimowy, wlewając do ich uli słodki syrop, którym będą żywić się przez najbliższe miesiące.

- W 2018 roku miałem 2 ule i około 70-80 litrów miodu, w 2019 roku miałem 5 uli i 40 litrów miodu, a w tym roku mam 12 uli i około 60 litrów miodu. To wszystko zależy od łaskawości nieba – mówi ks. Antoni Tofil. Za naukę pracy w pasiece dziękuje Tadeuszowi Konopie. Razem tworzą zgrany duet.

- Pan Tadeusz ma ogromną wiedzę. Dobrze jednak, że nie jest księdzem, bo wtedy kazania nigdy by się nie kończyły – żartuje proboszcz, który nie wyobraża już sobie nie mieć pszczół.

- Nawet, gdy będę już na emeryturze to chciałbym mieć chociażby dwa ule. Tak dla siebie – mówi. Póki co miodem dzieli się ze wszystkimi.

- Po tym, jak pokazali mnie jako pszczelarza w Teleexpresie mam przechlapane, bo każdy chciałby miód ode mnie, ale ja nie mam go nie wiadomo ile.

Tak czy inaczej miód z plebani jest pyszny – wiem, bo sam próbowałem, a księdzu tak samo jak w sutannie dobrze jest w stroju pszczelarza.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto