Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje dzieci z Krynicznej – wspomnienia Elżbiety Krumrey

Wojciech Dróżdż
Wojciech Dróżdż
Zanim otwarto Ośrodek Szkolno – Wychowawczy przy Śniadeckich, dzieci z niepełnosprawnością umysłową poznawały świat w „Jedynce” na Buczka. I w internacie na Krynicznej. Tamte czasy bardzo dobrze pamięta Elżbieta Krumrey, która w latach 60. rozpoczęła zawodową przygodę ze szkolnictwem specjalnym.

W życiorysie pani Eli pilski kierunek nie był oczywistością. - Urodziłam się w czasie wojny w Ursynowie, który nie był wtedy jeszcze dzielnicą Warszawy. Przyszłam na świat w budynku, gdzie dziś mieści się rektorat Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Po kilku latach, z przyczyn rodzinnych, opuściliśmy Mazowsze, a ja w 1960 roku trafiłam do Piły. Gruzy już wysprzątano, ale nadal było tu szaro i biednie.
Właśnie tutaj nasza bohaterka podjęła pierwszą pracę: - Zostałam nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 7, ale pracowałam w niej tylko rok. Następnie moim domem – i to dosłownie – stał się Państwowy Zakład Wychowawczy przy ulicy Krynicznej. Dziś można tam znaleźć siedzibę Wielkopolskiej Izby Lekarskiej, a wtedy był to internat dla dzieci z niepełnosprawnością umysłową. Nie tylko zajmowałam się tam podopiecznymi, ale również miałam swój pokój. Po prostu w nim mieszkałam. W internacie pracowałam razem z Kazimierą Karpowicz i Urszulą Chudziak. Przez pewien czas pracował tam też mój mąż, Ludwik Krumrey.
Przeszło dwudziestoosobowa grupa dziewcząt i chłopców była bardzo zróżnicowana wiekowo. Najmłodsi mieli siedem lat, najwięksi byli dwukrotnie starsi. Przeważnie pochodzili z okolic Piły – z Wielenia, Chodzieży czy Złotowa, ale mieszkały też dzieci z Poznania, Gniezna i Jarocina. - Zajmowaliśmy się nimi całą dobę, z przerwą na lekcje, kiedy odprowadzaliśmy je do szkoły. Niestety, pamiętam, że niezmiernie rzadko ktoś dzieci odwiedzał. To było strasznie przykre dla nich… Mimo że część grupy pochodziła z trudnych rodzin, dzieci nie sprawiały żadnych kłopotów wychowawczych. Lubiły też zajmować się uprawami, które hodowaliśmy w naszym ogrodzie.
Pani Elżbieta organizowała dla mieszkańców internatu wiele wycieczek. Prawie każdą niedzielę przeznaczano na wyprawę po urokliwych okolicach miasta, dając wówczas dzieciom wiele swobody. Nikt jednak tego nie nadużywał.
W 1967 roku otwarto nowoczesny Zakład przy Śniadeckich (dzisiejszy Specjalny Ośrodek Szkolno – Wychowawczy). Ta zmiana poskutkowała gwałtownym wzrostem liczby dzieci, które można było przyjąć do szkoły. Po przenosinach Elżbieta Krumrey nadal pracowała w internacie. Była tam aż do emerytury. Spotykała się w nim między innymi z Kazimierą Wróbel, niezapomnianą prekursorką szkolnictwa specjalnego w Pile. I z Julianem Wojnarowiczem, z którym wkrótce założyła drużyny harcerskie dla dziewcząt i chłopców. - Co roku organizowaliśmy prawdziwe obozy. Pierwszy odbył się we Wrzosach. Nie brakowało też rajdów. Wpisaliśmy się w ten sposób w „Nieprzetarty szlak”, ogólnopolską akcję harcerską, skierowaną właśnie do dzieci niepełnosprawnych.
Elżbieta Krumrey z satysfakcją wspomina minione lata, a o młodych ludziach, którymi opiekowała się w internacie nie mówi inaczej niż „moje dzieci”. - Ich wdzięczność i serdeczność była nie do przecenienia. Bardzo się cieszę, że mogłam z nimi i dla nich pracować.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto