Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie pije, nie klnie i chodzi w butach... ale jest szewcem i to jednym z najstarszych!

Martin Nowak
Martin Nowak
Jan Herting 50 lat temu otworzył swój zakład szewski, w którym jest sam sobie pracownikiem i szefem. Bardzo lubi swoją pracę i zawód

Klnie, pije i bez butów chodzi - o kim to? Taki jest stereotyp szewca, z którym już od pół wieku dzielnie walczy Jan Herting. On w niczym nie przypomina tego z anegdot, a szewcem jest z powołania, nie z przypadku.

- Gdybym pił i przeklinał jak stereotypowy szewc, to nie utrzymałbym swojego zakładu i nie miałbym klientów, bo kto chciałyby przyjść do takiej osoby? - pyta Jan Herting.

W tym roku mija 50 lat odkąd otworzył swój mały zakład w Szamocinie, do którego przyjeżdżają m.in. mieszkańcy Białośliwia, Piły, Ujścia, Chodzieży, Wyrzyska, Bydgoszczy i Poznania. Są to różni ludzie, których status społeczny bardzo się różni.

- Naprawić buty przychodzą do mnie domowe gospodynie, ale też politycy i muzycy. Każdego witam w progu z uśmiechem - mówi.

Pan Jan z każdym znajdzie temat do rozmów, jest bardzo towarzyski i lubi żartować. Z okazji swojego jubileuszu wspomina pierwsze lata w zakładzie. Jak to się stało, że został szewcem? Czy o takim zawodzie marzył dla siebie, jako młody chłopak?

Miał plan

To, że młody Jan Herting został szewcem nie było przypadkowe- jak to w historii wielu młodych ludzi się zdarza. Okazuje się, że w jego przypadku to był świadomy i dobrze przemyślany wybór.

Pan Jan jest niepełnosprawny i już jako młody chłopak wiedział, że musi znaleźć sobie pracę ,,siedzącą”. A że szewc, może kleić i podbijać obuwie siedząc na stołku, to ze względów zdrowotnych postawił na ten właśnie zawód. Dziś swojej decyzji nie żałuje i postąpił by tak samo.

- To był dobry wybór. Jestem zadowolony z siebie, swojej pracy i klientów - mówi.

Dla niego najważniejsze jest to, że sam sobie jest pracownikiem i kierownikiem. Nikt mu nie patrzy na ręce, a buty naprawia we własnym nienarzuconym przez nikogo tempie.

Jako kierownik jest jednak dla siebie bardzo wymagający, stawia na dyscyplinę i nie toleruje partactwa. Zaszczepił w nim to jego majster - Bernard Ławniczak, u którego to nauczył się rzemiosła.

- Bernard Ławniczak nauczył mnie solidnej pracy, dlatego nikt nie złożył u mnie jeszcze żadnej reklamacji - chwali się Jan Herting.

Jak wygląda dzień szewca?

Jan Herting codziennie (oprócz weekendów) już przed godziną ósmą pojawia się w swoim zakładzie. Pilnuje zegarka bardzo dokładnie.

- Jeszcze nigdy przez wszystkie te lata nie spóźniłem się do pracy. Nie zniósł bym tego, gdyby klienci musieli na mnie czekać. Jedynie w sytuacjach losowych zawsze na drzwiach zostawiam im informacje, kiedy zakład znów będzie czynny albo do kiedy będzie zamknięty - tłumaczy.

Rano parzy kawę i włącza radio, bo lubi wiedzieć, co się w świecie dzieje, a potem godzinami stuka, klei, obcina i tak bez końca... do godziny 17. Lubi jednak swoją pracę i nie zamieniłby jej na żadną inną.

- Wiele lat temu próbowałem sił w handlu. Szybko jednak z tego zrezygnowałem, bo już chyba po dwóch tygodniach. Nie czułem się dobrze za sklepową ladą - wyznaje.

Najlepsze ze skóry

W zakładzie szewskim czuje się jak ryba w wodzie. Ma wszystko to, czym powinien cechować się dobry szewc. Jest cierpliwy, dokładny i potrafi usiedzieć w jednym miejscu kilka godzin. Jakich ma klientów? Ci - jak już wspomnieliśmy - bywają różni. Buty częściej niż mężczyźni naprawiają jednak kobiety.

- Kobiety więcej chodzą niż mężczyźni, więc ich obuwie szybciej się zużywa - śmieje się szewc.

A jakie buty naprawia? Tu - jak się okazuje - też jest bardzo różnie. Niestety, coraz częściej na jego stół trafia tanie, chińskie obuwie.

- Napływ taniego obuwia sprawił, że wiele zakładów szewskich upadło, bo ludziom nie opłaca się naprawiać butów, które kupili za 20 lub 30 złotych. W takich pochodzą miesiąc lub dwa, a potem mogą kupić sobie drugie - opowiada Jan Herting.

Według niego - nie tylko jako szewca - kupowanie taniego obuwia jest bardzo nieekonomiczne.

- Ludzie przepłacają kupując tanie obuwie. Gdyby kupili jedną porządną parę butów, to mogliby w niej pochodzić nawet kilka lat - mówi.

Zauważa też, że noszenie tanich butów ze sztucznego tworzywa nie sprzyja zdrowiu.
- Stopy w takich butach bardzo szybko się pocą.

On sam zawsze stara się nosić buty dobrej jakości, więc nieprawdą jest to, że szewc bez butów chodzi.
- Skórzane buty, z naturalnej skóry - takie swoim klientom poleca zawsze Jan Herting i takie najbardziej lubi naprawiać.

- Kilka dni temu odwiedził mnie jeden z moich stałych klientów, który z zawodu jest muzykiem. On zawsze dba o to, aby chodzić w wygodnych, skórzanych butach. Ma na przykład takie, w których chodzi już około 20 lat i wciąż są dobre - opowiada Jan Herting.

Jedną ze stałych klientek jest też pani Stanisława Felska, która do zakładu Jana Hertinga przychodzi już od 50 lat.
- Jan zawsze szybko i solidnie naprawia moje buty, to rzetelna i godna zaufania firma - mówi.

Niestety, nie ma swojego następcy, bo dziś - jak dodaje - nikt nie chce naprawiać butów. Na tym nie zbije się fortuny.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto