“Wieczorynka” czyli nocna i świąteczna pomoc doraźna od października 2017 roku jest przypisana do każdego szpitala z sieci. Nieprzypadkowo. Przejęcie “wieczorynek” miało odciążyć szpitalne oddziały ratunkowe, na które często trafiali (i wciąż trafiają) przypadkowi pacjenci. Skorzystać mieli także pacjenci; zniesiono bowiem rejonizację. Niekoniecznie jednak oznacza to, że pacjent z Piły musi szukać pomocy doraźnej w Wyrzysku czy w Poznaniu. Zgodnie z kontraktem obowiązującym pilski szpital powinien mieć ją zapewnioną na miejscu. Na Rydygiera. Są jednak z tym problemy. Docierają do nas sygnały, że pacjenci są odprawiani z kwitkiem. Powód? Brak dyżurnego lekarza.
"Wieczorynka" w szpitalu. Dostała listę szpitali...
Swoją historię w mediach społecznościowych opisała między innymi pilanka, która szukała na “wieczorynce” pomocy dla swojego 6-letniego synka. Była niedziela, 6 września. Chłopiec został podrapany przez kota. Rana wyglądała nieciekawie. Dlatego kobieta postanowiła nie czekać do poniedziałku, tylko jak najszybciej poszukać pomocy. Konsultacja odbyła się przez szybę przy czym matka 6-latka nie dowiedziała się kto oglądał rękę jej dziecka. Nie mógł to być lekarz dyżurny, gdyż poinformowano ją, że lekarza dyżurnego nie ma, a ona powinna się zgłosić następnego dnia do lekarza rodzinnego po antybiotyk. Do tego czasu musi wystarczyć Octenisept. Jeżeli ma wątpliwości, czy wystarczy, to może szukać pomocy w innym szpitalu. Na przykład w Chodzieży albo w Wyrzysku. Zanim została odesłana z kwitkiem dostała kartkę z adresami szpitali od Wyrzyska po Poznań.
- Gdzie my jako mieszkańcy Piły mamy się zgłaszać po jakąkolwiek pomoc w czasie gdy lekarze rodzinni są pozamykani? To jest kpina! - denerwuje się kobieta.
"Wieczorynka" w szpitalu Lekarze nie chcą dyżurować
Zgodnie z kontraktem w niedzielę, 6 września, w szpitalu na Rydygiera powinno być na “wieczorynce” dwóch dyżurnych lekarzy i dwie dyżurne pielęgniarki. Jak mogło w takim razie dojść do sytuacji, w której nie było żadnego? I nie był to raczej wypadek przy pracy. Pracownicy szpitala alarmują, że z “wieczorynką” jest gorzej niż źle: we wrześniu ma być obsadzonych tylko kilka dyżurów. Nie są też realizowane wizyty domowe do których pacjenci również mają prawo. Dr Aldona Pietrysiak, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych wspomina o lukach w dyżurach. Nie potwierdza, żeby sytuacja była aż tak dramatyczna. Nie ukrywa, że jest trudna.
- Nie ma chętnych na dyżury na “wieczorynce” - przyznaje dr Aldona Pietrysiak.- Musimy stawać na głowie, żeby zapewnić obsadę. Nikt z naszych lekarzy nie chce dyżurować, a nie jesteśmy miastem akademickim, które cierpi na nadmiar lekarzy rezydentów. Z kolei żeby ściągnąć młodego lekarza na dyżur do Piły trzeba zapewnić mu odpowiednio atrakcyjne stawki. Trudno o takie finansowe zachęty w sytuacji gdy szpital jest zadłużony. Dlatego wystąpiliśmy do Narodowego Funduszu Zdrowia o zmianę umowy i zmniejszenie zespołów z dwóch do jednego
- mówi dr Aldona Pietrysiak.
"Wieczorynka" w szpitalu. Czas na triaż
Teraz na “wieczorynce” powinno być dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki. Jeżeli NFZ zgodzi się na zmianę umowy, co jest już raczej przesądzone, będzie tylko jeden lekarz i jedna pielęgniarka. Jeżeli w ogóle będą. Problem z obsadzeniem dyżurów na “wieczorynce” ma w kraju coraz więcej szpitali. Problemy zdarzają się nie tylko w takich ośrodkach jak Piła, ale także w Poznaniu. Niektóre szpitale z powodu braku chętnych do dyżurowania były zmuszone zawiesić udzielanie doraźnej pomocy. Sam pomysł przeniesienia “wieczorynek” do szpitali jest coraz głośniej i coraz częściej krytykowany. Nie zdał egzaminu: szpitalne oddziały ratunkowe nie przestały być przeciążone. Czy lekarstwem, choćby tylko chwilowym, okaże się na Rydygiera triaż? Mowa o systemie segregacji medycznej podczas przyjęcia na SOR dokonanej niekoniecznie przez “okienko”, ale na podstawie wywiadu i badań.
- Reorganizujemy szpitalny oddział ratunkowy. Każdy pacjent będzie poddany triażowi i otrzyma stopień pilności udzielenia mu pomocy tak by ci, którzy tej pomocy potrzebują natychmiast również natychmiast ją otrzymali. Kategoryzowanie pacjentów odbywało się w naszym szpitalu już wcześniej. Teraz jednak zasady triażu będą ściślej niż do tej pory egzekwowane – zapewnia dyrektor Aldona Pietrysiak.
"Wieczorynka" w szpitalu. Pacjenci nie znikną
To dobra wiadomość dla potencjalnych “czerwonych” pacjentów czyli tych, którzy trafią na Rydygiera w stanie zagrożenia życia. Niekoniecznie dla “zielonych”, których po ograniczeniu “wieczorynki” z pewnością na SOR przybędzie. Nie znikną przecież tylko dlatego, że z grafiku w pilskim szpitalu zniknie jeden lekarz z pielęgniarką. Małe są również szanse na to, żeby “wieczorynki” wróciły do lekarzy POZ. Jednym z powodów dla którego w 2003 roku powstało Porozumienie Zielonogórskie było to, że lekarzom rodzinnym próbowano narzucić całodobową opiekę nad pacjentem. Tym bardziej nie zgodzą się na nią teraz.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?