Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piekło lisów w Durzynie. Artur Łazowy: Nie miałbym odwagi tam wejść!

Martin Nowak
Martin Nowak
Andrew Skowron | Stowarzyszenie Otwarte Klatki | materiały prasowe
To co obrońcy praw zwierząt znaleźli na terenie fermy zwierząt futerkowych w Durzynie (gm. Krotoszyn) nie mieści się w głowie. Zdjęcia są bardzo drastyczne...

To największa interwencja na fermie futrzarskiej w Polsce dokonana przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki we współpracy z krotoszyńskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Największa i najbardziej przerażająca - zdjęcia w galerii powyżej mówią wszystko!

Na fermie w Durzynie znaleziono około 130 martwych lisów. Umierały bez pożywienia, a nawet wzajemnie się zjadały. Były pozostawione same sobie. W klatach, bez możliwości ucieczki. Skazano je na męczarnię.

Rozpoczęło się od tego, że mieszkańcy zaczęli zgłaszać, że po okolicy błąkają się lisy. Ferma lisów legalna istniała ponoć od dwóch dekad, jednak poprzedni właściciel zmarł, a za stan obecnej sytuacji odpowiedzialny był nowy.

- Nie wiemy dokładnie jak długo zwierzęta były bez opieki, ale sądząc po stanie ich zdrowie i liczbie padłych z głodu zwierząt można się spodziewać, że było to od kilku nawet do kilkunastu dni - mówi Marta Korzeniak, specjalistka ds. Komunikacji Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Martwych było ok. 130 lisów, które zostały zabite najprawdopodobniej poprzez porażenie prądem. Część lisów była w stanie agonalnym, a dwa musiały zostać uśpione przez lekarza weterynarii. Widok rozkładających się zwłok nie był obcy, a niektóre z nich zostały zagryzione przez inne z nich. Lisy, którym udało się uciec szukały pożywienia, nawet w odchodach.

Artur Łazowy ze Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Effata słynie z tego, że ma wielkie serce dla zwierząt. Doniesienia spod Krotoszyna wprawiły go w osłupienie. Tym bardziej, że miały miejsce w Wielkopolsce.

- Dzięki temu, że obecnie trwa dyskusja o zmianie prawa i zakazie hodowli zwierząt futerkowych, możemy się o takich strasznych rzeczach dowiedzieć. Osobiście nie mam i chyba nie będę mieć odwagi odwiedzić takiej fermy, bo bym się psychicznie załamał...

Artur Łazowy widział filmiki i zdjęcia z fermy. Jest nimi wstrząśnięty.

- O takich zaniedbaniach na tak wielką skalę słyszę po raz pierwszy. Niestety na takich fermach, gdzie żyje tysiące zwierząt w klatkach, zawsze są chore i zaniedbane zwierzęta. Zazwyczaj nie ma kto ich doglądać - mówi Artur Łazowy.

Mężczyzna uważa, że większość Polaków nie ma świadomości, jak wyglądają takie fermy i w jakich warunkach są w nich przetrzymywane zwierzęta. Nie bez znaczenia jest ich położenie - zwykle są to miejsca niedostępne dla ludzi, gdzieś na uboczu, aby nikt ich nie widział.

- Na szczęście, ten koszmar się kończy - podsumowuje Artur Łazowy.

Współpraca: Łukasz Cichy.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto