Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁA - Adrian konał, a oni się śmiali. Prokuratura oskarża sprawców śmiertelnego pobicia na Buczka

TR
Żaden ze sprawców nie przyznał się do winy. Prokuratura jednak ją udowodniła
Żaden ze sprawców nie przyznał się do winy. Prokuratura jednak ją udowodniła Fot. Agnieszka Świderska
21-letni Damian R. i 28-letni Damian P. bili, a 21-letni Hubert Z. i 21-letni Daniel B. stali z boku i patrzyli, jak zabija się 25-latka. Adrian umierał na ich oczach. Zostawili go zakrwawionego na chodniku i poszli bawić się na dyskotekę. Daniel B. miał pod butami krew Adriana. Dzisiaj pilska prokuratura oskarżyła Damiana R. i Damiana o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Hubertowi i Danielowi mogła postawić tylko zarzut nieudzielenia pomocy. Z całej czwórki tylko Damian P. miał wcześniej do czynienia z prawem. Pozostali to ...studenci.

27 sierpnia. Adrian jeszcze jeden dzień miał zostać w Szydłowie. Dzień później miał już wracać do Anglii, w której już od roku pracował. To miała być ostatnia, pożegnalna impreza. Na "Bowling" w Pile pojechał razem z bratem i dwoma kolegami. Dyskoteka niczym się różniła od innych. Trochę potańczyli, wypili po kilka piw. I już zamykano lokal.

Byli już na zewnątrz, kiedy zaczepił ich Damian R. Tej nocy tylko szukał pretekstu do bicia. I chociaż kolega Adriana, którego zaczął szarpać, nie dał mu żadnego, uderzył go pięścią w twarz. Adrian stanął w jego obronie. Starał się przy tym nie zaogniać całej sytuacji. Ignorował słowne na razie zaczepki Damiana P., który chciał sprowokować go do bójki. Nie dał się sprowokować. Wolał odejść. Całą czwórką poszli w kierunku parkingu przy alei Piastów.

Tyle, że tamta czwórka wcale nie zamierzała im odpuścić. Poszli za nimi. Adrian wymyślił, że dadzą im spokój, jak powie, że jest policjantem. To jednak wywołało tylko wściekłość u Damiana P., który jak każdy recydywista nie miał dobrych wspomnień związanych z policją. Zaczęły się groźby. Chcieli się bić.

Czwórka z Szydłowa wybrała ucieczkę. Rozdzielili się: bracia pobiegli w kierunku Śródmiejskiej, ich koledzy na Plac Zwycięstwa.To ich uratowało. Damian P. i reszta ruszyli za Adrianem i jego bratem. Bracia też się rozdzielili: Adrian został w tyle. Był już na skrzyżowaniu Buczka z Okrzei, kiedy dopadł do Damian P. Przewrócił i zaczął bić pięścią po twarzy. Potem zrobił miejsce Damianowi R.

To on, 21-letni student PWSZ, skatował Adriana. Usiadł mu na piersi, żeby łatwiej mu było bić go po głowie. Bił bez opamiętania. Nawet wtedy, kiedy na twarzy Adriana pojawiła się krew. Nawet wtedy, kiedy na balkonie stojącej obok kamienicy pojawił się jakiś mężczyzna i zaczął krzyczeć, żeby przestał. W końcu uznał, że Adrian ma dość.

Stali we czwórkę i patrzyli na leżącego nieruchomo 25-latka. Słyszeli jak się dusi własną krwią i słyszeli krzyk mężczyzny z balkonu, żeby położyć go na boku. Mogli go jeszcze uratować. Pozwolili mu umrzeć. Odchodząc śmiali się i krzyczeli do mężczyzny na balkonie, żeby wezwał policję. On najpierw jednak zadzwonił po pogotowie. Wprawdzie karetka przyjechała szybko, ale dla Adriana było już za późno. Zmarł w trakcie reanimacji już w szpitalu.

Co się robi po tym, jak skatuje się na śmierć człowieka? Damian R. i jego koledzy poszli na dyskotekę do PRL. Wypili jeszcze kilka piw, zanim poszli do domu. Damian R. i Damian P. dwukrotnie byli zatrzymywani przez patrol policji. Nie zostali jednak rozpoznani przez świadka - mężczyznę z balkonu, który razem z policją pojechał szukać sprawców. To dopiero jego dziewczyna, która również była świadkiem pobicia, uświadomiła mu, że szukają niewysokiego chłopaka w czerwonej bluzie. Taką bluzę miał wtedy na sobie Damian R.

Następnego dnia cała czwórka była już w rękach policji. Damian R. i Damian P, którzy usłyszeli najcięższy zarzut, trafili do aresztu. Hubert Z. i Daniel B., którzy usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy, zostali objęci dozorem policyjnym. Żaden z nich nie przyznaje się do winy; oskarżają się wzajemnie. Hubert Z. twierdzi, że w ogóle nie podchodził do Adriana i nie sądził, że należy mu pomóc. Podobne wyjaśnienia złożył Daniel B. Tyle, że pod butami miał krew Adriana.

Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi do 12 lat więzienia. Za nieudzielenie pomocy - do 3 lat. Proces będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.
- To była zupełnie bezsensowna śmierć - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - To, że sprawcy byli tak zdeterminowani, żeby ścigać swoją ofiarę przez pół miasta, będzie dla nich okolicznością obciążającą.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto